reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

butelka czy piers ???

Chciałam wiedzieć jaką opcje karmienia wy wybrałyscie i którą uważacie za słuszna i dlaczego ???


  • Wszystkich głosujących
    92
Mnie karmienie piersią udawało się tylko przez trzy pierwsze tygodnie życia mojego Kuby. Chociaż "udawało się" to za dużo powiedziane. Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że dla mnie karmienie piersią i ten niezrozumiały , wręcz szaleńczy nacisk na tzw. karmienie naturalne, było piekłem. Wiele czynników złożyło się na fakt, że z radością i ulgą przestawiliśmy się na butelkę. Mimo, że bardzo chciałam urodzić naturalnie, z powodu braku postępu porodu, skończyło się cesarskim cięciem i to z ogólnym znieczuleniem. Synka przystawiono do mojej piersi prawie dobę po urodzeniu (lekarz twierdził, że dzieci urodzone z narkozą przez długi czas mogą nie odczuwać głodu - a ja sądzę, że pielęgniarki podawały mu bez mojej wiedzy butelkę). Kiedy po raz pierwszy go przystawiłam, synek miał problem z "zassaniem się". Pielęgniarki sprawdzały technikę karmienia i było ponoć ok, ale Kuba całymi dniami był przy piersi, nie słyszałam odgłosu połykania, a przy każdej próbie odsunięcia go od piersi kończyło się straszliwym krzykiem. Nie miałam nawet chwili na umycie się, skorzystanie z toalety, przebranie w świeżą odzież, czy jedzenie. Po siedmiu dobach w szpitalu, gdzie uwzięto się na moje naturalne karmienie, miałam już tego wszystkiego serdecznie dość. Brodawki paliły żywym ogniem, Kuba cały czas darł się z głodu i prawie nie spał. Pokarm pojawił się u mnie dopiero po tygodniu od porodu, ale nie było żadnego "nawału", po prostu żółte zmieniło sie na białe a ilość... 30 ml z obu piersi podczas odciągania. Moja mama a przede wszystkim teściowa cały czas mnie strofowały, pouczały i kraciły, że źle to robię, nie potrafię, nie chcę. A ja niczego innego bardziej nie pragnęłam! Byłam co raz bardziej sfrustrowana, nie mogłam powstrzymać łez, a to z kolei powodowało brak pokarmu, co jeszcze bardziej mnie dołowało. I tak błędne koło trwało przez trzy tygodnie, póki nie trafiliśmy z Kubą do szpitala, bo synek wciąż tracił na wadze, chociaż był przy piersi okrągłe 24 godziny na dobę. W szpitalu mądrale w białych kitlach zrobili "badanie karmienia" i wyszło, że synek wyciąga z obu piersi znikomą ilość pokarmu. Zalecono dokarmianie na noc Nanem HA 1, ale w dzień w dalszym ciągu zmuszano mnie do karmienia piersią. Po zjedzeniu pierwszej butelki (90 ml mleka!!!) synek po raz pierwszy w swym życiu zasnął i spokojnie przespał dziewięć godzin! Ale w dzień w dalszym ciągu trwała gehenna. Panie pielęgniarki uśmiechały się tylko widząc Kubę non stop przy mojej piersi. Jaki głodomor - twierdziły. W końcu synek zaczął troszkę przybierać na wadze i wypisano nas z oddziału. Jeszcze w szpitalnej aptece zakupiłam puszkę mleka i wszystkie akcesoria potrzebne do karmienia tzw. "sztucznego".
Owszem, początkowo czułam się winna. Ale to głównie babcie Kubusia wpędzały mnie w to straszne, upokarzające poczucie winy. Gdyby nie wsparcie męża i przyjaciółki, być może skończyłoby się ciężką depresją albo czymś gorszym. Szybko jednak odzyskałam pewność siebie i radość z macierzyństwa, widząc jak Kubuś błogo zasypia na butelce i przesypia kilka godzin. Ja miałam więcej czasu dla siebie, na odpoczynek, naukę (wciąż studiuję), rozmowę z mężem, wypad na zakupy, a nawet kawę u przyjaciółki. Jeśli chodzi o mycie butelek i takie tam trudności, to jest to - moim zdaniem - żadna trudność. Nauczyłam robić mleko na wpół śpiąc, a jeśli ja nie mogę tego zrobić, to mam jeszcze męża, który doskonale robi to za mnie. W nocy Kuba już zresztą nie budzi się od dawna. W czasach gotowych mieszanek bez konieczności gotowania, zrobienie mleczka zajmuje pół minuty. Wreszcie mogę cieszyć się z bycia matką i tą szczególną więzią, która łączy mnie i mojego synka nie tylko w czasie jedzenia.

