reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciężarówki z nerwicą

Pewnie, że tak, jeszcze w grudniu słyszałam od s*k w szpitalu (nie wiem jak takie osoby mogą nazywać siebie pielęgniarkami), że cudem będzie, jeśli dotrwam w dwupaku do 28tc, a w ten poniedziałek będę mogła cieszyć się z donoszonej ciąży.
To jest wlasnie tragedia w nszych szpitalach...
 
reklama
Juz bedzie 37t. Super. U mnie zaczal.sie 39 i juz to czekanie mnie wykancza. Wszystko boli jakby mnie mialo rozerwac
No to lada moment nam się tu pochwalisz :D Ja jakoś nie czuję tej ciężkości, może przez masę innych dolegliwości, albo niewielką masę młodego :p A z pessarem często czekają aż szyjka zleci poniżej 25mm, chociaż to 25tc, trochę też nie rozumiem decyzji ;/
@Nerwiczka87 moja histeria w stopniu nie do zniesienia zaczęła się od pobytu w szpitalu, nikomu nie życzę tak nieludzkiego traktowania... 1.04 kładą mnie już do zakończenia, na szczęście gdzie indziej, bo na samo wspomnienie o tamtym tracę oddech :eek:
 
reklama
To tylko tak w skrócie, raz jedna podawała mi w środku nocy kroplówkę, stała nade mną i trajkotała, że mnie nie wyleczą, stracę dziecko, bo z taką infekcją nawet najsilniejszy antybiotyk sobie nie da rady... Potem codziennie płakałam, przysyłali do mnie psychologa (nie wiem po co), skończyłam antybiotykoterapię, wyszłam na żądanie, bo w święta i tak lekarzy nie było, rodzina była w szoku do jakiego stanu nerwicy doprowadzili mnie tam, już badania dokończyłam prywatnie (przynajmniej mnie wyleczyli, ale jakim kosztem). Do końca lutego codziennie płacz i żegnanie się z dzieckiem.
 
Do góry