reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciężarówki z nerwicą

Cześć dziewczyny jestem swiezynka na tym forum. Obecnie jestem w 36 tygodniu ciąży. Do tej pory jakoś sama radziłam sobie z tym cholerstwem w ciąży ale teraz czuję poprostu że wariuje. Sama myśl o porodzie doprowadza mnie do szału. Próbuje jakoś sama to ogarnąć ale poprostu czuje wewnętrznie że nie daje już rady. Po pierwszym porodzie i przestaniu karmienia małej bralam tabletki na nerwicę no i było całkiem spoko przynajmniej można było wyjść do ludzi do pracy i w miarę normalnie funkcjonować ale po zajściu w drugą ciążę niestety tabsy trzeba było odstawić i było naprawdę nieźle. Czasami były kryzysy ale do opanowania. Teraz przy samej końcówce jest masakra. Boje się zostać sama w domu bo od razu przychodzą myśli że jak mi się coś stanie to nikt nie pomoże zaczyna się okropny ból głowy dziwne mroczki przed oczami, cierpna mi ręce i nogi czuje jakby mi serce miało za chwilę wyskoczyć, ciesnienie, pobudka o 3-4 rano i inne przykre stany. I to tłumaczenie każdego " musisz się jakoś ogarnac" " dasz radę jesteś twarda" w domu oczywiście wszyscy mnie wspierają i nastawiają pozytywnie ale to wszystko siedzi w glowie. Najgorsze jest chyba to że jeszcze przed pierwsza ciąża nawet bym nie pomyslala że coś takiego może mi się przytrafić byłam bardzo mocna psychicznie i sama nastawiałam innych do pozytywnego myślenia a teraz sama wpadłam w to bagno. Tak ciężko z tym zyc. Próbuje czytać ksiazki, bawić się z mala, gotować robić byle co aby tylko się czymś zająć ale wszystko na nic. Patrzę tylko żeby ktoś był w domu przy mnie bo jakoś zawsze bezpieczniej się czuje. Może miałyście podobnie i któraś podrzuci pomysł jak sobie z tym radziła.
Ja po porodzie mam podobnie. Też ten lek mi towarzyszy ale nie robię z nim nic. Jest bo martwię się co z Małą jeśli bym np. zasłabła. Niestety jak byłam mała byłam trzy razy przy mamie jak miała zapaść i stąd te lęki. I tak sobie tłumaczę że to przez traumę którą przeszłam jako dziecko ;) teraz mama ma się dobrze. Nic się nie stało i to jest główną myśl :)
 
reklama
Witajcie dziewczyny jestem tutaj nowa ale z nerwica borykam się już ponad 12 lat... to moja 3 ciąża, w pierwszej od połowy ciazy brałam leki bo nie mogłam wytrzymać, w drugiej udało się bez a teraz od połowy znowu jest ciężko ale walczę, doraźnie mam hydroksyzyne ale ona na mnie nie dział przynajmniej w takiej dawce (biorę max 20mg) lekarz pozwolił 30mg ale nie próbowałam...
Moim największym lękiem w tej ciąży jest strach że przestane oddychać, ze się uduszę itd... wszystko zaczęło się jak w październiku przyszło mi się wdrapać do koleżanki na 3 piętro... tak się zasapalam ze było mi wstyd przed nią i jej mężem i próbowałam udawać ze nie sapie i tak się zadyszalam ze było jeszcze gorzej... od tamtej pory z dnia na dzień jest coraz gorzej. Obecnie jestem w 37 tygodniu wiem to już końcówka ale ja nie potrafię funkcjonować już, boje się zostawać sama w domu ze się uduszę, w nocy budzę się co jakiś czas z obawa o oddech, często budzę się z lękiem, mam wiele zarwanych nocek już sobie nie radzę, do tego dochodzi strach przed szpitalem, najbezpieczniej czuje się przy mężu ale on dużo pracuje a w szpitalu to już w ogóle będę sama normalnie nie wiem jak dam rade... to jakiś koszmar !!!!
 
