Nanncy moja psycholog po serii spotkań uświadomiła mi, że osoby z nerwicą, czy również depresją, chcą za bardzo kontrolować rzeczywistość, będąc jednocześnie nagimi emocjonalnie. Od razu się z nią zgodziłam. Te wszystkie badania, bieganie po lekarzach, później nerwy na wszystko dookoła, że jest tak ciężko, że chciałoby się tyle rzeczy zrobić a nie możńa, aż do obrzydzenia do samego siebie, że nie umiemy kontrolować samych siebie i swojego strachu. Zazwyczaj na nerwicę zapadają osoby po jakiś cięzkich przejściach, czy po długo rozciągających się w czasie złych doświadczeniach - psychika doznała szoku i od tamtej pory się broni. Mnie do nerwicy doprowadziła śmierć bliskiej osoby, o ktora dosc długo się obwiniałam bo "mogłam może coś zrobić?" Od tamtej pory wszędzie widzę zagrożenie, chcę mu zapobiegać zanim się pojawi, tak aby do niego nie doszło. Mówię tutaj o śmierci, chorobie, czy nawet jakimś uszczerbku na zdrowiu i nie chodzi tylko o moją osobę ale i o najbliższych. Nie dziwię się, że przy problemach rodzinnych, w których chodzi o zdrowie tak reagujecie - chęć pomocy, kontroli nad tym wszystkim, to wszystko się odbija na Was w postaci fizycznych objawów. Jednocześnie jako nerwicowcy, tworzymy w sobie tyle emocji, że sami nie potrafimy ich udźwignąć ani się przed nimi bronić - no i wtedy obwiniamy siebie, że jesteśmy tacy słabi i że tak wariujemy choć powinniśmy być przecież rozsądni. Myślę, że to jest nasz najgorszy problem - nie umiemy się pogodzić z niektórymi rzeczami. Wiele razy dziwiłam się, jak osoby chore na raka potrafią cieszyć się życiem a ja przy lekkich zaburzeniach serca juz mam wrazenie ze się kończę - a no, takie osby choć walczą i nie chcą umierać, to potrafią się też pogodzić z tym co się dzieje.. my chcemy uciec przed czymś, przed czym uciec się nie da, a więc przed samym sobą, no i kolko się zamyka. Gdy łapie lęk, nie umiemy sobie powiedzieć - hmm a może to już czas? Niech się dzieje co chce, kiedyś trzeba umrzeć. Myślę, że gdyby któraś z nas się odważyła na takie szczere słowa wobec siebie podczas lęku to psychika by sfiksowała i lęk by szybko odszedł
Mój tata zawsze tak mówi, że jak się coś dzieje to znaczy, że człowiek żyje, a ja uważam znów ze jak się cos dzieje, to człowiek umiera i o
Potrzeba nam więcej dystansu, więcej ulgi dla samych siebie - nie wszystko można kontrolować, zmieniać, są rzeczy na które nie mamy wpływu, jesteśmy tylko ludźmi. To zawsze mówiła mi psychlog - jednak jeszcze nie umiem się do tego odnieść.