reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża bliźniacza

hm. Ciężko mówić CAŁĄ prawdę, bo mam w ciąży się nie stresuje :D To co mogę ci obiecać, to to, że dzięki hormonom zniesiesz naprawdę bardzo dużo. Cudownie by było, jeśli byś miała jakąś pomoc. Jeśli nie przy dzieciach (u nas pomocą był mąż. Od początku wziął nocki. Ja wstawałam jedynie gdy był mega kryzys i nie ogarniał dwójki jednocześnie. A i tak zdarzało się, że spałam po 3,5h na dobę), to żeby ktoś ci ugotował, albo posprzątał, albo zakupy zrobił. Myśmy w pewnym momencie przeszli na catering na 3 miesiące. Żałowałam, że tak późno. Trzeba było od początku na to się zdecydować, ale hormony naprawdę sprawiały, że mogłam wiele. Znosiłam wiele. Ale one nie są wiecznie ;)
Myśmy do pomocy nie mieli nikogo.
Jeśli będziesz miała kryzysy pamiętaj - to minie. Dzieci rosną szybko. Początkowo liczyliśmy dzień za dniem. Dzieci miały boleści brzuszkowe (typowe kolki tylko chyba raz. Ale miały trudy trawienne) i czekaliśmy kiedy minie zbawienny 10. tydzień po którym miało być lepiej.
Jeśli myślisz, że wali ci się świat, to pamiętaj, że jutro też jest dzień i dzieci będą już inne. U nas zdarzało się, że dziękowałam za kolejny dzień, który przeżyliśmy a rano prosiłam, byśmy następny też przeżyli. Będzie moment, że trzeba będzie wziąć wszystko na przetrwanie. Po prostu przetrwaj. Obiecuję ci, że będzie lepiej. Będzie łatwiej.
Jeśli chodzi o scenariusze u znajomych... Nie wiem jak to powiedzieć. Jeśli dzieci są z wyboru a nie przypadku to jest inaczej. Mam nadzieję, że nie urażę tym nikogo. To tylko moje spostrzeżenie.
Pewnie będzie ciężko jeśli jesteście sami, ale to jest inne "ciężko". Dasz radę, bo taka była twoja wola. Wiedziałaś na co się piszesz, wiesz, że to nie łąka usłana kwiatkami, ale tak wybrałaś. Zgodziłaś się na to. Przeszłaś całą procedurę. Poradzisz sobie. W najgorszych momentach po prostu przetrwaj. To minie. Będzie lepiej.

Ja wszystkim powiedziałam, że wizyt nie przyjmuję. Miałam w domu taki burdel, że aż mi się płakać chciało, ale postanowiłam to olać. Ciężko mi było w ciąży, nie czułam się zbyt dobrze, więc nie zdążyłam posprzątać WIELU rzeczy. Powiedziałam rodzinie, że to my będziemy do nich jeździć. Wiedziałam, że i tak pomocy od nich nie będzie (a ci, którzy pomogliby z wielkim sercem już nie ma), nie chciałam jeszcze myśleć o tym, że jest bałagan, średnio jest gdzie usiąść i jeszcze coś miałabym przygotować? Byliśmy zrypani jak dzikie osły! Mąż na noc robił sobie dzbanek kawy! Dosypiał rano jak się wymienialiśmy o 4 rano i spał tyle ile dałam radę sama być z dziećmi. I tylko tak przetrwał, bo ja miałam swoje hormony :p
Później.... -duuuuużo później sprzątałam jeden skrawek dziennie. Obecnie bliźniaki mają 11 miesięcy. Moją bieliznę trzymam w pudełku przy łóżku. Nie pytaj. Nie ogarniam :D Wiem, że są mamy, które cały czas pracują. Ja potrzebuję oddechu. Albo dzieci będą miały w miarę wypoczętą mamę, która uwielbia się z nimi wygłupiać, albo przemęczoną, zestresowaną mimozę, która chodzi po kątach i płacze, bo nie spełnia oczekiwać idealnej mamy. Bo zawsze jest coś do zrobienia. Wokół dzieci ogarniam. Naszej przestrzeni nie bardzo - ale jest lepiej. Chodzi mi o to, abyś, gdy będzie ci ciężko, wrzuciła na luz. Najważniejsza jesteś ty, twoje bambaryłki i twój partner.

