reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Codzienne rozmowy Samotnych rodziców

reklama
Martunia musisz dbać o siebie tak samo jak o dzieciaczki, bo one będą o samych siebie dbać w przyszłości tak, jak teraz im dasz przykład!
The_devil mój ex-mąż okazał się hazardzistą. Ja do ostatniej chwili nic nie wiedziałam. Dużo pracował, mało bywał w domu. Jak już był, to pomagał mi trochę w domu, był super tatą dla Miśki. Już przed urodzeniem małej coraz mniej nas łączyło. Pobraliśmy się chyba tak z rozpędu. Bo chrzciliśmy małą, więc wypadało być rodziną, bo kiedyś tam postanowiliśmy się pobrać, w sumie sama nie wiem dlaczego. Wiem że czułam się tego dnia fatalnie i z żalem wspominam nasz ślub. Po jego odejściu dowiedziałam się, że już wtedy był nałogowym hazardzistą. Byliśmy razem jeszcze 5 miesięcy po ślubie, zostawił nas dzień po świętach Bożego Narodzenia. Wyszedł przed świtem, wziął kartę od bankomatu i wypłacił wszystkie pieniądze, a do wszystkiego przyznał się... smsem. W ciągu miesiąca potem wziął kilka kredytów i na koniec napadł na sklep, którego całkiem niedawno był kierownikiem. Był, ale na początku grudnia został zwolniony za mataczenie w dokumentach i okradanie przy tym sklepu. Byłam pierwszą osobą, która go broniła. Krzyczałam że jest niewinny i że go wrabiają głośniej niż on. I na prawdę wierzyłam w to, dopóki nie poznałam prawdy :(
No i tym sposobem zostałam sama z Mariśką i długami za wcześniejsze spłacenie jego karty kredytowej i wspólnym kredytem na urządzenie mieszkania, czego nawet nie zdążyliśmy skończyć.
To tak w skrócie.
 
Bardzo mi przykro lagajka . Hazard jest także uzależnieniem, i pisałem juz o tym gdzieś na forum. Mozna sie z tego wyleczyc.Dobrze, że go broniłaś bo to świadczy o Tobie. Wierze - po tym co piszesz - że broniłaś jego jako męża a nie tego co robił. lagajka wiele rodzin rozpada sie przez pierdoły, głupoty i niepohamowane uzależnienia. Czytałem - chyba tu na forum - o rodzinach uzależnionych od gier, gdzie grają wszyscy łącznie z dziećmi.
Przykre to co się stało. Zwłaszcza dla waszej córeczki. Jeśli zechcesz ... napisz co postanowiłaś ... jaki masz pomysł na rozwiązanie problemów spłat ... Współczuje Ci serdecznie ... Marisi też ... :(
 
martunia - uważaj na siebie.. takie odwlekanie w czasie żeby się wziąć za Siebie może się źle skończyć...

Legejka - współczuje ...

A ja mam tydzień urlopu bosko :-D
 
Jasne że broniłam go jako męża. Broniłam tak mocno, jak mocno nie wierzyłam, że on mógłby coś takiego zrobić. Przecież miał piękną (a jakże ;)) młodą żonę, wspaniałą córeczkę, która mimo przeciwności losu była silna, zdrowa i dawała mnóstwo radości, miał pracę w której był doceniany i szanowany, urządzaliśmy nasze pierwsze (potwornie maleńkie, ale co tam) mieszkanie... Dla mnie nierealne było to, żeby mógł dopuścić do sytuacji, w której ryzykowałby utratą tego wszystkiego. A jednak.
Ja krótko po tym jak go aresztowali złożyłam wniosek o rozwód. Sprawa potoczyła się szybciej niż się spodziewałam. Na jednym 40 minutowym posiedzeniu dostaliśmy rozwód z orzeczeniem o winie i oczywiście alimenty na malutką. Wiadomo, że jest niewypłacalny, ale już za miesiąc będzie mi płacił fundusz. Nie będziemy już razem, to oczywiste. Jest jednak tatą Miśki i mimo wszystkich tych złych rzeczy, które do niego czuję... ech. No jest tatą no i już. Odkładam jej listy, które do niej pisze. Jak pyta gdzie tatuś, to mówię że jest bardzo daleko, ale kiedyś wróci i że bardzo ją kocha. Staram się w tej swojej złości nie skrzywdzić dziecka, chociaż czasem niełatwo jest zagryźć zęby i nie powiedzieć czegoś niemiłego jak słyszę że "tatuś kupi buciki"
Uff, fajnie to wszystko z siebie wyrzucić
 
lagajka ja Cię kojarzę z czasów jak sie udzielałaś na wątku październik 2009. tylko czytałam Was, ale się nie udzielałam, ja już wtedy byłam sama w ciąży..
życie pisze niesamowite scenariusze,
szczerze Ci współczuję.
Jednak gratuluję że jesteś tak silna, zdecydowana. już chyba najgorsze masz za sobą, rozwód, papierologie, zostaje tylko pytanie dlaczego, dlaczego, (ja nie znalazłam odpowiedzi, ale już się tym nie zadręczam, bo poco_)
siły życzę
 
hej

legajka współczuję sytuacji... ale jesteś silna babka i dasz radę!!!

Ja od dziś na urlopie... w poniedziałek jedziemy nad morze... a potem przede mną ciężki czas, znaczy właśnie rozwód.... jakoś odkładam to ciągle....
Dziś coś źle mi było... chyba przez koleżankę, bo dopytywała się co u mnie jak się czuję itd i na koniec mówi że chyba się domyśla o co chodzi... mówi że mnie podziwia w tym wszystkim, znajomi chcą się umawiac na jakieś wyjścia itd, a ja nie wiem czego właściwie teraz chcę....
Mam nadzieję że jednak dam radę odpocząc na tym urlopie... mam zamiar sie byczyc a m ma się małym zajmowac....
 
reklama
Kołtunek udanego wypoczynku!
Brita urlop, co za piękne słowo :) A na ogarnięcie się z rozwodem wysyłam duuuużo dobrych mocy :*
Anowi nie zadaję sobie pytań "dlaczego ja" i "dlaczego tak". Staram się myśleć co zrobić, żeby było nam lepiej, chociaż to nie zawsze łatwe.
 
Do góry