reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża bliźniacza

Cannot- no tak ja juz po, tutaj sa sesje w grudniu i maju :)
Nie martw sie na zapas. Nie wydaje mi sie, zeby lekarz Cie puscil do domu z szyjka na 1 cm. Nie dam sobie reki obciac, ze mam racje, ale takie mam przeczucie. Wszystko bedzie dobrze :tak:
Misiarska- no niby tak :-) Ale wez tu lez calymi dniami.
 
reklama
Witam, również przeszłam ciążę bliźniaczą. Był to dla mnie szok i jedyne o co się martwiłam to to 'jak ja sobie poradzę'. Nie taki wilk straszny jak go malują, naprawde z czasem nauczyłam się harmonizować dzień swoj i bliźniąt, także przyszłe mamy spokojnie kto sobie poradzi jak nie Wy :-D:-D:cool2:
 
Z tym leżeniem to jest tak: na początku jest ciężko, bo jak tu leżeć kiedy niby nic nie dolega. Ciężko przyzwyczaić się, że ani nic w domu nie można zrobić, ani na spacer wyjść jak jest ładna pogoda. Ale z czasem się przyzwyczaja do tego, bo przecież nikt nie leży z własnej woli. Tak musi być i nie ma co się nad tym roztkliwiać. Ja długo jeszcze nie leżę. Dopiero cztery tygodnie, ale już na wiele rzeczy patrzę inaczej. Najważniejsze jest dobro dzieci. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś się stało przez moją głupotę, bo nie chciało już mi się leżeć. Czeka mnie leżenie do końca i pogodziłam się z tym. Szukam też plusów tej sytuacji, żeby nie zwariować. Nigdy więcej nie będzie już tyle czasu na odpoczynek i beztroskie leżakowanie. Kiedy leżę nie boli mnie też kręgosłup. Więc to już dla mnie jest wielki plus. Najbardziej szkoda mi, że nie mogę wyjść na dwór. Kocham zimę i kiedy widzę przez okno śnieg i psy latające wkoło domu z radości to bardzo mi źle, że nie mogę wyjść i potarzać się z nimi w śniegu. Ale przykrywam się kocem otwieram okno i chociaż mogę poczuć się odrobinkę jakbym była na zewnątrz. Może to głupie, ale to mi pomaga przetrwać ten ciężki czas. Nie rozmyślam o tym, że muszę leżeć. Także głowa do góry. Dacie a raczej damy radę! Kto jak nie my!

Uff... ale się rozpisałam:szok:
 
Ostatnia edycja:
Ja już w domu po wizycie. Oczywiście wszystko ok. Szyjka ma 4 cm. długości co mnie cieszy i dziwi jednocześnie. Bo ucisk jaki czuję to robi wrażenie, że dzieciaki wiszą mi dosłownie między nogami, czyli podobnie jak masz Ty Rila. Brzuch też mam nisko. Ale najważniejsze ze w pomiarach tak wyszło.
Dzieciaki duże, żeby nie powiedzieć ogromne- 2600 i 2650. Normy przekroczone nawet dla pojedynczej ciąży....
A pewnie przyjdzie mi to towarzystwo ponosić jeszcze przez 4 tygodnie. Umówiłam się już na cesarkę, mimo, że oboje są główkowo ułożeni. Teraz będe miała wizyty już w szpitalu, KTG i jedną konsultację z anestezjologiem.
Jutro u nas wielki dzień bo synek idzie do żłobka na 1,5 godziny na adaptację. Zobaczymy jak to przeżyjemy. Denerwuję się strasznie, trzymajcie za mnie kciuki o 9.30.

Kamilasze- jutro ja będę trzymać za Ciebie kciuki i czekać niecierpliwie na wieści po wizycie.

Wszystkim dziewczynom, które leżą życzę dużo wytrwałości, żeby Wam czas szybko leciał. Na pocieszenie powiem Wam, że kiedyś usłyszałam że jak dzidziuś w brzuchu przyzwyczai się do dość aktywnego trybu zycia mamy to po urodzeniu nie lubi leżenia w łóżeczku. U mnie to się sprawdziło ze starszym synkiem. A koleżanka, która miała ten pessar i głównie leżała to urodziła aniołka mało absorbującego. Oby Wam też los wynagrodził niedogodności w ciąży :-)
Justynia, Tobie życzę, żeby rehabilitacja była mało męcząca i przyniosła szybko pożądane skutki
 
Milla- super newsy. I dobrze ze sa duze! Przynajmniej będzie co przytulac :-D Trzymam kciuki za jutro.
Emilek- racja, nie ma się co użalać nad sobą, to i tak nie pomaga, a wręcz przeciwnie! Oczywiście są gorsze dni ti nieuniknione no ale jest forum można pocieszenie znaleźć :-)
Kamilasze- ja też na te wizyty z utesknieniem czekam! Bedzie dobrze! Moja dopiero 20 lutego.
 
Milla - super, że wszystko jest ok. Nie ukrywam, że trochę zazdroszczę Ci formy i tego, że praktycznie do samego końca funkcjonujesz "normalnie";-) Co do synka, trzymam kciuki. Na pewno mu się spodoba, jeżeli żłobek jest w miarę sensowny. Wiem co mówię:-p


Ja mam strasznego doła. Cukier po obiedzie 175. Przekroczony o 55, a obiad był normalny dietetyczny. Mam nadzieję, że taki skok cukru nie zaszkodzi moim Groszkom, bo mam straszne wyrzuty sumienia ze skazałam je na coś takiego. Z drugiej jednak strony tłumaczę sobie, że przecież trzymałam się diety. Nie wiem skąd taki skok :no:
 
Ja juz też po wizycie, trochę zawiedziona, w sumie to nic się nie dowiedziałam konkretnego, nie wiem po co miałam to wizytę:confused: w piątek tyle samo wiedziałam. Nie dowiedziałam się terminu, mam czekać i tyle super, tak to ja dotrwam do 40 tyg. Wyszłam i się popłakałam. Nic będę czekać, następna wizyta 14 lutego, mam nadzieje że coś się samo zacznie, muszę porozmawiać sobie z tymi bąblami poważnie na ten temat;-)
Kamilasze udanej wizyty życzę
Milla całkiem spore masz te dzieciaczki, za miesiąc będą miały ponad 3000:szok:, u mnie około 3000 i tutaj naciskają na poród sn, nie można sobie zażyczyć jak w polsce. Jeśli jest taka możliwość to sn tylko w nagłych jakiś przypadkach to cc.
A synek napewno zaaklimatyzuje się w śród rówieśników będę trzymać kciuki :tak:
keeplovin nie pytaj tylkopisz co ci leży na sercu;-)
 
reklama
Katerine - to rzeczywiście Cię załatwili:baffled: Następna wizyta 14? Toż to będzie już 38 pełnych tygodni? Moim zdaniem to już lekka przesada:szok: Musisz na prawdę przeprowadzić pouczającą rozmowę ze swoimi dziećmi, bo jak tak dalej pójdzie to wymęczysz się niemiłosiernie.
 
Do góry