Kbetina, to nawet nie jest tak do końca, ze chciałyśmy dziecka a jak już było w brzuchu to nagle nam się odwidziało... To jest jakaś mieszanka uczuć, której nawet nie potrafię nazwać (przynajmniej w moim wypadku). Kiedyś szukałam w necie obrazków jak wygląda dziecię w którymś tam tygodniu i w grafice pojawiły się zdjęcia dzieciątek po aborcji. Ryczałam patrząc na to jak bóbr. Niby pojawiły się wątpliwości i jakieś tam inne myśli ale jednocześnie nie chciałam tych uczuć, bo wiedziałam, ze ta mała istotka we mnie potrzebuje mojej miłości od samego początku. Wydawało mi się że ona czuje moje złe myśli i nastroje i było jeszcze gorzej bo miałam wyrzuty sumienia. I wierz mi, dałabym wiele, żeby mieć tak jednoznacznie ukierunkowane myślenie jak Ty. I to Ci się chwali.
ALE powiem Ci też, że na jednym forum znalazłam straszne opisy tego co kobiety mogą czuć, swoich partnerów z którymi jeszcze spały w jednym łóżku nazywały chamami, bo mieli inne kobiety, ze waliły pięściami w brzuch, zeby poronić, tak nie chciały tej ciąży.... I powiem Ci tak mi się żal zrobiło, że postanowiłam wziąć sie w garść i nawet nie dołować się jeszcze bardziej czytając takie rzeczy.. Mam męża, który mnie kocha, dziecko które potrzebuje mojej miłości, jestem zdrowa, mamy mieszkanie, pracę i o co mi chodzi!!! I chyba wtedy stało się dla mnie jasne, że sama stwarzam sobie problem- nieświadomie.
I tak jak piszesz- to mija. I mam nadzieję, że autorce wątku też minie.... Bo coś nam się tu nie odzywa i martwię się trochę. Ja juz czuję, że kocham tą małą Niunię, która się tak niezdarnie gramoli w brzuchu :-)
ALE powiem Ci też, że na jednym forum znalazłam straszne opisy tego co kobiety mogą czuć, swoich partnerów z którymi jeszcze spały w jednym łóżku nazywały chamami, bo mieli inne kobiety, ze waliły pięściami w brzuch, zeby poronić, tak nie chciały tej ciąży.... I powiem Ci tak mi się żal zrobiło, że postanowiłam wziąć sie w garść i nawet nie dołować się jeszcze bardziej czytając takie rzeczy.. Mam męża, który mnie kocha, dziecko które potrzebuje mojej miłości, jestem zdrowa, mamy mieszkanie, pracę i o co mi chodzi!!! I chyba wtedy stało się dla mnie jasne, że sama stwarzam sobie problem- nieświadomie.
I tak jak piszesz- to mija. I mam nadzieję, że autorce wątku też minie.... Bo coś nam się tu nie odzywa i martwię się trochę. Ja juz czuję, że kocham tą małą Niunię, która się tak niezdarnie gramoli w brzuchu :-)
Ostatnia edycja: