Witam,
Cisza na forum aż straszy ale co tu się dziwić sama zaglądam raz na jakiś czas, a mam jedno pod skrzydłem... Jeszcze miniony tydzień był TRAGICZNY i choć najgorsze co może być to jesień i narzekanie to bezczelnie pozwolę sobie, może ujdzie ze mnie trochę powietrza, a przy tym stresu ale o tym potem...
aguqla_b niech rośnie w silę byczek , waga elegancka i chyba z czystym sumieniem mogę napisać, że paczka cukru nie ma szans .
U mnie też miała być waga ciężka. Przez całą ciąże na monitorze lekarz widział małego giganta(przez co sądząc/wmawiając sobie, a raczej sumieniu że mały pasożyt zabiera mi całą energię pochłaniałam co wodziłam...ponad 20 kg do przodu – nie polecam ) a urodził się średniakiem 3510g .
Iza miłe słowa choć ubawiłam się bo po pachI. Jedyne co prowadziłam to notatki na studiach i to nie zawsze, a na pewno niesystematycznie na szczęście epoka kopiarek uratowała moja edukację, nie zapominając o życzliwości innych .
Pchi lata dojrzewania i dorastania – abstrakcja. Już teraz przy rozładowanych bateriach i MEGA zmęczeniu miałam myśli czy czasem nie rozkuć i powiększyć okna życia na Gdańskiej, czy są szafy dźwiękoszczelne lub czy sąsiadka zauważy jak będzie miała o jedne więcej do kąpania ubierania i uspokajania...ale oczywiście jeden uśmiech mojego obecnie szczerbatego Ludwisia i może nie wszystko przechodzi ale na pewno myśli łagodzą się i pozostaje tylko wydzwanianie do szanownego taty czy 16 to już czy za chwile, żeby czasem nie zatrzymywał się w sklepie i nie przepuszczał nikogo w korku...\
A co do minionego tygodni to tak się nasłuchałam, ze tu katar, a tam kaszel u dzieciaków, zazdrość mnie dopadła i bach mój Aleksander się rozłożył.
I tak oto mimo kilku pobytów w szpitalu większy bądź niniejszych ingerencjach medycznych w jego młode aczkolwiek dzielne ciałko nigdy nie miał temperatury, a tu proszę 39,5 w nocy biegunka zimne poty i zupełny bark apetytu i wszystko na nie, a z reguły mój syn jest jak irobot rumba pochłania wszystko tylko od czasu do czasy go ląduje w łóżeczku.
Jako lekko nadwrażliwa matka od razu najgorsze myśli. Już widziałam go na łóżku szpitalnym przykutym do kroplówki...rwałam włosy z głowy, a siwe przebiły by się nawet przez farbę.
Rano jak by wszystko się unormowało lekki stan podgorączkowy ale coś mnie tknęło żeby mu w paszcze spojrzeć i fakt bomby na dziąśle i rozognione ale jednak bez wizyty lekarza się nie obeszło... Poszłam i usłyszałam „no wygląda na trzydniówkę” albo ostre ząbkowanie albo proszę się zgłosić za trzy dni jak nie przejdzie – myślę lekarz się bawi w Chajzera, a ja mam wybrać bramkę , pewniaka czy może iść na całość ehh...liczyłam na jakiś konkret ale dobrze, ze wykluczył najgorsze...i tak o to do końca tygodnia walczyłam jak lwica ale nie o swoje lwiątko a ze swoim lwiątkiem żeby zjadł troszkę, żeby wypił...to była walka dzienna, a walka nocna polegała na godzinnym tuleniu w nieludzkich pozycjach, wymagających co najmniej dyplomu AWF, a każda próba odłożenia do łóżeczka kończyła się na natychmiastowym płaczu, krzykiem więc brałam swoje zwłoki i bujałam jego zwłoki, które opadały na mnie jeszcze zaciągając i szlochając...
Na szczęście choć nie wiem czyje w niedziele już było lepiej więc wybraliśmy się do filharmonii na muzyczne zajęcia dla maluchów tych „wyklutych” i tych jeszcze w „skorupkach”. Łudziłam się, ze znajdę chwile na relaks i odpoczynek, że małą dawka kultury spowoduje odchamienie i ukojenie skołatanych nerwów, a moje dziecię zaśnie (tak przynajmniej mnie mówione). Nic bardziej mylnego – Aleksander widząc tyle dzieci do dotknięcia, po prostu oszalał i wstąpiły w niego jakieś nadludzkie siły. Szalał po całej sali, a ja za nim na czworak – dwie rundki i ocierałam pod z czoła jednocześnie sprawdzając przy tym skuteczność antyperspirantu i tak 40 minut... na szczęście za miesiąc zajęcia te kolidują nam z basenem więc bez wyrzutów sumienia, że z własnego braku odpowiedniej sprawności fizycznej, wypełni usprawiedliwiona odpuszczam zajęcia, które mają/mogą mieć wpływ na cudowny rozwój mego dziecięcia ufff... no to tyle albo aż tyle u mnie. Szczerze się nie zdziwię jak żadnej się nie będzie chciało czytać tych wypocin bo się z deka rozpisałam nawet jak na mnie
Cisza na forum aż straszy ale co tu się dziwić sama zaglądam raz na jakiś czas, a mam jedno pod skrzydłem... Jeszcze miniony tydzień był TRAGICZNY i choć najgorsze co może być to jesień i narzekanie to bezczelnie pozwolę sobie, może ujdzie ze mnie trochę powietrza, a przy tym stresu ale o tym potem...
aguqla_b niech rośnie w silę byczek , waga elegancka i chyba z czystym sumieniem mogę napisać, że paczka cukru nie ma szans .
