reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Codzienne rozmowy Samotnych rodziców

To się cieszę - i z powodu Amelki i z powodu zmian w planach. Ja właśnie wróciłam znad morza - a dokładniej z Jantaru. Córa mi się strasznie rozgadała i przez 4,5 godziny powrotu buzia jej się nie zamykała. Strasznie zmieniła się przez te 2 tygodnie. Zawsze uważałam że 2 tygodnie to nie jest zbyt dużo ale teraz widzę że to przeogromna zmiana.

teraz jestem na etapie prania - nie muszę mówić że to co przywiozła jako brudne - jest po prostu sztywne z brudu - te najbrudniejsze rzeczy zostały już wyprane w "dorosłym" proszku, vanishu i teraz piorą się jeszcze raz - niestety podejrzewam że część skarpetek dokończy dziś żywota..... ale to nic - najważniejsze jest to że mała była zachwycona i strasznie stęskniona. Jak mnie zobaczyła to się przykleiła a później mówiła tylko o tacie - i kiedy go zobaczyła to matka mogła już pójść w odstawkę....

W sumie to podziwiam mojego tatę i jego dziewczynę - wytrzymali z dwoma wnuczkami tyle czasu - poza tym ta rutyna - ja nie lubię się opalać a raczej nie lubię tej bezczynności na plaży - oni potrafią siedzieć na plaży od rana do wieczora - ja po 2 dniach bym ućwierkła - oni wytrzymali 2 tygodnie - podziwiam
 
reklama
ja tez podziwiam, bo ja plackiem na plaży nie potrafię leżeć, zresztą u mnie przebywanie w jednym miejscu wiecej jak 3 dni to podchodzi pod nudę i chęć zmiany miejsca...
Dwa tygodnie z wnuczkami to faktycznie sporo czasu :)
Ale na pewno są zadowoleni ... i zmęczeni hihi.


A mnie się tak nie chcę gotować, że zaraz tutaj padnę. Ja to już nad morzem myślami jestem :)

czechow apropos prania, to moje właśnie się pierze i zbiera na kupkę do prasowania tylko nie wiem kto to będzie robił :sorry2:

no i najważniejsze, że Gabi zadowolona a skarpetki są mało ważne :))
 
Pewnie że skarpetki są mało ważne - w sumie to je piep...... - troszku mam manię by miała czyste rzeczy ale szybko mi to przechodzi np. dziś ubrałam małą w jedyne czyste jeszcze rzeczy i dałam jej szczoteczkę do zębów z pastą - dopiero w przedszkolu się zorientowałam że prawie cała pasta znalazła się na sukience.... no cóż bywa....

Ja też mam "owisiki" w pupie ---- pamiętam jak w zeszłym roku pojechaliśmy do Chorwacji - po jakiś 10 dniach podróżowaniu po całym kraju miałam dość i wybłagałam M. byśmy zostali kilka dni w jednym miejscu - chciałam odpocząć - M mi nie wierzył że wytrzymam - nie mylił się już 2 dnia było źle a trzeciego już mu marudziłam - przebywanie nad basenem (mała była zachwycona) znudziło nas tak bardzo że szybko się stamtąd wynosiliśmy - całkowicie nie dla mnie jest przeznaczony taki sposób wypoczywania.

Dziadkowie są zadowoleni ale rzeczywiście również zmęczeni.... ale była to dobra i cenna lekcja dla nich - oni myśleli że Gabi to taki aniołek i nie wierzyli nam że czasami jest trudno --- teraz mieli kilka sytuacji że mój ojciec (który nigdy nie miał dużo cierpliwości) mało nie wyszedł z siebie. Po części to sami takie sytuacje stworzyli - u nas nie ma wybierania ubrania - może zdecydować czy spódnica czy sukienka i koniec, dostaje zestaw do założenia a oni się bawili więc mała pokazała różki i nie chciała się ubierać w ogóle i był zonk no bo jak przecież ona taka słodka i grzeczna...

U mnie prania jest góra, nawet nie góra tylko normalny Mont Everest. Jakieś 12 koszul M, moje rzeczy no i cała pralka małej (co się właśnie pierze ale już liczę) - nie wiem jak to przejdę - najpewniej włączę sobie jakieś DVD i będę jechać z tym koksem.


A wy gdzie wyjeżdżacie, jeśli można spytać?
 
W Mielnie byłam dawno dawno temu - było fajnie.
Tak naprawdę to najważniejsze by nie padało a tak to każda miejscowość może się okazać strzałem w 10.


Mam nadzieję że Wam się uda wyjazd....

Kurde jak się człowiek spieszy (mam masę rzeczy do załatwienia) to pranie nigdy się nie kończy....jeszcze 16 minut.
 
W sumie racja ale wczoraj mieliśmy dzień z przejściami. Kiedy wróciliśmy z wycieczki po lesie znaleźliśmy karteczkę że najprawdopodobniej zalaliśmy sąsiada 2 piętra niżej odcięli nam wodę. Sprawdziliśmy wszystko i było ok (czyli sucho), poszłam do sąsiadów (niżej i zalanych) i u zalanych nie było nikogo a niżej facet powiedział że nie ma możliwości by woda kapała u niego. Chcąc nie chcąc musieliśmy poczekać do dzisiejszego ranka (u zalanych nadal nikogo nie ma - nota bene to bardzo dziwne - jakby mnie zalało to siedziałabym dupskiem w domu i czekała na hydraulika i dała bym znać sąsiadom jak mają żyć bez wody). Dzisiaj poszłam do administracji powiedziałam że tak to się bawić nie będę i włączam sobie wodę - bo gdybym to ja zalewała to ten pode mną też miałby problem a nie ma i tyle. Dopiero od 11 mam wodę i dlatego tak wyszło z praniem.
 
reklama
Do góry