Dzień dobry
Jestem mamą 3 brzdąców (7, 4 lat oraz 2 tygodnie). W trzeciej ciąży zachorowałam na cholestazę ciążową. Niemal całą ciążę byłam okazem zdrowia. Wyniki książkowe, waga książkowa, samopoczucie niezłe. Jednak w 33 tygodniu wątroba nie wytrzymała. Pierwszym objawem który mnie zaniepokoił (a właściwie mojego męża) był ból z prawej strony, pod żebrami, nie żeby był nie do zniesienia, takie powiedzmy pobolewanie. Winę za te odczucia zwalałam na rosnącego malca, który miał coraz mniej miejsca. Dwa dni później, wieczorem poczułam swędzenie. Nie jakieś tam swędzenie, ale swędzenie nie do zniesienia. Nigdy nie byłam alergikiem. Nie miałam żadnej wysypki. Myślałam, że rozdrapie sobie nogi do krwi. Ponadto miałam biegunki, a mocz, który oddawałam był brązowy. Dobrze, że jest ktoś taki jak "wujek google", który podpowiedział, że to mogą być problemy z wątrobą. Rano pobiegłam do laboratorium i zrobiłam próby wątrobowe. Wynik był niezbyt ciekawy (albo wręcz bardzo ciekawy) ALAT 179, ASPAT ponad 200 (norma 0-40). Po konsultacji ze znajomą diagnostą laboratoryjną czym prędzej udałam się do szpitala. USG - powiększona wątroba. Zostawili mnie na patologii ciąży. Pierwszego dnia podali leki na wątrobę (coś ala proliver
i zrobili badania - wskaźniki enzymów wątrobowych ponad 400. Następnego dnia zaczęli podawać hepa merz i płukać wodą z glukozą. Po 2 dniach wskaźniki enzymów ponad 600, a kwasy żółciowe 28. w czwartej dobie po przyjęciu na oddział lekarze zdecydowali o rozwiązaniu ciąży. Mały był zdrowy, przepływy przez łożysko ok, waga dziecka ok 2,5 kg. Poród odbył się przez cesarskie cięcie (nie ryzykowali niedotlenienia wcześniaka). Dziecko zobaczyłam dopiero 2 dni po porodzie. Mały podłączony był do CPAPu, ponieważ miał problemy z oddechem (mimo, że podano mi domięśniowo sterydy na rozrost płuc u dziecka zaraz po przyjęciu na oddział), ponadto karmiony był kroplówką i miał sondę do żołądka. Ogólnie wyglądało to okropnie, taki mały chudy golasek pod całą tą pikającą aparaturą. W prawdzie dostał 8 pkt w skali APGAR ale w sumie to nie wiele znaczyło. Mimo, że urodził się dość duży jak na 33 tydzień musiał dostawać antybiotyk i miał niedokrwistość. Po 4 dniach od urodzenia odpięli CPAP, po kolejnych 4 dniach kroplówkę i pozwolili mi karmić go piersią. Mały jest już 14 dzień w szpitalu. Je i wypróżnia się ładnie, przybiera na wadze. Jeszcze czekają nas konsultacje specjalistyczne (kardiolog) i powinniśmy wyjść do domu.