hej dziołchy:-)
trochę Was zaniedbałam, ale już piszę co u nas :-)
w ten weekend miałam pierwsze zajęcia i zaczęłam się wkurzać, że znowu Pysiek z moją mama musi zostawać kiedy jego ojczulek leży dupką do góry, wiec pomyślałam dość! Zgodził się nim zająć, ale do końca nie wierzyłam, że zrobi to na prawdę. Wczoraj pojechaliśmy do nich z planem nocowania, żeby mały trochę się oswoił. Wieczorem już miałam tak go dosyć, że w duchu go przeklinałam od najgorszych, ale zasłużył sobie. Jednak dziś został z małym i powiem Wam, że zajebiście sobie poradził. Dziecko nakarmione, przewinięte i dopilnowane(czego najmocniej się obawiałam), a przede wszystkim przywitało mnie uśmiechem:-) Więc chcieć to móc i w planach mam dalszą edukację tatulka w tym kierunku
Dziecko jest wspólne i jak chce być ojcem to niech się do tego dostosuje. A powiem Wam, że miałam plan awaryjny gdyby jednak coś mu się odwidziało (tzn. nadal mam, bo istnieje ryzyko, że odwidzi mu się w każdej chwili).
Najśmieszniejsze jest to, że na pewno oboje nic do siebie nie czujemy. Trochę mnie zabolało serducho pod tym względem, bo przypomniało mi się dziś, że jednak razem byliśmy szczęśliwi. A teraz każde idzie w swoją stronę. Ech...:-(
Poczytałam trochę co u Was,
ollka,
jamis jak w pracy?
aga a jak u Ciebie sytuacja zawodowa?
Buziaki wszystkim dzieciaczkom :*