Chciałabym opisać moją relację CC na Ujastku z tego roku ze stycznia.
Zostałam zakwalifikowana ze względu na dyskopatię w odcinku lędźwiowym.
Pojawiłam się w szpitalu planowanego dnia z uzupelnioną częścia dokumentow, ktore dal mi ordynator podczas konsultacji. Miałam byc o 8 ale widoczenie lepiej było się pojawic wczesniej, bo takim sposobem ja bylam ostatnia do CC.
Na Izbie przyjec trzeba bylo chwile poczekać, ale gdy juz tam weszlam wszystko poszlo bardzo sprawnie - badanie USG + masa pytań o choroby moje i w mojej rodzinie. Potem na Sale przedporodowa, tam tez trzeba bylo czekac ale przed tym trzeba bylo zaniesc ubranka do Sali Noworodków.
Pani poprosila mnie do sali przedporodowej ze szlafrokiem i klapkami na prysznic. potem lezałam ponad 3 godziny pod kroplówką. Kompletne nudy wtedy byly, bo moj chlopak nie mogl byc ze mna. Gdy w koncu udalo sie ze ja jechalam CC byla juz 13.
Na bloku Pani zaczela mi tlumaczyc jak do znieczulenia przewodowego sie przygotowac. Widocznie nikt nie zobaczyl moich dokumentow ze mam miec znieczulenie ogolne. Lezalam tyle na tej sali przedporodowej i pani anastejolog byla czesto tam ale nikt nie zobaczyl moich dokumentow stad ten blad. to wszystko szybo zaczeli robic do tego ogolnego, czytali jakie moga byc powiklania, itp. No coz, tylko to na minus.
Szybko mnie uspili i jakis czas po obudzilam sie na sali poporodowej. bylam obolala ale caly czas dostawalam leki przeciwbolowe. Bylo zamieszanie spowodowane tym, ze nie bylo miejsc na oddzialach i bylo mozliwe ze spedzimy tam noc. Jednak kolo 19 sie okazalo ze miejsca sa. Dopiero wtedy moglam zobaczyc dziecko i moejgo chlopaka.
Opieka na Ujastku bardzo dobra. Dziecko bylo caly czas ze mna, tylko na noc bylo zabierane. Polozne bardzo sympatyczne i codziennie byla jakas pani do pomocy z laktacją.