Misiaczek, gratulacje dla Ciebie i dla córci Zoji (dobrze odmieniłam? )!!!
Przepraszam, za trochę egoistyczny post ale muszę się komuś wyżalić... M nie mogę bo cóż, same zobaczycie a z Mamą się trochę poprztykałam :/
Znowu przyjechaliśmy do Teściów. Nie chcialam jechac bo maly jakoś ciezko sie aklimatyzuje tutaj a pozniej u nas w domu, poza tym w nieziele wracamy a w piatek kolejne 200km robimy zeby na szczepienie z nim pojechac. Generalnie nie przepadam za wizytami u tesciow bo tutaj jest calkiem inne pojecie czystosci i porzadkow. M nigdy nie sprzatal sam ani nie zostal nauczony nawet elementarnych zasad trzymania czystosci czy samego sprzatania... Jak dzisiaj zobaczylam w jaki sposob Teściowa pierze reczniki i scierki... moja mama i ja sama bym siebie za to zabila! Ścierki kuchenne, białe... uwaliłam je niechcący w pomiedorze. Teściowa wrzuciła je na 60 stopni na 30min!!! Ciuszki bawełniane Filipka wrzuciła na 60 stopni na program do syntetyków... to tylko jeden mały przykład ale reszta sposób mycia butli Filipa, sposob mycia garów (nie myje z dołu co za tym idzie są całe upaćkane tam starym spalonym tłuszczem), zmywanie naczyń często w zimnej wodzie rozwodnionym płynem do mycia naczyń albo niedokładne mycie warzyw z ogródka czy grzybów do sosu (ostatnio miło zaskoczyły mnie ziarnka piasku między zębami)...
Coś takiego jak sprzątanie łazienki, likwidacja osadu od mydła, kamienia czy mycie kibelka tam w środku praktycznie nie istnieje.
Ja przesadnie czyściochem też nie jestem - jestem bałaganiarą ale jestem uczulona na wszelkiego rodzaju syf czyli chociażby ten osad z mydła i kamienia na kabinie prysznicowej...
Może się czepiam ale... muszę swojego M wszystkiego totalnie uczyć - jak pozmywać naczynia dobrze, jak dobrze odkurzyć... nawet jak ułożyć gazety a najgorsze jest to, że przez wychowanie jakie odebrał w domu posprzątaniem dla niego będzie wytarcie kurzu i odkurzenie w WIDOCZNYCH miejscach... Czy ja się czepiam? ;(
Do tego dzisiaj boli mnie głowa, M musiał iść na spotkanie swojego bractwa (rycerskiego zeby jakies tam pokazy zaplanowac) i zostalam z Filipem. Przewinelam, nakarmilam i mimo to on w ryk... po 10min nie wytrzymalam i tak po cichu nakrzyczalam na niego i akurat tesciowa weszla w trakcie. nic co prawda nie powiedziala alae ojej ojej biedny blablabla i wziela go na dol mimo, ze powiedzialam zeby zostal i niech sie wyplacze to sie uspokoi za chwile (nie miał drzemki a bez nich zawsze takma) ale mimo to wziela go na dol.
Wczoraj z kolei jak widzialam jak TeśćFilipkiem majtał to myślałam, ze zwymiotuje z nerwow! Nogi oparte na pufie i tak go trzymal na nich pod katem ok 45* no i Filip moooocno glowe do przodu bral i na boki mu leciala a ten zagapiony w tv - ja mowie 'glowka, glowka' i pokazuje i tak kilka ladnych razy a ten nawet uwagi nie zwrocil! Dopiero jak M zwrocil to go poprawil ale oczywiscie ze mamy nie panikowac bo nic sie nie stalo (a gdyby sie K*URWA stało?!)...
Chce mi sie autentycznie plakac, jest mi aktualnie koszmarnie zle, boli mnie glowa i w ogole wszystko jest do D***!!!
Jeszcze do tego musze sie tutaj kryć z paleniem jak kurde jakiś uczniak!!
Wrrrr
Przepraszam Was bardzo.. ale rozumiecie teraz czemu nie moge M sie wyzalic :-(
P.S. Scierki i reczniki sa nasze... nie dorobilismy sie w Strzalowie pralki i mamy franie jeden z najstarszych modeli co za tym idze gotowac sie w niej nie da.