Nie rozumiem, skąd taka zawziętość u propagatorów naturalnego karmienia? Dlaczego w naszym społeczeństwie popada się od skrajności w skrajność? Słyszałam wiele na temat traktowania "butelkowych mam" przez lekarzy, położne czy pielęgniarki środowiskowe. Każdy ma prawo zapytać o to czy karmię naturalnie, a jeśli odpowiedź brzmi negatywnie, to słyszę "no jak to?!", czuję na sobie oskarżycielskie spojrzenia, jakbym krzywdziła swoje dziecko. A kogo to u licha obchodzi, jak karmię? To moja prywatna, osobista sprawa i niechaj nikt nie śmie tego oceniać. Koleżanka, która urodziła dziecko 2 i pół m-ca wcześniej zazdrości mi przespanych nocy, spokoju, czasu i wolności. Po czterech miesiącach nieprzespanych nocy zrobiłaby wszystko, by przejść na butelkę, ale jej syn ani myśli o ssaniu z butelki. Mam też porównanie jeśli chodzi o lansowany wszędzie pogląd, że dzieci karmione piersią są zdrowsze i mniej chorują - ale póki co - i niech tak zostanie - mój Kuba tylko raz był lekko przeziębiony, podczas gdy syn koleżanki ma za sobą biegunki, zapalenie układu moczowego, poważne przeziębienia itp. Tak więc Mamy Butelkowe - nie dajmy się pogrążyć! My także dajemy naszym dzieciom to co najlepsze, a przede wszystkim dajemy im tyle samo miłości i ciepła, co każda matka, a może nawet więcej - wciąż podświadomie starając się wynagrodzić naszym pociechom braku dostępu do piersi.

Pozdrawiam wszystkie mamy i życzę im powodzenia, jakkolwiek karmią swoje dzieci!
 
reklama
Atruviell - TWOJA WYPOWIEDZ JEST PIEKNA I SUPER - CIESZE SIE ZE POMIMO KARMIENIA BUTLA NIE LAMIESZ SIE ....


MOJA EWA TAK SAMO JAK TWOJ SYN JAK ZACZELA JESC SZTUCZNY POKARM NIE CHORUJE (TFU TFU - ODPUKAC)

A JAK JADLA CYCE TO CIAGLE - TO ZAPALENIE UCHA - TO ZAPALENIE UKLADU MOCZOWEGO - TO COS ZNOWU INNEGO - OD POCZATKU GDY SIE URODZILA DOSTALA Z 5 RAZY ANTYBIOTYK

A TAK JAK WSPOMNIALAS CHORE PRZESWIADCZENIE O KARMINU PIERSIA JEST POWODEM NIEPOWODZEN I ZALAMAN KOBIET KTORE NIE MOGA KARMIC NATURALNIE ... BADZ NIE CHCA

JA JESTEM TEZ ZA CYCEM - ALE NIE ZA WSZELKA CENE -


POZDRAWIAM
 
Tuśka21 - ja całą ciąże nastawiona byłam na karmienie piersią, było to dla mnie bardzo ważne, tym większe było moje rozgoryczenie, kiedy okazało się, że tak się nie da. Mam w planie kolejne dzieci i mam nadzieje, że przy drugim dziecku będzie łatwiej, że uda mi się pokonać wszystkie problemy. Ale jak napisałaś - NIE ZA WSZELKĄ CENĘ. Nie za cenę własnego zdrowia psychicznego. Setki tysięcy dzieci wychowało się na butelce i mleku w proszku (ja sama jestem jedną z nich) i jakoś wyrosłam na normalnego (hmm...:)), zdrowego człowieka.

