Hej mamusie,
Na początku jest się pochłoniętym dzieckiem, potem pracą i dzieckiem i domem
...i nagle odkrywamy, że gdzieś w tym zgubił się czas dla mamy...
Moja ma już 4,5 roczku i chodzi do przedszkola ( jak nie choruje), ja prowadzę własny biznes, który zajmuje mi cały czas i trochę po nocach, do tego dom i mąż :-). Nie wiem, czy to jesienna deprecha, ale ostatnio chciałam sobie po prostu poczytać książkę ...i nie znalazłam na to czasu! Dzień mam zorganizowany co do minuty na obowiązki.
I tak od jakiegoś czasu męczy mnie myśl - jak tu sobie odpocząć, zrelaksować się, na chwilę zrobić coś dla siebie, nie dla dziecka, męża, babci, firmy...i nie wpaść w poczucie winy.
A jak już mi się uda ukraść trochę czasu choćby na książkę, to mam wyrzuty sumienia, że mogłam wtedy pobawić się z dzieckiem. ( Bo o uczeniu dziecka, to ja nie wspomnę, bo to normalnie nie na moje nerwy, żeby ambitnie nauczyć coś jeszcze dziecka - w stylu: kochane dziecko dziś przerabiamy literkę A i cyferkę 6 - co też wpędza mnie w poczucie winy, bo jak mama nie pracuje, to ma czas na podejście ambitne :-)
Czy wszystkie mamy pracujące muszą wybierać: ja albo obowiązki?
Gdzie leży granica pomiędzy poświęcaniem się dla innych a robieniem czegoś dla siebie.
Na początku jest się pochłoniętym dzieckiem, potem pracą i dzieckiem i domem
...i nagle odkrywamy, że gdzieś w tym zgubił się czas dla mamy...
Moja ma już 4,5 roczku i chodzi do przedszkola ( jak nie choruje), ja prowadzę własny biznes, który zajmuje mi cały czas i trochę po nocach, do tego dom i mąż :-). Nie wiem, czy to jesienna deprecha, ale ostatnio chciałam sobie po prostu poczytać książkę ...i nie znalazłam na to czasu! Dzień mam zorganizowany co do minuty na obowiązki.
I tak od jakiegoś czasu męczy mnie myśl - jak tu sobie odpocząć, zrelaksować się, na chwilę zrobić coś dla siebie, nie dla dziecka, męża, babci, firmy...i nie wpaść w poczucie winy.
A jak już mi się uda ukraść trochę czasu choćby na książkę, to mam wyrzuty sumienia, że mogłam wtedy pobawić się z dzieckiem. ( Bo o uczeniu dziecka, to ja nie wspomnę, bo to normalnie nie na moje nerwy, żeby ambitnie nauczyć coś jeszcze dziecka - w stylu: kochane dziecko dziś przerabiamy literkę A i cyferkę 6 - co też wpędza mnie w poczucie winy, bo jak mama nie pracuje, to ma czas na podejście ambitne :-)
Czy wszystkie mamy pracujące muszą wybierać: ja albo obowiązki?
Gdzie leży granica pomiędzy poświęcaniem się dla innych a robieniem czegoś dla siebie.