Jeśli okaże się, że jesteś jedną z mam jednorożców, to będziesz miała samoobsługowe dzieci i w ogóle olej to co pisałam :D Tak też może być.
Moje bambaryłki to dwa różne charaktery, dwie różne płcie, dwie różne dusze z różnymi potrzebami :-D Przeżyłam. Miałam dwa epizody depresji i jeden napad paniki (pierwszy raz w życiu!). Depresji, której nie dało się wytłumaczyć, ani zrozumieć. Depresja chemiczna :D Hormony to bardzo ciekawe zagadnienie 🤣 Tak to sobie ją nazywam. Potem jeszcze miałam jedną załamkę i nawet szukałam psychologa/psychiatry, bo już sobie nie radziłam, ale ratował mnie sport. Byłam czynna fizycznie bardzo przed ciążą. Zatem bieganie (pomaleńku oczywiście, po konsultacji z fizjo i ginekologiem) oraz rower ratowały moją psychikę. Teraz już tego tak bardzo nie potrzebuję, ale raz na jakiś czas idę na 40 min ostrej jazdy rowerowej (bieganie na razie odłożyłam na potem) i głowa na powrót jest spokojna. Ale to moja droga. Może ci to nie będzie potrzebne. Ale jakby co, to pamiętaj, że jazdy emocjonalne po urodzeniu dziecka/dzieci są normalne. Uczul męża na to. Niech będzie czuły, wyrozumiały i czasem niech ugryzie się w język ;) A ty pamiętaj, że to nie jesteś ty. To też minie.

Trzymam kciuki za ciebie i twoje maleństwa! <3
Pięknie napisane:) Podpisuje się:) Dodam jeszcze od siebie że to będą pierwsze dzieci więc będzie więcej energii,entuzjazmu,ekscytacji (czytaj sił:) niż przy kolejnych i że będziesz mogła się skupić tylko i wyłącznie na nich (czas i brak tego poczucia winy względem starszego rodzeństwa Ci odchodzi). Jeśli Twój mąż będzie się nimi zajmował razem z Tobą albo masz do pomocy kogoś innego to będzie OK. Zgadzam się z tym całkowicie,że skoro to były wyczekane,wymarzone dzieci, i że jak piszesz,marzyłaś o bliźniakach,to motywacja też jest inna,napewno zrobisz wszystko,żeby dać radę. I napewno dasz radę:)Mi też osoby na zmianę współczuły albo zazdrościły,prawda jest taka że to jest rzeczywiście dwa razy więcej pracy niż przy jednym dziecku ale też momentami dwa razy więcej fanu więc jak dla mnie wychodzi na to samo;) POWODZENIA! A tymczasem dbaj o siebie i przedłużaj przedłużaj ciążę ile się da 😁
 
reklama
hm. Ciężko mówić CAŁĄ prawdę, bo mam w ciąży się nie stresuje :D To co mogę ci obiecać, to to, że dzięki hormonom zniesiesz naprawdę bardzo dużo. Cudownie by było, jeśli byś miała jakąś pomoc. Jeśli nie przy dzieciach (u nas pomocą był mąż. Od początku wziął nocki. Ja wstawałam jedynie gdy był mega kryzys i nie ogarniał dwójki jednocześnie. A i tak zdarzało się, że spałam po 3,5h na dobę), to żeby ktoś ci ugotował, albo posprzątał, albo zakupy zrobił. Myśmy w pewnym momencie przeszli na catering na 3 miesiące. Żałowałam, że tak późno. Trzeba było od początku na to się zdecydować, ale hormony naprawdę sprawiały, że mogłam wiele. Znosiłam wiele. Ale one nie są wiecznie ;)
Myśmy do pomocy nie mieli nikogo.
Jeśli będziesz miała kryzysy pamiętaj - to minie. Dzieci rosną szybko. Początkowo liczyliśmy dzień za dniem. Dzieci miały boleści brzuszkowe (typowe kolki tylko chyba raz. Ale miały trudy trawienne) i czekaliśmy kiedy minie zbawienny 10. tydzień po którym miało być lepiej.
Jeśli myślisz, że wali ci się świat, to pamiętaj, że jutro też jest dzień i dzieci będą już inne. U nas zdarzało się, że dziękowałam za kolejny dzień, który przeżyliśmy a rano prosiłam, byśmy następny też przeżyli. Będzie moment, że trzeba będzie wziąć wszystko na przetrwanie. Po prostu przetrwaj. Obiecuję ci, że będzie lepiej. Będzie łatwiej.
Jeśli chodzi o scenariusze u znajomych... Nie wiem jak to powiedzieć. Jeśli dzieci są z wyboru a nie przypadku to jest inaczej. Mam nadzieję, że nie urażę tym nikogo. To tylko moje spostrzeżenie.
Pewnie będzie ciężko jeśli jesteście sami, ale to jest inne "ciężko". Dasz radę, bo taka była twoja wola. Wiedziałaś na co się piszesz, wiesz, że to nie łąka usłana kwiatkami, ale tak wybrałaś. Zgodziłaś się na to. Przeszłaś całą procedurę. Poradzisz sobie. W najgorszych momentach po prostu przetrwaj. To minie. Będzie lepiej.

