reklama
Hej dziewczyny u nas dalszy ciag szpitala w domu , Lily jeszcze ospa nie przeszla a dopal ja straszny kaszel, katar (dzis nie spalismy cala noc) i Kacper tak samo, juz dzis do szkoly nie poszedl . Ja tez sie czuje okropnie, masakra....jestem zalamana.
reklama
kamilalopez
Fanka BB :)
Hej dziewczyny.
W niedziele o 8.30 rano stawilam sie w szpitalu na wywolanie,wiec najpierw przez kilka godzin nic za bardzo nie robili tylko mierzyli temperature,cisnienie,robili ktg,itd. Dopiero o 16.30 dali mi 1wsza dawke zelu i kazali czekac przez 6 godzin czy cos zacznie sie dziac.Niestety nie podzialalo tak szybko jak z Olivia i po 6 godzinach dalej zero skurczy wiec dali mi druga dawke zelu,znow podlaczyli pod ktg i dopiero wtedy zaczelo sie powoli cokolwiek dziac-tzn.zaczelam miec skurcze rzadkie i kompletnie bezbolesne a padnieta juz tak bylam tym lezeniem i wogole wsciekla ze nic sie nie dzieje bo ja liczylam na to ze urodze jeszcze w niedziele.Okolo godziny 3 w nocy skurcze zaczely sie lekko bolesne i co 3-4 minuty ale nie chcialy sprawdzic czy mam jakies rozwarcie bo nie chcialy zeby jakas infekcja sie wdala wiec powiedzialy ze dopieroo 4.30 sprawdza czy cos postepuje i jak bedzie trzeba to dadza jeszcze jedna dawke zelu.Ja juz taka wsciekla lezalam i sie modlilam zeby sie zaczelo bo spac wogole nie moglam a padnieta bylam okropnie.po 3 odeszly mi wody i skurcze zaczely sie bardziej bolesne,polozna sprawdzila i powiedziala ze mam 6cm rozwarcie i biora mnie na porodowke.Poszla wypelnic jakies papiery,po 15 minutach wrocila z wozkiem i jak dotarlismy na porodowke,przeszlam na lozko to poczulam odrazu skurcze parte.Polozne przygotowaly wszystko,sprawdzily i powiedzialy ze maly juz chce wyjsc wiec jak bede czuc skurcze to mam przec-po 10-15 minutach maly juz byl z nami.Tak,ze caly porod trwal godzine i 15 minut:-) Maly zaraz po porodzie jak sie przyssal do piersi to godzine wisial i nie chcial skonczyc a ja juz tam usypialam ze zmeczenia.nie spodziewalam sie ze az tak szybko urodze,nawet nie zdazylo mnie porzadnie zabolec-Olivie rodzilam 5 godzin a juz ze 3 godziny przed urodzeniem jej mialam skurcze parte i umieralam z bolu.
Ze szpitala wyszlismy wieczorem dlatego ze maly nie chcial w pieluche nasikac a oni nie wypuszczaja ze szpitala jesli sie nie upewnia ze wszystko jest ok.W koncu i tak mnie wypuscili i powiedzieli ze jak do rana nie nasika to mam wrocic do szpitala,ale po powrocie do domu juz mial mokra pieluche.
Maly jest grzeczniutki,Olivia szczesliwa i tylko maly cos sie odezwie to juz leci do niego,kolysze i spiewa mu "Aaaaaa kotki dwa" albo mowi "ciiiii":-)
A oto moj skarbek
W niedziele o 8.30 rano stawilam sie w szpitalu na wywolanie,wiec najpierw przez kilka godzin nic za bardzo nie robili tylko mierzyli temperature,cisnienie,robili ktg,itd. Dopiero o 16.30 dali mi 1wsza dawke zelu i kazali czekac przez 6 godzin czy cos zacznie sie dziac.Niestety nie podzialalo tak szybko jak z Olivia i po 6 godzinach dalej zero skurczy wiec dali mi druga dawke zelu,znow podlaczyli pod ktg i dopiero wtedy zaczelo sie powoli cokolwiek dziac-tzn.zaczelam miec skurcze rzadkie i kompletnie bezbolesne a padnieta juz tak bylam tym lezeniem i wogole wsciekla ze nic sie nie dzieje bo ja liczylam na to ze urodze jeszcze w niedziele.Okolo godziny 3 w nocy skurcze zaczely sie lekko bolesne i co 3-4 minuty ale nie chcialy sprawdzic czy mam jakies rozwarcie bo nie chcialy zeby jakas infekcja sie wdala wiec powiedzialy ze dopieroo 4.30 sprawdza czy cos postepuje i jak bedzie trzeba to dadza jeszcze jedna dawke zelu.Ja juz taka wsciekla lezalam i sie modlilam zeby sie zaczelo bo spac wogole nie moglam a padnieta bylam okropnie.po 3 odeszly mi wody i skurcze zaczely sie bardziej bolesne,polozna sprawdzila i powiedziala ze mam 6cm rozwarcie i biora mnie na porodowke.Poszla wypelnic jakies papiery,po 15 minutach wrocila z wozkiem i jak dotarlismy na porodowke,przeszlam na lozko to poczulam odrazu skurcze parte.Polozne przygotowaly wszystko,sprawdzily i powiedzialy ze maly juz chce wyjsc wiec jak bede czuc skurcze to mam przec-po 10-15 minutach maly juz byl z nami.Tak,ze caly porod trwal godzine i 15 minut:-) Maly zaraz po porodzie jak sie przyssal do piersi to godzine wisial i nie chcial skonczyc a ja juz tam usypialam ze zmeczenia.nie spodziewalam sie ze az tak szybko urodze,nawet nie zdazylo mnie porzadnie zabolec-Olivie rodzilam 5 godzin a juz ze 3 godziny przed urodzeniem jej mialam skurcze parte i umieralam z bolu.
Ze szpitala wyszlismy wieczorem dlatego ze maly nie chcial w pieluche nasikac a oni nie wypuszczaja ze szpitala jesli sie nie upewnia ze wszystko jest ok.W koncu i tak mnie wypuscili i powiedzieli ze jak do rana nie nasika to mam wrocic do szpitala,ale po powrocie do domu juz mial mokra pieluche.
Maly jest grzeczniutki,Olivia szczesliwa i tylko maly cos sie odezwie to juz leci do niego,kolysze i spiewa mu "Aaaaaa kotki dwa" albo mowi "ciiiii":-)
A oto moj skarbek
Podziel się: