reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża = nuda = kryzys?

Iksa

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
22 Marzec 2022
Postów
66
Cześć!
Jestem w pierwszej ciąży, nieplanowanej. Generalnie ze swoim partnerem jestem od 1,5 roku więc niezbyt długo ale od roku mieszkamy już razem. Ciąża była dla nas zaskoczeniem, jednak finalnie oboje zaczęliśmy się z niej cieszyć. Problem tylko w tym, że oboje jesteśmy dość młodzi (26 i 30 l), wcześniej nasz związek pełen był imprez, wypadów itp. Odkąd jestem w ciąży (6 miesiąc) nasze życie zmieniło się. Oboje staramy się siebie wspierać, jednak z niepokojem obserwuje jak w nasz związek wkrada się nuda - rzadki seks, zwyczajna nuda, czasem leżymy cały dzień przed tv bo nie mamy co robić. Staramy się wybierać na spacery, spędzać razem jakoś czas, jednak wszystko to i tak podszyte jest jakaś taka nuda i brakiem wcześniejszego ognia. Boje się, że nasz związek nie był gotowy na taką zmianę i będzie tylko gorzej. Z drugiej, mam nadzieję że to stan przejściowy, kolejny etap który nie wpłynie na naszą bliskość. Miałam nadzieję, że może mój partner tego nie dostrzega. Ale kiedy poruszyłam temat, okazało się, że również to odczuwa. Niby powiedział, że to tylko etap, że związki przechodzą różne etapy i nie zawsze musi być tylko pięknie i kolorowo, jednak mimo wszystko mnie to martwi, zwłaszcza że będziemy mieć dziecko. Od tamtej rozmowy dodatkowo czuję się jakoś dziwnie, tak obco. Dziewczyny, a jak było u Was? Czy ciaza przyniosła ze sobą podobne uczucia, kryzysy? Czy zatrzęsła waszym związkiem lub może wręcz odwrotnie - umocniła go?
 
reklama
My z mężem średnio w roku wyjezdzamy około 6 razy. Ciaza zmieniła jedynie to ze w te wakacje rodzę więc nigdzie nie pojedziemy. Mimo tego wychodzimy do teatru, na kolacje, w weekend nad jezioro.
Dbamy o bliskość, seks może jest i rzadziej przez moje zmeczenie czy gorsze samopoczucie ale wiemy że to czas przejściowy.
My jednak bardzo chcieliśmy dziecka więc może stąd te różnice?
 
Ja raczej nie pocieszę, ale jak urodzi się dziecko to będzie jeszcze gorzej, bo dojdzie do tego zmęczenie.

Niestety nie wiem co mogę doradzić. Trzeba się z pewnym ograniczeniami pogodzić. Na nowo zorganizować się. Jest to trudne, ale wykonalne. Musicie rozmawiać i mówić o swoich odczuciach i oczekiwaniach.

PS. I już wcale tacy młodzi nie jesteście 🤷‍♀️ Jakbyście byli o 10 lat młodsi, to co innego.
 
Matko jedyna, jaka zupełnie inna perspektywa! Moja ciąża jest wyczekana, po stracie, po przejściach okrutnych. Jesteśmy najszczęśliwsi, kiedy możemy się położyć i popatrzeć na brzuszek, czekając na sierpniowe maleństwo. Mamy w nosie wyjścia, kina i jeziora a oboje jaśniejemy od środka i rzygamy tęczą.
@Iksa mam nadzieję, że to przejściowy stan i taki moment dostosowywania się do zmian w waszym życiu. Bo to życie za chwilę się zmieni. Osobiście jestem przekonana, że dziecko nie zamyka na fajne i ciekawe życie, wręcz przeciwnie. I bardzo Ci tego życzę :)
 
Jeżeli się chodziło na imprezy i korzystało z życia to zamyka.
Autorko miałam tak jak tu i jest gorzej. Teraz wszystko to o robiliśmy razem mój partner robi sam, aja siedze sama z dzieckiem. Młodego na dyskotekę nie wezmę, więc argumenty, że z dzieckiem można korzystać do mnie nie przemawiają. Nie pociesE niestety, bo z każdym dniem brakuje ogromnie tej wolności;/

Dlaczego w ciąży i po nie można chodzić na imprezy? ;)

Byłam na wielu koncertach i imprezach w ciąży jak i po niej. Okej nie piłam na nich, ale dla mnie alkohol nigdy nie był ani wyznacznikiem dobrej zabawy, ani czegokolwiek innego. Jak komuś bardzo zależy to w sumie można nie być KP i już po porodzie pić ile się chce (oczywiście nie na sam, na sam z dzieckiem). Ja jak się jednak jest KP to po pół roku też można na luzie pić.