Ja wszystkim powiedziałam, że wizyt nie przyjmuję. Miałam w domu taki burdel, że aż mi się płakać chciało, ale postanowiłam to olać. Ciężko mi było w ciąży, nie czułam się zbyt dobrze, więc nie zdążyłam posprzątać WIELU rzeczy. Powiedziałam rodzinie, że to my będziemy do nich jeździć. Wiedziałam, że i tak pomocy od nich nie będzie (a ci, którzy pomogliby z wielkim sercem już nie ma), nie chciałam jeszcze myśleć o tym, że jest bałagan, średnio jest gdzie usiąść i jeszcze coś miałabym przygotować? Byliśmy zrypani jak dzikie osły! Mąż na noc robił sobie dzbanek kawy! Dosypiał rano jak się wymienialiśmy o 4 rano i spał tyle ile dałam radę sama być z dziećmi. I tylko tak przetrwał, bo ja miałam swoje hormony :p
Później.... -duuuuużo później sprzątałam jeden skrawek dziennie. Obecnie bliźniaki mają 11 miesięcy. Moją bieliznę trzymam w pudełku przy łóżku. Nie pytaj. Nie ogarniam :D Wiem, że są mamy, które cały czas pracują. Ja potrzebuję oddechu. Albo dzieci będą miały w miarę wypoczętą mamę, która uwielbia się z nimi wygłupiać, albo przemęczoną, zestresowaną mimozę, która chodzi po kątach i płacze, bo nie spełnia oczekiwać idealnej mamy. Bo zawsze jest coś do zrobienia. Wokół dzieci ogarniam. Naszej przestrzeni nie bardzo - ale jest lepiej. Chodzi mi o to, abyś, gdy będzie ci ciężko, wrzuciła na luz. Najważniejsza jesteś ty, twoje bambaryłki i twój partner.

Jeśli okaże się, że jesteś jedną z mam jednorożców, to będziesz miała samoobsługowe dzieci i w ogóle olej to co pisałam :D Tak też może być.
Moje bambaryłki to dwa różne charaktery, dwie różne płcie, dwie różne dusze z różnymi potrzebami :-D Przeżyłam. Miałam dwa epizody depresji i jeden napad paniki (pierwszy raz w życiu!). Depresji, której nie dało się wytłumaczyć, ani zrozumieć. Depresja chemiczna :D Hormony to bardzo ciekawe zagadnienie 🤣 Tak to sobie ją nazywam. Potem jeszcze miałam jedną załamkę i nawet szukałam psychologa/psychiatry, bo już sobie nie radziłam, ale ratował mnie sport. Byłam czynna fizycznie bardzo przed ciążą. Zatem bieganie (pomaleńku oczywiście, po konsultacji z fizjo i ginekologiem) oraz rower ratowały moją psychikę. Teraz już tego tak bardzo nie potrzebuję, ale raz na jakiś czas idę na 40 min ostrej jazdy rowerowej (bieganie na razie odłożyłam na potem) i głowa na powrót jest spokojna. Ale to moja droga. Może ci to nie będzie potrzebne. Ale jakby co, to pamiętaj, że jazdy emocjonalne po urodzeniu dziecka/dzieci są normalne. Uczul męża na to. Niech będzie czuły, wyrozumiały i czasem niech ugryzie się w język ;) A ty pamiętaj, że to nie jesteś ty. To też minie.

Trzymam kciuki za ciebie i twoje maleństwa! <3
Dziękuję za wspaniała odpowiedź :)
Na szczęście mieszkam w tym samym mieście co moi rodzice i brat z rodziną, więc nie zostawia mnie na pastwę losu :p
Planowałam wrócić do pracy po niecałym roku, ale widzę że chyba nie ma co planować na zapas :p zobaczymy co życie pokaże
U nas byl to w pełni świadomy wybór więc musimy docenic każdy jego aspekt.
Może później będzie lepiej? jak dzieci zaczną się ze sobą bawic, w końcu mają od urodzenia najbliższego kumpla/kumpele :)
 
