murasaki
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Marzec 2017
- Postów
- 424
Dzień dobry widzę, że Wy też budzicie się wcześnie. A mogłybyśmy spać do 10 a ja już o 7 wyspana
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Dzień dobry widzę, że Wy też budzicie się wcześnie. A mogłybyśmy spać do 10 a ja już o 7 wyspana
Tak normalne to jest jak człowiek zasypia i nie ma depresji czy nerwicy ale mi chodzi o to że u mnie to występowało razem z napadami gorąca i wtedy nie zasypiałamTak, ale to chyba normalne każdy ma tak czasem jak zasypia
Napisane na HTC One A9s w aplikacji Forum BabyBoom
No i to jest dla mnie nie do przyjecia, by maz tak postepowal. Moja siostra cioteczna jest w takiej sytuacji i wpadla w ciezka depresje.Wszystkie macie po trochę racji tylko, że ja wyprowadzilam się ze swojego rodzinnego miasta zostawilam rodzine, moje kochane przyjaciolki, znajomych tu nie znam nikogo nie mam do kogo się odezwać ludzie w tym mieście są bardzo jak by to powiedzieć wredni w moim mieście było rodzinnie. Maz ma tu znajomych rodzine i jak sie poklocimy to zawsze ucieka do znajomych a ja zostaje sama w domu z myslami. Tyle razy mu tkumaczylam że zrobiłam to dla niego że nikogo tu nie mam a on zawsze odpowiadał to wyjdź z domu i kogoś poznaj a ja jestem nie śmiała i źle się czuje w towarzystwie. Nie raz prosilam zeby przeprowadzić sie do mojego miasta ake on nie chce bo tu orace itd. Nie mam powoli sił na to wszystko i myślę o roztaniu bo boję się że po porodzie będzie jeszcze gorzej
Próbuje się nie uzależniać od jego zachowań ale jest to trudne, na prawde coraz częścej myśle o odejściu ale nie mam na tyle odwagi, co bym miała wtedy zrobić dokąd iść,jak dam sobie wtesy radę i do tego jeszcze z dzieckiem.No i to jest dla mnie nie do przyjecia, by maz tak postepowal. Moja siostra cioteczna jest w takiej sytuacji i wpadla w ciezka depresje.
Bardzo Ci wspolczuje . Iwi Nie mozesz sie poddawac mimo wszystko. Jestes teraz najwazniejsza i potrzebny Ci spokoj. Reszta sie nie liczy. Reszta sie pouklada z czasem. Nie zawieszaj sie na mezu, nie uzalezniaj swojego samopoczucia od jego zachowan.
Zgadzam sie z Twoimi wypowiedziami i kibicuje tym parom, ktore potrafia pieknie razem zyc. Niestety takich par, takich mezczyzn jest naprawde malo . Uwazam, ze kobiety sa w gorszej sytuacji pod wieloma wzgledami i musimy wspierac sie nawzajem i nie oddawac calych siebie mezczyznom, bez grama marginesu dla siebie samychAle tu nie chodzi o stawianie siebie na drugim miejscu. Tylo o stworzenie układu partenerskiego. Ja w swoim związku się raealizuje, mnie nikt nie ogranicza i nie ograniczam też drugiej strony. Ale to nie znaczy że nie wymagam, nie stawiam oczekiwań. Gdy była potrzeba bo były problemy z ciążą to wszystkie obowiązku mój wziął bez mrugnięcia okiem na siebie i ze mną był. Wiem, że mogę na niego liczyć i jak urodzi się dziecko bez problemu zostanie w domu aby z nami być. I jak ja po urodzeniu będę potrzebowała wyjść na siłownię to zostanie z dzieckiem. Może z mojej poprzedniej wypowiedzi wyszło, że on ciągle poza domem ale większość wieczorów w tygodniu spędzamy razem. Jak wyjdzie 2-3 razy wieczorem to nie jest tragedia. Dlatego zawsze jestem za rozmową i wypracowaniem rozwiązań które zadowolą DWIE strony.
Staż mam bardzo bardzo długi...
Druga strona tego wszystkiego to nerwica, ciągle skupiamy się na swoich objawach, jesteśmy rozstrzęsione itp. I może nie jesteśmy dobrym towarzystwem, ciągle smutne...
Ja zawsze byłam domatorką ale już od jakiegoś czasu staram się nie odmawiać spotkań i wyjść. Towarzystwo innych ludzi, nawet obcych dobrze działa terapeutycznie. Wyzwala radość. Nie jest dobrze zostawać samemu bo zaczynamy kombinować. Nie jest to wszystko łatwe
Ja przez wiele lat meczylam sie z moim mezem, bo balam sie odejsc. Przerazalo mnie to potwornie!!! Myslalam, ze dalej jest czarna otchlan i to bedzie moj koniec. A jednak udalo sie i ODZYLAM! Zaczelam oddychac. Moj synek mial wtedy 5 lat.Próbuje się nie uzależniać od jego zachowań ale jest to trudne, na prawde coraz częścej myśle o odejściu ale nie mam na tyle odwagi, co bym miała wtedy zrobić dokąd iść,jak dam sobie wtesy radę i do tego jeszcze z dzieckiem.