U mnie praca ostatnich dni poszła na marne. ...znów zrobiłam krok w tył
...Tak niewiele potrzeba było żeby się cofnąć. Pracowałam nad sobą jakiś czas nad swoimi natrectwami i w sporym stopniu je ograniczylam...namawiana i naklaniana przez męża zaprosilam do nas moja mamę (przypomnę ze ostatnie 2 m-ce nie wpuszczalam nikogo obcego do domu w obawie przed przeniesieniem przez tegoż osobnika jakiegoś paskudztwa patrz choroby)i w poniedziałek jak była moja mama było całkiem całkiem. ..nawet udało mi się ujarzmic moje lęki. ....A dziś .....wylazlo ze mnie. ...może nie od razu fobie ale stres wywołał w końcowym efekcie fobie.otóż moja mama jak przyszła od razu chciała być pomocna coś wytrzeć coś podnieść coś zamieść więc powiedziałam ze nie ..że zrobi to mąż A ona na to nie bój się zarażenia! !!potem zaczęły się uwagi ze słabo ja wyglądam jestem blada i wogole powinnam wyglądać lepiej już a jestem blada jak śmierć A wogole nie mam luzniejszej bluzki tylko taka opinajaca brzuch....no i ze moją corka powinna jeść to czy tamto i dlatego teraz tego nie je bo jak była mała to ja jej nie nauczyłam. ...więc postanowiłam ze nie dam się zdenerwowac i poszłam do łazienki się kąpać ale...miałam otwarte drzwi....I słyszałam komentarze na mój temat mojej mamy ze ona to by ze mną zwariowala i ze nie daje sobie pomóc i ze ja siedzę w domu i nie wychodzę to i dziecko moje musi siedzieć w domu. ...no i to już było o te kilka zdań za dużo i odezwała się fobia....Po kąpieli nie miałam ochoty zejść na dół i tego nie zrobiłam. ...A jak moja mama poszła to natrectwa zwyciężyły. ....A mój mąż pyta co się takiego stało ze znów jest źle i że on jest u kresu wytrzymałości. ....ja chyba już też!
Uszy do góry. Zawsze tak jest. Wychodzenie z nerwicy nie jest linią prostą. Są wzrosty jak i upadki. Ale z czasem dobre okresy się wydłużają i jest mniej tych zły. Trzeba tylko zrozumieć, że po złym zawsze przychodzi dobre
Nie poddawaj się, tylko wyciągaj wnioski czemu znów się pogorszyło i na przyszłość próbuj temu zaradzić. Ale nie odpuszczaj i nie zrażaj się nie powodzeniem. Pracuj dalej bo bez tego to ani rusz. Samo nie przejdzie. Trzeba włożyć duży wysiłek ale warto, z każdym dniem będzie lepiej. Nie odmawiaj sobie prawa do nie powodzeń. Nie jesteśmy robotami.
Co do mamy to ciężki temat. Ale niestety musisz się zebrać na odwagę i wytyczyć granicę. Nie jest to łatwe ale warto próbować. Musisz z nią porozmawiać i powiedzieć co Cię denerwuje i stresuje gdy Ci mówi. Ale jednocześnie zadbaj o to aby nie zabrzmiało to jak atak. Prawdopodobnie mama chce dobrze i nie zdaje sobie sprawy, że jej uwagi sprawiają ci przykrość. Np. możesz powiedzieć: mamo dziękuję Ci za radę, ale wiem jak najlepiej karmić swoją córkę i co jest dla mnie dobre. Jest mi jednak przykro, gdy mówisz że (......). Proszę Cię abyś nie mówiła, że (....) bo wtedy czuję że jest mi bardzo przykro, jestem później przygnębiona. A przecież tego byś nie chciała. Może moja córeczka mniej wychodzi ale za to super bawimy się w domu. itp. A co do wyglądu i stroju. To musisz wyrobić sobie pewność siebie. I mówisz jej: No wiesz mamo, teraz taka porcelanowa uroda jest bardzo modna
Dobrze czuję się w swoim ciele i uwielbiam jak widać mój ciążowy brzuszek więc nie widzę nic złego abym miała nie zakładać obcisłych ubrań. Mnie się podoba a to chyba najważniejsze
Wiem, że łatwo napisać i takie rozmowy są bardzo trudne. Tym bardziej, gdy jest się bardzo wrażliwą osóbką i każda uwaga bardzo dotyka. Ja sama zmagam się z czymś takim. U mnie rodzice też potrafią wypalić czasem taką uwagę, że w pięty pójdzie
Ale powolutku staram się na to reagować prawidłowo i wyznaczać granice. Do znudzenia powtarzam mamie, żeby nie mówiła mi pewnych rzeczy bo mnie to później denerwuje a przecież wiem że tego nie chce. Są pewne postępy