Pięknie napisane:) Podpisuje się:) Dodam jeszcze od siebie że to będą pierwsze dzieci więc będzie więcej energii,entuzjazmu,ekscytacji (czytaj sił:) niż przy kolejnych i że będziesz mogła się skupić tylko i wyłącznie na nich (czas i brak tego poczucia winy względem starszego rodzeństwa Ci odchodzi). Jeśli Twój mąż będzie się nimi zajmował razem z Tobą albo masz do pomocy kogoś innego to będzie OK. Zgadzam się z tym całkowicie,że skoro to były wyczekane,wymarzone dzieci, i że jak piszesz,marzyłaś o bliźniakach,to motywacja też jest inna,napewno zrobisz wszystko,żeby dać radę. I napewno dasz radę:)Mi też osoby na zmianę współczuły albo zazdrościły,prawda jest taka że to jest rzeczywiście dwa razy więcej pracy niż przy jednym dziecku ale też momentami dwa razy więcej fanu więc jak dla mnie wychodzi na to samo;) POWODZENIA! A tymczasem dbaj o siebie i przedłużaj przedłużaj ciążę ile się da 😁
O tak, na razie marzę żeby zdrowo donosić ciążę. Z radością witam każdy piątek gdy mija kojejny tydzień ciąży i wiem, że dzieci są w coraz bezpieczniejszym czasie.
Męża mam super, mogę na niego zawsze liczyć. Wiem, że czeka na dzieci tak samo jak ja.
 
Ale super 😍❤️ U nas wczoraj skończyli 3 miesiące, powiem ci ze już jest co przy nich robić 😂 Jak przesypiają ci noce?
No to już kawał dzieci. 🥰

Aktualnie jesteśmy na etapie, że jak "obrobiony" towarzystwo między 23a a 24a to tak do 5tej (a ostatnio nawet do 6tej) przesypiają. 💪🤞😅 A u Ciebie? Jak karmisz? My odciągamy + mm jak nie starcza mojego.
 
Hej dziewczyny jak tam już porozpakowywane? 😃 U mnie dzisiaj chłopaki skończyli 3 miesiące 😃 kiedy to zleciało

5 tygodni skończone w poniedziałek. Póki co, chłopcy dają do wiwatu tylko wieczorami i jak zostaję z nimi sama 🙈
W nocy nawet dają pospać jak się zmęczą wieczornym koncertem. Niestety, nas chyba jeszcze bardziej ten koncert męczy :(
Karmienie jest zazwyczaj wyzwaniem. Baaardzo leniwie jedzą. Są karmienia trwające 20 minut, a są też trwające ponad godzinę. Mojego pokarmu zamiast co raz więcej, jest co raz mniej, więc głównie Bebilon Nenatal, ale przybierają książkowo.
 
No to już kawał dzieci. 🥰

Aktualnie jesteśmy na etapie, że jak "obrobiony" towarzystwo między 23a a 24a to tak do 5tej (a ostatnio nawet do 6tej) przesypiają. 💪🤞😅 A u Ciebie? Jak karmisz? My odciągamy + mm jak nie starcza mojego.
Ja mm, nie dałam rady ściągać na początku…w sensie trochę było ale jednak leżałam po porodzie trzy dni bez ruszania się i nie rozkręcałam tej laktacji a w domu już nawet czasu nie miałam i to co ciążyło na piersiach to ściągałam może z tydzień ale mało tego było. Teraz sobie nie wyobrażam ich przy piersi 🙈 chyba by byli cały czas, a tak to wiem ze mogę ich zostawić z babcia i nie będzie problemu. U mnie przesypiają już całe noce, albo wstają tylko raz o 4tej na mleko
 
5 tygodni skończone w poniedziałek. Póki co, chłopcy dają do wiwatu tylko wieczorami i jak zostaję z nimi sama 🙈
W nocy nawet dają pospać jak się zmęczą wieczornym koncertem. Niestety, nas chyba jeszcze bardziej ten koncert męczy :(
Karmienie jest zazwyczaj wyzwaniem. Baaardzo leniwie jedzą. Są karmienia trwające 20 minut, a są też trwające ponad godzinę. Mojego pokarmu zamiast co raz więcej, jest co raz mniej, więc głównie Bebilon Nenatal, ale przybierają książkowo.
Na daje od początku Nan opti pro plus. W szpitalu pili tez z Nan i mówiła ze jak wrócę to żeby jednak z tej samej firmy. Całe szczęście ich nie uczuliło, i piją cały czas 😃 chociaż już nie mogę doczekać się żeby coś innego poza tym mlekiem jadły 😃 Powiem ci ze u mnie tez tak szybko rosną, masakra. Jak się urodzili w lutym to mieli ubranka 50 i jeszcze trzeba było im wywijać bo były za duże a teraz wchodzą w 62, i czuje ze na lato wleci 68 🙈 Czemu te dzieci tak szybko rosną
 
reklama
Dziewczyny a jak jest z porodem przy ciąży bliźniaczej? Lekarze preferują cesarki czy licza na naturalny poród?
 
Do góry