 
Atruviell pisze:
Setki tysięcy dzieci wychowało się na butelce i mleku w proszku (ja sama jestem jedną z nich) i jakoś wyrosłam na normalnego (hmm...:)),  zdrowego człowieka.

ja tez jestem butelkowa panna - a moja mam mogla mnie karmic ale nie chciala - w sumie tez nie chciala bo kiedys nie bylo takiego czegos jak laktatory elektryczne - a od zwyklych dostala zapalenia stawow - musial odciagac za kazdym razem przed i po - bo jej piersi przybieraly jak nienormalne .... wiec miala dosc sie meczyc i psychicznie i fizycznie ... i przepalila i co ja tez butelkowa panna jestem i wyroslam i sie wychowlam i wcale nie odbiegam norma od cycomaniakow ....


mysle ze jak bede miec kolejne dziecko - to nauczona praktyka po Ewie (o ile nie bedzie mi chorowac jak EWA ) uda mi sie dluzej karmic cyca ... czego Życzę i Tobie Atruviell

oraz wszystkim Mamom
 
EWCIK100 - gratulacje ale pamietaj ze nie kazda kobieta ma takie predyspozycje jak
TY - a na dokladke odnosnie tego co napisalas - usilne wpajanie ze karmienie naturalne jest dobre to wlasnie odwrotnosc tego jak z niekarmieniem - i uwazasz ze to jest dobre ??? bo ja mysle ze nie - przez to ze karmilam corke swoim mlekiem ciagle chorowala a jak zaczelam sztucznym mam zdrowa i dobrze czujaca sie corke ... wiec co do tako jakiego zdrowia karminych piersia dzieci to sie nie zgodze ....

ale to tylko moja opinia i moje zdanie z ktorym nie kazdy musi sie godzic


- poza tym takie wpajanie moralow "musisz karmic cycem" powoduje ze kobiety te ktore nie moga tego uczynic czuja sie winne - teraz wiem jak widze poprawe stanu zdrowia u coreczki ze czulam przykros i niespelnienie tylko niepotrzebnie -
 
Mam nadzije ze nie poczulas sie dotknieta moja wypowiedzial ... to tez powyzej co jest napisane to moje doczucia wiec nie gniewaj sie bron boze .... moze dlatego ze nie dodalam emotikonow wypowiedz wydaje sie napadajaca na Twoja wypowiedz ??? ale tak nie jest :) :D
 
Ewcik, dziekuje za usuniecie postow. Wywalam w takim razie tez te czesc wypowiedzi, skierowana do Ciebie.



a teraz tak ogolnie w temacie...
na to, ze kobieta nie karmi cyckiem sklada sie na ogol szereg bledow i niedogodnosci... nasze maluszki tez czesto nam w tym nie pomagaja.. :)
niech sie ciesza te kobiety, ktorym karmienie przyszlo tak naturalnie, jak im sie wydaje ze wszystkim przychodzi...
a mamom butelkowym czesto poczucie winy towarzyszy przez okres o wiele dluzszy niz sie do tego przyznaja... i szczegolnie przykro jest, kiedy ktos w dobrej wierze, zupelnie nieswiadomy wyskakuje z tekstem "nie potepiam mam karmiacych butelka", bo samo takie stwierdzenie sugeruje, ze ktos inny moze potepiac, a no to na pewno nie zaslugujemy.

 
Teddy - madrze napisalas bo karmienie cycem to nic inego jak uwarunkowania genetyczne a nie to czy sie czlowiek zaprze czy tez nie !!!!!


ja walczylam i probowalm - chcialm i nie poddawalm sie ale coz - widac nie bylo mi dane - silny stres - corki choroba i niechec do cycuni zmniejszyla laktacje - a sciaganie laktatorem tylko dokonczylo swoja robote - i pokarm calkiem zanikl ... i nie powinnam czuc sie gorsza ale tak sie czulam - czulam ze nie dalam corce wszystkiego a to wlasnie tylko dlatego ze sa osoby ktorym sie powiodlo z karmieniem i sadza ze to tak prosto - ale tak nie jest - jedne karmia a drugie nie i nie warzne jaka jest przyczyna ....

ja sie ciesze ze karmie wlasnie butla bo teraz moja corka jest zdrowa - ale do tego odczucia i ogolnie zdania doszlam tylko dzieki temu co widze i wsparciu ukochanch mi osob.

Teddy - dosc ostro potraktowals wypowiedz Ewy - ale nie wnikam - kazdy ma prawo do swoich odczuc i do napisanie tego co mu sie podoba ....

pozdrawiam Cie serdecznie "butelkowa mamo" :)
 
reklama
Do góry