Witajcie dziewczyny jestem tutaj nowa ale z nerwica borykam się już ponad 12 lat... to moja 3 ciąża, w pierwszej od połowy ciazy brałam leki bo nie mogłam wytrzymać, w drugiej udało się bez a teraz od połowy znowu jest ciężko ale walczę, doraźnie mam hydroksyzyne ale ona na mnie nie dział przynajmniej w takiej dawce (biorę max 20mg) lekarz pozwolił 30mg ale nie próbowałam...
Moim największym lękiem w tej ciąży jest strach że przestane oddychać, ze się uduszę itd... wszystko zaczęło się jak w październiku przyszło mi się wdrapać do koleżanki na 3 piętro... tak się zasapalam ze było mi wstyd przed nią i jej mężem i próbowałam udawać ze nie sapie i tak się zadyszalam ze było jeszcze gorzej... od tamtej pory z dnia na dzień jest coraz gorzej. Obecnie jestem w 37 tygodniu wiem to już końcówka ale ja nie potrafię funkcjonować już, boje się zostawać sama w domu ze się uduszę, w nocy budzę się co jakiś czas z obawa o oddech, często budzę się z lękiem, mam wiele zarwanych nocek już sobie nie radzę, do tego dochodzi strach przed szpitalem, najbezpieczniej czuje się przy mężu ale on dużo pracuje a w szpitalu to już w ogóle będę sama normalnie nie wiem jak dam rade... to jakiś koszmar !!!!

Kochana tez przerabiałam ten strach - jeden z wielu [emoji846]
Tez mi się wydawało , że się uduszę .
Nie mogłam normalnie funkcjonować .
Tylko cały czaS liczyłam oddechy i patrzyłam
Na klatkę piersiowa . Starałam się kontrolować oddech , ale to powodowało tylko to ze albo nabierałam za dużo powietrza , albo za długo i było jeszcze gorzej . Psycholog mi powiedział , ze jak ktoś chce ćwiczyć techniki relaksacyjne oddechowe to tez trzeba to robić umiejętnie bo inaczej zacznie się kręcić w głowie .
Kochana niw martw się , nie jesteś sama .
 
[GROUP=]Feline88[/GROUP]
Wiem ze nie jestem jedyna ale nie potrafię tego zaakceptować ze to tylko nerwica... martwię się ze coś mi jest i się uduszę... normalnie aż mnie boli to oddychanie chwilami a chwilami jest takie histeryczne... chyba za bardzo ostatnio o tym myśle.... ehhhh nie potrafię sobie pomóc... panikuje a nic się nie dzieje.... oddycham tyle dni, żyje a cały czas się boje...
 
Witajcie dziewczyny jestem tutaj nowa ale z nerwica borykam się już ponad 12 lat... to moja 3 ciąża, w pierwszej od połowy ciazy brałam leki bo nie mogłam wytrzymać, w drugiej udało się bez a teraz od połowy znowu jest ciężko ale walczę, doraźnie mam hydroksyzyne ale ona na mnie nie dział przynajmniej w takiej dawce (biorę max 20mg) lekarz pozwolił 30mg ale nie próbowałam...
Moim największym lękiem w tej ciąży jest strach że przestane oddychać, ze się uduszę itd... wszystko zaczęło się jak w październiku przyszło mi się wdrapać do koleżanki na 3 piętro... tak się zasapalam ze było mi wstyd przed nią i jej mężem i próbowałam udawać ze nie sapie i tak się zadyszalam ze było jeszcze gorzej... od tamtej pory z dnia na dzień jest coraz gorzej. Obecnie jestem w 37 tygodniu wiem to już końcówka ale ja nie potrafię funkcjonować już, boje się zostawać sama w domu ze się uduszę, w nocy budzę się co jakiś czas z obawa o oddech, często budzę się z lękiem, mam wiele zarwanych nocek już sobie nie radzę, do tego dochodzi strach przed szpitalem, najbezpieczniej czuje się przy mężu ale on dużo pracuje a w szpitalu to już w ogóle będę sama normalnie nie wiem jak dam rade... to jakiś koszmar !!!!
Oj doskonale wiem przez co przechodzisz ten okropny lek jest niedoogarniecia w głowie. Ja też najbezpieczniej czuje się przy mężu i mamie ale oni pracują mąż widzę że stara się jak może ale przecież nie zwolni się z pracy z powodu moim problemow. Właśnie niedawno pojechał do pracy a ja czułam że zaraz zwariuje próbowałam zająć się czymkolwiek ale myśli kierują się tylko w jedną stronę i bardzo ciężko sobie wytłumaczyć
Witajcie dziewczyny jestem tutaj nowa ale z nerwica borykam się już ponad 12 lat... to moja 3 ciąża, w pierwszej od połowy ciazy brałam leki bo nie mogłam wytrzymać, w drugiej udało się bez a teraz od połowy znowu jest ciężko ale walczę, doraźnie mam hydroksyzyne ale ona na mnie nie dział przynajmniej w takiej dawce (biorę max 20mg) lekarz pozwolił 30mg ale nie próbowałam...
Moim największym lękiem w tej ciąży jest strach że przestane oddychać, ze się uduszę itd... wszystko zaczęło się jak w październiku przyszło mi się wdrapać do koleżanki na 3 piętro... tak się zasapalam ze było mi wstyd przed nią i jej mężem i próbowałam udawać ze nie sapie i tak się zadyszalam ze było jeszcze gorzej... od tamtej pory z dnia na dzień jest coraz gorzej. Obecnie jestem w 37 tygodniu wiem to już końcówka ale ja nie potrafię funkcjonować już, boje się zostawać sama w domu ze się uduszę, w nocy budzę się co jakiś czas z obawa o oddech, często budzę się z lękiem, mam wiele zarwanych nocek już sobie nie radzę, do tego dochodzi strach przed szpitalem, najbezpieczniej czuje się przy mężu ale on dużo pracuje a w szpitalu to już w ogóle będę sama normalnie nie wiem jak dam rade... to jakiś koszmar !!!!
Oj dokładnie z tym samym się zmagam tylko przy mężu czuje się najbezpieczniej i przy mamie ale oni chodzą do pracy mąż robi co może żeby mi pomóc ale przecież nie zwolni się z pracy. Dzisiaj np poszedł do pracy a ja poprostu czułam że zaraz zwariuje próbowałam się czymś zająć sprzatanie gotowanie itp ale nic nie pomagalo. Także kochana wiem doskonale co przeżywasz bo mam identycznie to samo. Ale widzę że obydwie jesteśmy już na wylocie blizej niż dalej mam nadzieję że po porodzie trochę nam się poprawi i będziemy czerpać radość z naszych pociech. Bo teraz mam osobiście takie dni gdzie nic mnie nie cieszy ten okropny trach mnie paralizuje. Co chwilę wmawiam sobie jestem twarda wytrzymam to ale to tylko krótka chwila. Trzymaj się dasz radę wszystkie musimy
 
[GROUP=]Feline88[/GROUP]
Wiem ze nie jestem jedyna ale nie potrafię tego zaakceptować ze to tylko nerwica... martwię się ze coś mi jest i się uduszę... normalnie aż mnie boli to oddychanie chwilami a chwilami jest takie histeryczne... chyba za bardzo ostatnio o tym myśle.... ehhhh nie potrafię sobie pomóc... panikuje a nic się nie dzieje.... oddycham tyle dni, żyje a cały czas się boje...
Chocovanilla ja też nie potrafię zaakceptować tego że z tak silnej dziewczyny jaka byłam przed porodem ze wszystkim potrafiłam poradzić sobie sama wszędzie jechać wychodzić ze znajomymi jestem uwiązana w domu bo jak gdzieś wyjdę sama to od razu jest mi słabo mroczki przed oczami itd i różnie dziwne inne wizje dlatego prawie zawsze wychodzę z mężem .Dla mnie jest to stan którego chyba nigdy nie zaakceptuje i chciałabym wrócić do poprzedniego.
 
Dziewczyny tylko praca nad sobą może was uratować .
Wiem jak to brzmi , ale tak jest.
Widze to sama na swoim przykładzie - leki są super owszem , bo pomagają - tylko , ze do momentu jak się je bierze .
Po odstawieniu i nie rozliczeniu się z chorobą wszystko wraca ze zdwojoną siłą.
Przerabiam to teraz - tabletki odstawiłam 4 miesiące przed ciążą i około 18 tygodnia nerwica wróciła ze zdwojoną mocą .
I też walczę cały czas - teraz 29 tc.
Nagrania , relaksacja , puszczanie \ odwracanie myśli , zajęcia . Chyba każda z nas to zna .
Lepsze , gorsze dni i tak pomału tydzień za tygodniem .
Ale powiem wam , ze teraz widze jakie to są wymysły . Jestem chora - kaszel mnie meczy całymi nocami i w związku z tym , ze teraz mam inne zmartwienie i nie mam czasu zawracać sobie głowy głupotami nerwica chwilowo odpuściła .
Ja nie myśle , nie nakręcam się , bo mam co innego na głowie i uzdrowiałam . Przynajmniej na razie .
Nasz głowa i myślenie to jest naprawdę koszmar .
Jak klatka, z której ciężko się wydostać .
 
