Hey dziewczyny. Podglądam Was tu czasami.. Udzielalam się na tym forum jakiś czas temu, dłuższy czas, bo mój maluch ma już rok. Niedawno swietowaliamy jego pierwsze urodziny. Wiem przez co przechodzić ie, bo ja sama cała ciąże wspominam jako coś strasznego, codziennie bałam się wstawać z łóżka, bo gdy tylko otwierałam oczy, pierwsze co było w mojej głowie to to, że czeka mnie kolejny dzień pełen leku i niepokoju. Miałam straszny problem związany z ciśnieniem, panicznie wręcz bałam się go mierzyć, bo wyniki zazwyczaj były wysokie i to chyba właśnie nakrecalo we mnie ta cała spirale leku. No nic, przetrwałam, mimo że naprawdę myślałam że nie dotrwam do końca. Urodziłam zdrowego synka (będąc większą połowę ciąży na lekach) i jak ręką odjal wszystko minęło. Niestety u mnie nerwica wróciła.. I teraz pomimo leków dalej męczą mnie różne strachy i niepokoje. Odrazu zaznaczę, że funkcjonuje normalnie, dramatu nie ma. Więc może jednak coś te leki działają.. Eh generalnie wszystko zaczęło się mniej więcej po 3 mies od porodu, gdzie zaczęłam miewac natretne myśli odnośnie tego że mogłabym skrzywdzić swojego synka, a kocham go najmocniej! Wtedy też wróciłam do leków, które odrawilam zaraz po porodzie bo stwierdziłam wówczas ze potrzebne mi nie są. Co teeaz zaprzata mi głowę? Mniej więcej 3 mies temu mój tato wylądował w szpitalu z drugim w swoim życiu epizodem psychotycznym, to mnie jeszcze bardziej złamało. Na co dzień funkcjonował normalnie, pierwszy swój epizod i stwierdzenie choroby psychicznej mial w wieku 30lat więc ja byłam jeszcze mała dziewczynka. Później miał jakieś epizody ale tylko związane z depresja. I wiecie.. Moim problemem teraz jest lek przed właśnie choroba psychiczną. Codziennie męczą mnie myśli że zwariuje i np zrobię krzywdę małemu.. Kurcze nie było chyba dnia żeby taka myśl nie przeszła mi przez głowę.. Doradzcie proszę, może któraś z Was ma jakieś doświadczenia. . Nie wiem, czy przejść się do psychiatry i prosić o zmianę leków, czy może starać się samej pracować nad sobą.. Boję się że jak będą kombinować z lekami to tylko pogorsze sprawę, a w sumie najgorzej nie jest, ale też nie żyje tak jakbym żyć chciała. Dzięki za wysłuchanie, jeśli któraś z Was doczytala do końca i wierzcie mi dotrwacie do końca ciąży, ja dotrwalam a zdawało mi się że jestem beznadziejny przypadkiem..