Hey dziewczyny!
Widzę nowe forumowiczki, a już myślałam że nas tu coraz mniej.
Jestem tu od dawna i obserwuje temat...
Dziewczyny mam pytanie, czy macie problemy z tarczyca? Ja regularnie się badam i wszystko do tej pory było OK, a na ostatnim usg gostek mi wyskakuje z jakimś początkiem hasimoto!! Myślałam ze zejdę na zawał! Dostałam skierowanie na p.ciała ATPO i wynik jakiś kosmiczny mam 205IU/ml!! Jestem załamana! Dzisiaj mam konsultacje z endo po południu, ale już cała chodzę oczywiście. Dodam że od 2 miesięcy zmagam się z bólem nóg którego nie jestem w stanie zdiagnozować... RTG kręgosłupa, usg żył, neurolog, przy okazji wyszła ta cholerna tarczyca... tabletki na stawy, krążenie (po których myślałam ze mi rozerwie nogi) nic nie pomaga... mam już oczywiście teorie że to jakaś straszna choroba która mnie zabije a lekarze nic nie znajdują , zwłaszcza teraz gdy wizyty są ciagle odwoływane...przez to wszystko moja nerwica ma pożywkę jak ta lala i jestem nad jakaś życiowa przepaścią...takie mam wrażenie.
Problemu z tarczycą nie mam, przynajmniej jak na razie, ale kiedy przeczytałam, że martwisz się opcją poważnej choroby, przypomniało mi się, co się że mną działo rok temu. Źle się czułam, byłam wiecznie zmęczona, nie miałam energii, po wizycie u neurologa okazało się, że z odruchami jest coś nie tak i miałam objawy jak przy stwardnieniu rozsianym. Oczywiście nakręcałam się jeszcze bardziej. Okazało się, że fizycznie wszystko było ok i teraz wiem, że te wszystkie objawy wskazujące na poważną chorobę były spowodowane nerwami. Nie mówię, że wszystko to, co masz jest spowodowane nerwicą, ale na pewno ona ma duży wpływ. Zadzwoń może nawet do swojego lekarza POZ i z nim pogadaj