Dziewczyny tylko praca nad sobą może was uratować .
Wiem jak to brzmi , ale tak jest.
Widze to sama na swoim przykładzie - leki są super owszem , bo pomagają - tylko , ze do momentu jak się je bierze .
Po odstawieniu i nie rozliczeniu się z chorobą wszystko wraca ze zdwojoną siłą.
Przerabiam to teraz - tabletki odstawiłam 4 miesiące przed ciążą i około 18 tygodnia nerwica wróciła ze zdwojoną mocą .
I też walczę cały czas - teraz 29 tc.
Nagrania , relaksacja , puszczanie \ odwracanie myśli , zajęcia . Chyba każda z nas to zna .
Lepsze , gorsze dni i tak pomału tydzień za tygodniem .
Ale powiem wam , ze teraz widze jakie to są wymysły . Jestem chora - kaszel mnie meczy całymi nocami i w związku z tym , ze teraz mam inne zmartwienie i nie mam czasu zawracać sobie głowy głupotami nerwica chwilowo odpuściła .
Ja nie myśle , nie nakręcam się , bo mam co innego na głowie i uzdrowiałam . Przynajmniej na razie .
Nasz głowa i myślenie to jest naprawdę koszmar .
Jak klatka, z której ciężko się wydostać .
Ja wiem ze to wszystko w głowie ale zawsze jest a może tym razem faktycznie coś się dzieje ? Dzisiaj nawet tak gadałam z mężem ze może faktycznie mam coś z sercem ze ciężko mi oddychać a może to jakaś astma? Ale tak go pytam żeby mnie pocieszył i dodaje ale może wtedy jakbym sprzątała czy była bardziej aktywna stan by się pogarszał a tym czasem zawsze jak złe się czuje to biorę się za jakaś robotę żeby nie myśleć i tak zlatuje a mąż co?? „Nie wiem” to mnie zamiast pocieszyć wręcz przybiło bo już sama nie wiem... we wtorek do ginekologa idę i już będziemy umawiać się na cesarkę tak ze już tak niewiele ale jak to przetrwać :/ ehhh świruje... teraz mąż w pracy, jest u mnie babcia ufff tyle dobrze ale siedzę dusze w sobie swoje obawy, dłonie mam mokre i tak siedzę i czekam niech jak najszybciej będzie ta 20 i mąż wróci ...
 
Dziś miałam wizytę i rozmawiałam z moim dr o cesarce. Powiedział, że musiałabym mieć zaświadczenie od psychiatry, że mam zaburzenia lękowe i wówczas mogłabym mieć cięcie cesarskie zamiast naturalnego porodu. Juz sama nie wiem jakie jest lepsze wyjście... Póki co jestem w 22 tygodniu. Także jeszcze duuuzo czasu do tego. Ale w głowie juz to siedzi...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja wiem ze to wszystko w głowie ale zawsze jest a może tym razem faktycznie coś się dzieje ? Dzisiaj nawet tak gadałam z mężem ze może faktycznie mam coś z sercem ze ciężko mi oddychać a może to jakaś astma? Ale tak go pytam żeby mnie pocieszył i dodaje ale może wtedy jakbym sprzątała czy była bardziej aktywna stan by się pogarszał a tym czasem zawsze jak złe się czuje to biorę się za jakaś robotę żeby nie myśleć i tak zlatuje a mąż co?? „Nie wiem” to mnie zamiast pocieszyć wręcz przybiło bo już sama nie wiem... we wtorek do ginekologa idę i już będziemy umawiać się na cesarkę tak ze już tak niewiele ale jak to przetrwać :/ ehhh świruje... teraz mąż w pracy, jest u mnie babcia ufff tyle dobrze ale siedzę dusze w sobie swoje obawy, dłonie mam mokre i tak siedzę i czekam niech jak najszybciej będzie ta 20 i mąż wróci ...

Typowe myślenie nerwicowca : a może jednak naprawdę mi coś jest ?
 
Do góry