reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Cześć dziewczyny,
Tak sobie czasami Was podczytuje i powiem szczerze, że jestem przerażona podejściem lekarzy. A o swojej ginekolog nie wypowiem się za bardzo, bo musiałabym użyć wielu niecenzuralnych słów.
Ale do rzeczy. Jestem teraz w 3 ciąży, dość powikłanej, ale na szczęście nie są to problemy z szyjką. Dziś juz 36+2, więc dla większości z Was marzenie, bo możecie już spać spokojnie, ale mnie przeraża podejście niektórych lekarzy. Mimo problemów z szyjką w pierwszej ciąży - od 28 tyg 3 cm rozwarcia, szyjka ponizej 1 cm i silna cholestaza, w tej ciąży lekarka (niestety inna niż w poprzednich dwóch) sama z siebie nie zbadalaby szyjki ani razu. Dwukrotnie ja na niej to wymusiłam - raz bo mialam skurcze i obawiałam się skracania (okazało się, że to od infekcji ukl. moczowego) i drugi raz na następnej wizycie, bo sklamalam, że miała ją znowu mierzyć. Może bym się az tak nie czepiała, gdybym byla badana na fotelu, ale oprócz dwóch pierwszych wizyt, nie było żadnego badania, aż do nagłej wizyty ze skurczami. Tam mnie niby uspokoiła, że szyjka ponad 4 cm, ale za 3 dni miałam wizytę u innego lekarza i tam szyjka miała ponoć 2,5 cm. Jakaś dziwnie duża różnica... No ale w miarę bezpiecznie, bo to był już 33 tydzień.
Kolejna wizyta u mojej (naklamana, że miała mierzyć szyjkę) i znowu wynik ok 4 cm i zamknięta, ale z powodu innych powikłań dostałam skierowanie na patologię. Co ciekawe, na SOR szyjka 2 cm i rozwarcie na 1 cm.
Dawno już nie ufam swojej lekarce, ale po obdzwonieniu wszystkich gin w okolicy na NFZ, najblizszy termin to sierpien, a mam rodzić w lipcu, więc bez sensu.
No ale czytając tutaj o wymazach z szyjki, regularnych kontrolach długości i rozwarcia, jestem przerażona, jak mogłoby to wyglądać u mnie, gdyby faktycznie sie coś działo. Tym bardziej, że w pierwszej jakiś problem się pojawił, a w tej, z powodu innych powikłań i tak bardzo dużo leżałam i się oszczedzałam, więc to na pewno zadziałało korzystnie. No ale podejście niektórych lekarzy, np. mojej, do ciężarnej to czasami patologia. U mnie brak badań szyjki (nie licząc tych wymuszonych), brak badań na fotelu, usg wykonywane zawsze, ale mam wrażenie, że bez pomyślunku. Posiewow żadnych z szyjki to w ogole, ale nawet moczu nie, mimo 5 infekcji (3 leciutkie i 2 mocne - ponad 300 leukocytów i 5000 bakterii). KTG nie miałam jeszcze wcale i gdybym sama nie robiła badań i nie biegała po innych lekarzach, to chyba musiałabym liczyć na cud, że urodzę zdrowe dziecko.
A jestem w tej dobrej sytuacji, że to moja 3 ciąża i mniej więcej wiem co i jak, a do tego jestem pod kontrolą 4 innych specjalistów, którzy dobrze się mną opiekują. Ale co gdybym była "zielona" w temacie i bez opieki?
Ehh, przepraszam że się rozposalam i to trochę nie na temat, ale naprawdę sprawdzenie szyjki to ok. minuty - czy nie lepiej dmuchać na zimne i sprawdzac takie rzeczy od początku? Ile dramatów można by było uniknąć. Tym bardziej ze tu chodzi o zycie, a nie o kolor ścian w łazience...
 