U mnie też miała być waga ciężka. Przez całą ciąże na monitorze lekarz widział małego giganta(przez co sądząc/wmawiając sobie, a raczej sumieniu że mały pasożyt zabiera mi całą energię pochłaniałam co wodziłam...ponad 20 kg do przodu – nie polecam ) a urodził się średniakiem 3510g .
Iza miłe słowa choć ubawiłam się bo po pachI. Jedyne co prowadziłam to notatki na studiach i to nie zawsze, a na pewno niesystematycznie na szczęście epoka kopiarek uratowała moja edukację, nie zapominając o życzliwości innych .
Pchi lata dojrzewania i dorastania – abstrakcja. Już teraz przy rozładowanych bateriach i MEGA zmęczeniu miałam myśli czy czasem nie rozkuć i powiększyć okna życia na Gdańskiej, czy są szafy dźwiękoszczelne lub czy sąsiadka zauważy jak będzie miała o jedne więcej do kąpania ubierania i uspokajania...ale oczywiście jeden uśmiech mojego obecnie szczerbatego Ludwisia i może nie wszystko przechodzi ale na pewno myśli łagodzą się i pozostaje tylko wydzwanianie do szanownego taty czy 16 to już czy za chwile, żeby czasem nie zatrzymywał się w sklepie i nie przepuszczał nikogo w korku...\
A co do minionego tygodni to tak się nasłuchałam, ze tu katar, a tam kaszel u dzieciaków, zazdrość mnie dopadła i bach mój Aleksander się rozłożył.
I tak oto mimo kilku pobytów w szpitalu większy bądź niniejszych ingerencjach medycznych w jego młode aczkolwiek dzielne ciałko nigdy nie miał temperatury, a tu proszę 39,5 w nocy biegunka zimne poty i zupełny bark apetytu i wszystko na nie, a z reguły mój syn jest jak irobot rumba pochłania wszystko tylko od czasu do czasy go ląduje w łóżeczku.
Jako lekko nadwrażliwa matka od razu najgorsze myśli. Już widziałam go na łóżku szpitalnym przykutym do kroplówki...rwałam włosy z głowy, a siwe przebiły by się nawet przez farbę.
Rano jak by wszystko się unormowało lekki stan podgorączkowy ale coś mnie tknęło żeby mu w paszcze spojrzeć i fakt bomby na dziąśle i rozognione ale jednak bez wizyty lekarza się nie obeszło... Poszłam i usłyszałam „no wygląda na trzydniówkę” albo ostre ząbkowanie albo proszę się zgłosić za trzy dni jak nie przejdzie – myślę lekarz się bawi w Chajzera, a ja mam wybrać bramkę , pewniaka czy może iść na całość ehh...liczyłam na jakiś konkret ale dobrze, ze wykluczył najgorsze...i tak o to do końca tygodnia walczyłam jak lwica ale nie o swoje lwiątko a ze swoim lwiątkiem żeby zjadł troszkę, żeby wypił...to była walka dzienna, a walka nocna polegała na godzinnym tuleniu w nieludzkich pozycjach, wymagających co najmniej dyplomu AWF, a każda próba odłożenia do łóżeczka kończyła się na natychmiastowym płaczu, krzykiem więc brałam swoje zwłoki i bujałam jego zwłoki, które opadały na mnie jeszcze zaciągając i szlochając...
Na szczęście choć nie wiem czyje w niedziele już było lepiej więc wybraliśmy się do filharmonii na muzyczne zajęcia dla maluchów tych „wyklutych” i tych jeszcze w „skorupkach”. Łudziłam się, ze znajdę chwile na relaks i odpoczynek, że małą dawka kultury spowoduje odchamienie i ukojenie skołatanych nerwów, a moje dziecię zaśnie (tak przynajmniej mnie mówione). Nic bardziej mylnego – Aleksander widząc tyle dzieci do dotknięcia, po prostu oszalał i wstąpiły w niego jakieś nadludzkie siły. Szalał po całej sali, a ja za nim na czworak – dwie rundki i ocierałam pod z czoła jednocześnie sprawdzając przy tym skuteczność antyperspirantu i tak 40 minut... na szczęście za miesiąc zajęcia te kolidują nam z basenem więc bez wyrzutów sumienia, że z własnego braku odpowiedniej sprawności fizycznej, wypełni usprawiedliwiona odpuszczam zajęcia, które mają/mogą mieć wpływ na cudowny rozwój mego dziecięcia ufff... no to tyle albo aż tyle u mnie. Szczerze się nie zdziwię jak żadnej się nie będzie chciało czytać tych wypocin bo się z deka rozpisałam nawet jak na mnie