Czytam wasze listopadowe posty i jest mi was żal. Przykre jest to jak trudno czasem otoczeniu wyjaśni', że jest się chrym i zwykłe "nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze" nie pomaga, a wręcz doprowadza do szału.
Ja 1,5roku leczyłam się psychiatrycznie i chodziłam na psychoterapię. Leki pomogły organizmowi zluzować, a psychoterapia wczytać nowe kody do głowy. 6 miesięcy po zakończeniu brania leków zaszłam w ciążę i zaczęła się masakra. Pierwszy trymestr to wymioty i okropne samopoczucie. Powróciło złe samopoczucie i objawy somatyczne takie jak sprzed terapii. Umiałam je doskonale rozpoznać, ale nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Jakby opór był w całym organizmie i w umyśle. Teraz myślę, że to był typowe objawy huśtawki nastrojów, ale były podobne do objawów nerwicowych.
Teraz jestem w 38tyg. Mam pełno natrętnych myśli. Wszystko co jest związane z porodem, dniami po porodzie, opieką nad niemowlakuem, a potem wychowaniem dziecka PRZERAŻA MNIE!
Mój mąż jest super, cieszy się że będzie ojcem. Uspokaja mnie i rozmawia o wszystkich moich obawach. Ale to łagodzi mój lęk tylko na chwilę.
Każdy temat związany z dzieckiem analizuję kawałek po kawałku i wszystko jest niewiadome, wzbudza we mnie strach, że nie dam rady, że źle coś zrobię albo że będę nerwowa. Jak tylko myślę o noworodku, to smutno mi. Nie cieszę się. Myślę o tym jako o obowiązku, o sumie wielu obowiązków jaraz i tym, że trzeba będzie podejmować decyzje. Tyle czynności przy dziecku trzeba robić. Moja głowa cała się gotuje od tych tematów urodzić, nie przygnie$ć, przewijać, dobrze umyć, żeby nie umarło od bezdechu, chodzenie do lekarza, karmienie, dać szczepionkę czy nie, czy wystarczy mi cierpliwości, czy pokocham itp itd itp itd...
Chodzę do psychologa, leków nie biorę, bo objawy minęły i czuję się dobrze. Tylko jak idę do lekarza i mierzą mi ciśnienie to mam zawsze ok 150/100 i sugerują mi nadciśnienie. Strasznie mnie to wkurza. Jak i sam fakt, że przed wizytą ważeniem i mierzeniem u położnej ściska mi się żołądek i serce trasznie szybko bije.
Próbuję się pozytywnie nastawić, ale mam znów zatwardzenie umysłowe i mi nie idzie. Boję się dziecka zamiast się cieszyć na jego przyjście.
Jest jakiś sposób na zmianę myślenia?