Jedyne co to się zgadzam, że dziecka nie weźmiesz ze sobą (choć to zależy, nasze dzieci były nie raz na Woodstocku) - no ale każdy zachodząc w ciąże i decydując się poniekąd na nią wie jakie ma możliwości. U nas sprawdzają się zarówno dziadkowie jak i niania

Także pytanie do autorki dlaczego wcześniej nie było nudno, a teraz jest i czemu nie robi jakiś aktywności jak kiedyś. Prędzej myślę, że tu po prostu był dość świeży związek i może ta nuda wkradła by się i bez ciąży.
A związek trzeba cały czas rozpalać i to od nas tylko zależy. Podam przykład: robiłam sobie dziś rano śniadanie, miałam nieuczesane włosy, brak makijażu, miałam jakąś koszulkę i szorty - nic specjalnego. Do kuchni wszedł mój mąż i zaczął mnie całować mówiąc jak ślicznie wyglądam, sexy itd. Mimo że sory, ale wyglądałam jak ***** :p Więc jak się chce to można być w związku kilkanaście lat, mieć dwoje dzieci, a ogień nadal będzie się palił ;)
 
Dlaczego w ciąży i po nie można chodzić na imprezy? ;)

Byłam na wielu koncertach i imprezach w ciąży jak i po niej. Okej nie piłam na nich, ale dla mnie alkohol nigdy nie był ani wyznacznikiem dobrej zabawy, ani czegokolwiek innego. Jak komuś bardzo zależy to w sumie można nie być KP i już po porodzie pić ile się chce (oczywiście nie na sam, na sam z dzieckiem). Ja jak się jednak jest KP to po pół roku też można na luzie pić.

Jedyne co to się zgadzam, że dziecka nie weźmiesz ze sobą (choć to zależy, nasze dzieci były nie raz na Woodstocku) - no ale każdy zachodząc w ciąże i decydując się poniekąd na nią wie jakie ma możliwości. U nas sprawdzają się zarówno dziadkowie jak i niania

Także pytanie do autorki dlaczego wcześniej nie było nudno, a teraz jest i czemu nie robi jakiś aktywności jak kiedyś. Prędzej myślę, że tu po prostu był dość świeży związek i może ta nuda wkradła by się i bez ciąży.
A związek trzeba cały czas rozpalać i to od nas tylko zależy. Podam przykład: robiłam sobie dziś rano śniadanie, miałam nieuczesane włosy, brak makijażu, miałam jakąś koszulkę i szorty - nic specjalnego. Do kuchni wszedł mój mąż i zaczął mnie całować mówiąc jak ślicznie wyglądam, sexy itd. Mimo że sory, ale wyglądałam jak ***** :p Więc jak się chce to można być w związku kilkanaście lat, mieć dwoje dzieci, a ogień nadal będzie się palił ;)
Zgadzam się, nawet będąc w ciąży można być aktywnym i spędzać ciekawie czas, jeśli stan dziecka i mamy pozwala to pewnie, że można chodzić na imprezy typu koncerty itp.
Też z mężem jesteśmy kilkanaście lat razem i mamy 4 dzieci i rzeczywiście trzeba po prostu dbać o siebie nawzajem, poza tym że dba się o dzieci-to oddzielna sprawa- trzeba dbać o swoje potrzeby na wzajem i dodawać żaru. Wiadomo, że zdarzą się takie okresy czasu, w których po prostu ciężko poświęcić sobie czas ale u nas to przejściowe. Uważam, że mimo że znamy się jak łyse konie to dobrze jest czasem poflirtować, dodać pikanterii.
Ja w pierwszej ciąży miałam 23 lata, wspaniale wspominam ten czas, seks w tej ciąży był nieziemski, w sumie i bez ciąży teraz też jest super, ale mówię znamy się jak łyse konie każdy wie co kto lubi itd. No i oczywiście dużo rozmawiać, omawiać problemy bo pozostawienie problemu samemu sobie aby się rozwiązał zazwyczaj nie daje nic dobrego.

Nie mnie to oceniać, ale też wydaje mi się, że
związek świeży, i jeszcze być może nie do końca dojrzały do tego aby pojawił się dzidziuś. No bo autorka jest w 6 miesiącu a to już dość dużo czasu aby pogodzić się z nową sytuacją, przegadać to co się dzieje obecnie w ciąży i to co będzie się działo po urodzeniu.

U nas generalnie żadna z ciąż niczego nie zatrząsła, a jeszcze bardziej nas umocniły w naszym związku, mimo że żadne z dzieci w sumie nie było planowane, to dają nam największe szczęście jakie jest możliwe.

Autorko rozmawiajcie dużo rozmawiajcie, rozmowa to klucz, a druga sprawa zadbajcie o bliskość między Wami, bo wbrew pozorom bliskość, udany seks dużo daje😉
 
Cześć!
Jestem w pierwszej ciąży, nieplanowanej. Generalnie ze swoim partnerem jestem od 1,5 roku więc niezbyt długo ale od roku mieszkamy już razem. Ciąża była dla nas zaskoczeniem, jednak finalnie oboje zaczęliśmy się z niej cieszyć. Problem tylko w tym, że oboje jesteśmy dość młodzi (26 i 30 l), wcześniej nasz związek pełen był imprez, wypadów itp. Odkąd jestem w ciąży (6 miesiąc) nasze życie zmieniło się. Oboje staramy się siebie wspierać, jednak z niepokojem obserwuje jak w nasz związek wkrada się nuda - rzadki seks, zwyczajna nuda, czasem leżymy cały dzień przed tv bo nie mamy co robić. Staramy się wybierać na spacery, spędzać razem jakoś czas, jednak wszystko to i tak podszyte jest jakaś taka nuda i brakiem wcześniejszego ognia. Boje się, że nasz związek nie był gotowy na taką zmianę i będzie tylko gorzej. Z drugiej, mam nadzieję że to stan przejściowy, kolejny etap który nie wpłynie na naszą bliskość. Miałam nadzieję, że może mój partner tego nie dostrzega. Ale kiedy poruszyłam temat, okazało się, że również to odczuwa. Niby powiedział, że to tylko etap, że związki przechodzą różne etapy i nie zawsze musi być tylko pięknie i kolorowo, jednak mimo wszystko mnie to martwi, zwłaszcza że będziemy mieć dziecko. Od tamtej rozmowy dodatkowo czuję się jakoś dziwnie, tak obco. Dziewczyny, a jak było u Was? Czy ciaza przyniosła ze sobą podobne uczucia, kryzysy? Czy zatrzęsła waszym związkiem lub może wręcz odwrotnie - umocniła go?
Każdy człowiek na pewnym etapie odczuwa kryzysy egzystencjalne. Kryzysy te pomagają nam wchodzić w kolejny etap w życiu. Często wydaje nam się, że gorszy co nie jest prawda, on po prostu inny. Dziecko zmienia świat rodziców od samego początku, naturalnym stanem są pewne zmiany czy mniejsze natężenie np. Seksu. Wiadomo, że z maleńkim dzieckiem nie będziecie wychodzić na imprezy czy tańczyć do rana w klubie. Ciąża to czas który nas do rodzicielstwa przygotowuje. Można spędzać wspólnie czas jako rodzina i świetnie się razem bawić. To od Was zależy jak do tego podejdziecie. Wypad na spacer, do kina, na kolację czy na jezioro jest równie przyjemny jeśli się spędza czas z kimś kogo kochamy.
Myślę, że najważniejsze to rozmawiać o tym co czujemy i o swoich oczekiwaniach. Być może to, że poczułaś się dziwnie obco wynika z Twojej niepewności co do tego co będzie i takiego strachu, że nuda = koniec. Porozmawiajcie wspólnie o tym jak możecie z tą nuda walczyć i jak organizować sobie czas teraz kiedy jesteś w ciąży jak i późnej kiedy Maluszek pojawi się na świecie. Nie dopatruj się w tym końca czegoś tylko wkroczenia w nowy etap w życiu. Piękny i trudny zarazem bo będziecie rodzicami. Nie jest powiedziane, że raz na jakiś czas ktoś Wam Malucha nie przypilnuje żeby iść wspólnie potańczyć. Wszystko zależy od was. Rozmawiajcie
 
Wyobrażasz sobie jechać na dyskotekę w ciąży? Bo ja nie. Nie mogę sobie pozwolić by żyć własnym życiem, które było zależne tylko ode mnie, musz rano zaopiekować się dzieckiem, nie mogę iść na siłkę, po siłce na piwo i wrócić o 24 do domu, bo kto się nim zajmie ?
Kompromisy tu nic nie dadzą, ja czuję że życie się skończyło. Każdy ma inne potrzeby, ja lubiłam szaleć i mnie takie ustatkowane życie nie jara.
Każdy jakby patrzy przez pryzmat swojego życia nie cudzego, każdy prowadził przed macierzyństwem inny tryb życia, ja też lubiłam potańczyć, jeździć na festiwale muzyczne, razem z mężem jeździliśmy. Dzieci owszem wiele zmieniły, ale znajdujemy takie zajawki, które można zrealizować wraz z dziećmi, też nie mam komu dzieci dać pod opiekę dlatego szukamy rozwiązań takich które będą pasować dla wszystkich. Mój mąż jednak poczuwa się do ojcostwa na równi z moim macierzyństwem, mimo że zachęcam czasem aby wyskoczył ze znajomymi on woli spędzać czas z maluchami i odciążyć mnie, jedynie jak moi bracia przyjeżdżają co zdarza się rzadko to idzie z nimi na miasto. Ja raz na jakiś czas też idę się odchamić ze znajomymi, wtedy on opiekuje się dziećmi. No każdy ma inne potrzeby, inne priorytety.
Teraz wakacje, starszaki zaraz na kolonie wyjeżdżają, zostają nam maluchy i będziemy kombinować, żeby razem z nimi gdzieś na jakiś koncert pojechać, tutaj mówię o plenerowych, i nie widzę nic dziwnego aby z dziećmi w takich uczestniczyć. Dla mnie macierzyństwo nie skończyło życia, odnajduję wspólnie z mężem nowe możliwości i tyle.
 
Każdy człowiek na pewnym etapie odczuwa kryzysy egzystencjalne. Kryzysy te pomagają nam wchodzić w kolejny etap w życiu. Często wydaje nam się, że gorszy co nie jest prawda, on po prostu inny. Dziecko zmienia świat rodziców od samego początku, naturalnym stanem są pewne zmiany czy mniejsze natężenie np. Seksu. Wiadomo, że z maleńkim dzieckiem nie będziecie wychodzić na imprezy czy tańczyć do rana w klubie. Ciąża to czas który nas do rodzicielstwa przygotowuje. Można spędzać wspólnie czas jako rodzina i świetnie się razem bawić. To od Was zależy jak do tego podejdziecie. Wypad na spacer, do kina, na kolację czy na jezioro jest równie przyjemny jeśli się spędza czas z kimś kogo kochamy.
Myślę, że najważniejsze to rozmawiać o tym co czujemy i o swoich oczekiwaniach. Być może to, że poczułaś się dziwnie obco wynika z Twojej niepewności co do tego co będzie i takiego strachu, że nuda = koniec. Porozmawiajcie wspólnie o tym jak możecie z tą nuda walczyć i jak organizować sobie czas teraz kiedy jesteś w ciąży jak i późnej kiedy Maluszek pojawi się na świecie. Nie dopatruj się w tym końca czegoś tylko wkroczenia w nowy etap w życiu. Piękny i trudny zarazem bo będziecie rodzicami. Nie jest powiedziane, że raz na jakiś czas ktoś Wam Malucha nie przypilnuje żeby iść wspólnie potańczyć. Wszystko zależy od was. Rozmawiajcie
No właśnie wszystko zależy od nastawienia i chyba niestety od tego czy chce się tego dziecka.
Mam taki przykład w rodzinie. Dziewczyna wpadka jak miała 22 lata, brak instynktu, uważała ze jej świat się skończył. Po porodzie niezbyt się interesowała dzieckiem, zostawiła je swojej matce i praktycznie ta je wychowywala. Przypomniała sobie o dziecku jak miało może 10 lat...
 
reklama
No właśnie wszystko zależy od nastawienia i chyba niestety od tego czy chce się tego dziecka.
Mam taki przykład w rodzinie. Dziewczyna wpadka jak miała 22 lata, brak instynktu, uważała ze jej świat się skończył. Po porodzie niezbyt się interesowała dzieckiem, zostawiła je swojej matce i praktycznie ta je wychowywala. Przypomniała sobie o dziecku jak miało może 10 lat...
Wiele jest takich historii, czasem jest to wynik braku więzi i instynktu a czasem winę ponosi depresja, którą czesto trudno zauważyć a jeszcze trudnej leczyć. W gabinecie się człowiek zmaga z różnymi sprawami niestety...
My jednak patrzymy na to przez pryzmat naszych uczuć bo często nasze Maluchy są długo oczekiwane i wyczekane. W dobie takich problemów w płodnością jakie mają pary każde dwie kreski na teście to dla nas cud i niedowierzanie. Z drugiej strony w pracy spotkam się z dziećmi oddanymi do Domów Dziecka I zastanawiam się co się stało w życiu takiej kobiety która oddaje 8 dzieci do placówki.

Wiele mamy tu znaków zapytania. Ale w tej kwestii ja autorkę bardziej odczytuje jako osobę wystraszoną zmianami jakie jej życie przynosi. Młody związek, wygaszenie ognia i dziecko w drodze. Do tego dochodzą emocje, hormony i stres. Wiele rzeczy od nas zależy i od tego w jaki sposób radzimy sobie w kryzysie. Wiele osób ucieka a ja zawsze i do znudzenia radzę mów ale nie rań.
 
Do góry