Ja po 5 poronieniach na wcześniejszym niż Ty etapie doczekałam się zdrowego synka. Dowiedziałam się że mam mutacje w genach i zaburzenia immunologii i na te "rzeczy" brałam leki. Mam też niedoczynność tarczycy i Hashimoto.Urodziłam synka mając 43 lata, miałam już wtedy dwóch nastolatków na stanie.Witajcie pod dłuższej przerwie.
Jakiś czas temu dolaczylam do Was entuzjastycznie. Byłam wtedy w ciąży. Można powiedzieć wczesnej. Niestety moje szczęście trwało tylko tylko 12 tygodni. Na wizycie kontrolnej dowiedziałam się że serduszko mojego synka przestało bić 11t6d. Rozpadłam się na miliony kawałków. 12 kwietnia "urodzilam", a kilka dni później pochowalismy Ignasia na pobliskim cmentarzu. Dziura w sercu ogromna. Do tej chwili czasem nie mogę uwierzyć że to nas spotkało. To był już przecież taki praktycznie bezpieczny czas. Zamiast wyprawki musieliśmy wybierać zupełnie co innego. Wczoraj na wizycie u ginekologa usłyszałam, że wszystko się pięknie wygoiło i że za 3 miesiączki możemy się zacząć starać. Bardzo bym chciała, żeby się udało. Mam rocznikowo 41 lat. W domu troje dzieciaków. Chłopcy 14l i 6l i córcia 10l.
Nie znam przyczyny obumarcia. Być może winna jest niedoczynność tarczycy, być może są to inne powody. Lekarz powiedział że bzadania ggenetyczne w naszym przypadku są zbędne bo mamy 3 zdrowych dzieci i żeby traktować tą stratę jako "incydent".
Czy są tu pośród Was takie po podobnych przejściach? Dodajcie otuchy. Bardzo bym chciała jeszcze spróbować, ale jednocześnie boję się powtórki.
Powodzenia Kochana