reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Co robie zle? 7 miesieczniak

Najgorsze to nie mieć wsparcia w bliskich Ci osobach i słyszeć tylko co masz robić. Kurde 5 lat nie masz by inni Ci życie układali. Nie uważasz, że lepiej dasz sobie radę sama z dzieckiem niż u rodziców? Wiem, że to ciężkie bo sama spędzam całe dnie z synem a mąż po pracy 10 albo 12 godzin jest tak zmęczony, że nawet nie myśli o zajmowaniu się małym. Psychicznie będzie Ci lżej, fizycznie może być gorzej.
 
reklama
Wlasnie tak! Tez chce swojemu synowi zapewnić bliskości i poczucie godności człowieka a nie dziecka bez głosu.
I powiem Ci ze nie dziwie się skad brały się moje problemy w młodości...jak w takich klimatach sie wychowywałam, surowego podejścia które zbudowało dystans na cale zycie. Z jednej strony gadaja ze jest chudy i maly a z drugiej żebym np po długim spacerze go od razu nie karmila, żebym go "przetrzymala" a nie że on tylko poklepie mnie po klatce (tak mi daje znać jak jest glodny) i już lecę na jego zawołanie go karmić. Jak slysze ze mam się dystansować do swojego dziecka bo jest ode mnie uzależnione to mi rozwala to mozg... Dla mnie takie podejście jest mega chore...jak tortury. On jest mega ważnym człowiekiem w moim życiu i nie umiałabym go olac w potrzebie i udawać ze go nie slysze, ze nie widzę itd. Nam rodzicielstwo bliskości przyszlo bardzo naturalnie i nie wyobrażam sobie teraz zacząć byc surowa mama i sie dystansować.
Niepotrzenie tu przyjeżdżałam teraz będę to procesować...przykro mi jest.
Podziwiam Cię, ze jeszcze tam jeździsz i utrzymujesz z rodziną kontakt. Ciężko się to czyta, a co dopiero tego slucha 😔
Nie dałabym rady. Przeciez to wnuk Twojej mamy! Jak możne mówić, że masz Go głodzić/przetrzymac?
Odcięłabym się.
Teraz sie robi cieplo to na placu zabaw poznasz mame z brzdącem w podobnym wieku i może się zakolegujecie. Często w piaskownicy można znaleźć nową przyjaciółkę, ktora Cie doskonale zrozumie. 🤗

Nie daj się! Robisz naprawde cudowna "robotę" dla swojego dziecka i nikt Ci nie jest potrzebny do pomocy 💪💪💪
 
Najgorsze to nie mieć wsparcia w bliskich Ci osobach i słyszeć tylko co masz robić. Kurde 5 lat nie masz by inni Ci życie układali. Nie uważasz, że lepiej dasz sobie radę sama z dzieckiem niż u rodziców? Wiem, że to ciężkie bo sama spędzam całe dnie z synem a mąż po pracy 10 albo 12 godzin jest tak zmęczony, że nawet nie myśli o zajmowaniu się małym. Psychicznie będzie Ci lżej, fizycznie może być gorzej.
Musialam czekać do weekendu na wolne partnera bo sama bym nie wróciła, to kilka godzin jazdy samochodem. Juz jesteśmy w domu. Troche wypadliśmy z rutyny i satarmy się do niej wrócić...
Rozumiem Cie totalnie robienie wszystkiego samemu przy dziecku całymi dniami... i ta cala odpowiedzialność za wszystko, ktora spada na jedną osobę...jest mega teudne ale damy rade siostro!
 
Podziwiam Cię, ze jeszcze tam jeździsz i utrzymujesz z rodziną kontakt. Ciężko się to czyta, a co dopiero tego slucha 😔
Nie dałabym rady. Przeciez to wnuk Twojej mamy! Jak możne mówić, że masz Go głodzić/przetrzymac?
Odcięłabym się.
Teraz sie robi cieplo to na placu zabaw poznasz mame z brzdącem w podobnym wieku i może się zakolegujecie. Często w piaskownicy można znaleźć nową przyjaciółkę, ktora Cie doskonale zrozumie. 🤗

Nie daj się! Robisz naprawde cudowna "robotę" dla swojego dziecka i nikt Ci nie jest potrzebny do pomocy 💪💪💪
Wiesz co, to jest trudne i skomplikowane dla mnie bo dużo im zawdzięczam i nie umiem się tak wypiąć toralnie na nich.... choc bezposredni kontakt jest bardzo sporadyczny bo dzieli nas duza odległość ktora zawsze jest dobra wymowka.
Dalam do zrozumienia ze nie życzę sobie komentarzy nt mojego syna i mojego podejścia do niego i absolutnie nie musze nic robić co mi się narzuca i jeśli się nie podoba to nie będziemy przyjeżdżać. I troche podziałało...
No przykro mi jest... przybilo mnie to bo sobie uświadomiłam ze musze sobie radzić totalnie sama...ale dam rade! Zawsze daje...
Dzieki za wsparcie!
 
Czasami bywa trudno, ale dzieci są coraz bardziej samodzielne. Niedługo zaczną nam pomagać w obowiązkach. Syn obecnie jak sprzątam to mi pomaga (przeszkadza) na swój sposób. Ja np. wkładam jego ciuchy do prania a on w tym czasie albo wywala wszystko z kosza na pranie na podłogę, albo wyciąga rzeczy z pralki. Jednak za jakiś czas będzie już normalnie wszytsko robił i nie będzie tak ciężko 😁 dobrze że już w domu. U siebie to zawsze najlepiej. I musimy dać radę innej opcji nie widzę.
 
Bardzo dobrze piszecie- nie wolno słuchać takich bzdur! Jasne, że nie wszystko robimy idealnie, ale jednak- pierwszy rok to tak na prawdę natura! Dziecko chce do mamy- bo tylko u niej czuje się bezpieczne. To nie mały terrorysta! Kiedyś może się nim stać, ale jak już będzie rozumiał i nauczy się odrobinę panować nad emocjami. I wtedy można posłuchać rad mądrych ludzi (poczytać mądre książki, spotkać się z koleżanką, która ma równolatka), nie słuchać babci, która dzieci chowała pół wieku temu...
Nie mówię, że źle robiła, ame zwyczajnie - nie pamięta wszystkiego!
Tak jak moja mama.. Już świętej pamięci - zawsze powtarzała, że nauczyłam się korzystać z nocnika, jak miałam 10 miesiecy- a na zdjęciach, na których mam 13 - dalej mam pieluchę.. Może i wtedy usiadłam, ale nie nauczyłam się i już.
Nie słuchają teraz rad rodziny!
Jeśli Twój syn jest do Ciebie uwiązany, to mozesz zrobic mu wieksza krzywke nie tuląc go- pokażesz, że nie ma bezpiecznego miejsca..
Jesteś najlepsza mama dla swojego malucha!
Wszystkiego najlepszego z okazji wczorajszego świeta :)
 
Robie update od pisania mojego pierwszego posta. Jest niestety gorzej... nie ma progresu w spaniu. Teraz nie daje się nawet wieczorem odlozyc do łóżeczka na chwile od razu budzi sie z krzykiem. Wiec teraz doszła mi asysta nocna...jesteśmy do siebie przyklejeni 24h na dobę. Jestem załamana od września ma iść do zlobka...
 
reklama
U mnie też coraz gorzej. Mały ma takie ataki histerii przed spaniem, że ryczę razem z nim z bezsilności. Budzi się milion razy w nocy i chodzę jak zombie. Ale w dzień jest cudowny. Tylko mi już cierpliwości zaczyna brakować i rzeczy, które by mnie nie ruszyły w jego zachowaniu zaczynają mnie irytować. Nie daje mu jednak tego odczuć - mam nadzieję. Muszę odpocząć i naładować baterie na kolejne dni.
Może w dosunietym łóżeczku do waszego łóżka będzie chciał spać? Nie będziesz musiała go przenosić.
 
Do góry