reklama
Cześć dziewczyny,
Tak sobie czasami Was podczytuje i powiem szczerze, że jestem przerażona podejściem lekarzy. A o swojej ginekolog nie wypowiem się za bardzo, bo musiałabym użyć wielu niecenzuralnych słów.
Ale do rzeczy. Jestem teraz w 3 ciąży, dość powikłanej, ale na szczęście nie są to problemy z szyjką. Dziś juz 36+2, więc dla większości z Was marzenie, bo możecie już spać spokojnie, ale mnie przeraża podejście niektórych lekarzy. Mimo problemów z szyjką w pierwszej ciąży - od 28 tyg 3 cm rozwarcia, szyjka ponizej 1 cm i silna cholestaza, w tej ciąży lekarka (niestety inna niż w poprzednich dwóch) sama z siebie nie zbadalaby szyjki ani razu. Dwukrotnie ja na niej to wymusiłam - raz bo mialam skurcze i obawiałam się skracania (okazało się, że to od infekcji ukl. moczowego) i drugi raz na następnej wizycie, bo sklamalam, że miała ją znowu mierzyć. Może bym się az tak nie czepiała, gdybym byla badana na fotelu, ale oprócz dwóch pierwszych wizyt, nie było żadnego badania, aż do nagłej wizyty ze skurczami. Tam mnie niby uspokoiła, że szyjka ponad 4 cm, ale za 3 dni miałam wizytę u innego lekarza i tam szyjka miała ponoć 2,5 cm. Jakaś dziwnie duża różnica... No ale w miarę bezpiecznie, bo to był już 33 tydzień.
Kolejna wizyta u mojej (naklamana, że miała mierzyć szyjkę) i znowu wynik ok 4 cm i zamknięta, ale z powodu innych powikłań dostałam skierowanie na patologię. Co ciekawe, na SOR szyjka 2 cm i rozwarcie na 1 cm.
Dawno już nie ufam swojej lekarce, ale po obdzwonieniu wszystkich gin w okolicy na NFZ, najblizszy termin to sierpien, a mam rodzić w lipcu, więc bez sensu.
No ale czytając tutaj o wymazach z szyjki, regularnych kontrolach długości i rozwarcia, jestem przerażona, jak mogłoby to wyglądać u mnie, gdyby faktycznie sie coś działo. Tym bardziej, że w pierwszej jakiś problem się pojawił, a w tej, z powodu innych powikłań i tak bardzo dużo leżałam i się oszczedzałam, więc to na pewno zadziałało korzystnie. No ale podejście niektórych lekarzy, np. mojej, do ciężarnej to czasami patologia. U mnie brak badań szyjki (nie licząc tych wymuszonych), brak badań na fotelu, usg wykonywane zawsze, ale mam wrażenie, że bez pomyślunku. Posiewow żadnych z szyjki to w ogole, ale nawet moczu nie, mimo 5 infekcji (3 leciutkie i 2 mocne - ponad 300 leukocytów i 5000 bakterii). KTG nie miałam jeszcze wcale i gdybym sama nie robiła badań i nie biegała po innych lekarzach, to chyba musiałabym liczyć na cud, że urodzę zdrowe dziecko.
A jestem w tej dobrej sytuacji, że to moja 3 ciąża i mniej więcej wiem co i jak, a do tego jestem pod kontrolą 4 innych specjalistów, którzy dobrze się mną opiekują. Ale co gdybym była "zielona" w temacie i bez opieki?
Ehh, przepraszam że się rozposalam i to trochę nie na temat, ale naprawdę sprawdzenie szyjki to ok. minuty - czy nie lepiej dmuchać na zimne i sprawdzac takie rzeczy od początku? Ile dramatów można by było uniknąć. Tym bardziej ze tu chodzi o zycie, a nie o kolor ścian w łazience...
Zgadzam się dlatego trzeba niestety prowadzić ciążę u prywatnych specjalistów, którzy najlepiej jak jeszcze mają praktykę w jakimś szpitalu, zamiast liczyć na lekarzy NFZ.. taka niestety jest smutna rzeczywistość
 
Dziś byłam na wizycie u lekarza i wiecie co, martwiłam się o taki banał, jak potwierdzenie płci, a okazuje się, że twardniejący cały dzień brzuch to skurcze i muszę do szpitala 😥 Jestem załamana 😥 Co będzie, jak przyjdzie mi leżeć do końca ciąży (to 25tc),albo co gorsza urodzić przedwcześnie? Pocieszcie proszę, bo nie wiem, co ze sobą zrobić. Do szpitala mam się zgłosić jutro rano.
Nie wiem nic, poza tym, że szyjka się skróciła i że mam skurcze. Osobiście nie czuję nic, nie dolega mi nic prócz tego twardniejacego brzucha.
Leżałam od 14 tc. Skracała mi się szyjka najprawdopodobniej przez twardnienia, a później konkretniejsze skurcze macicy. Urodziłam córeczkę w 36 tygodniu. Leż i nie marudź. To wszystko jest do ogarnięcia, wystarczy się tylko odpowiednio nastawić i zmobilizować. Dasz radę 🙂
 
Zgadzam się dlatego trzeba niestety prowadzić ciążę u prywatnych specjalistów, którzy najlepiej jak jeszcze mają praktykę w jakimś szpitalu, zamiast liczyć na lekarzy NFZ.. taka niestety jest smutna rzeczywistość
Nie każdy lekarz przyjmujący prywatnie to dobry lekarz. Mój prowadzący, do tego ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, bagatelizował moją szyjkę i twardnienia macicy. Po dłuuugim czasie, kiedy szyjka była już za krótka jak na tygodnie ciąży i miałam takie twardnienia, że chwilami zginało mnie w pół, skierował mnie do siebie do szpitala. Dostałam jedną dawkę na rozwinięcie płuc malutkiej, a na następny dzień, po kiepskim zapisie KTG, wysłał mnie do szpitala o III stopniu referencyjności. Tam pani ordynator, kobieta, przetrzymała mnie 16 dni, po czym odeszły mi wody niespodziewanie (choć czułam, że porod tuż, tuż, miałam skróconą szyjkę o 70% i rozwarcie przez kilka dni na 2 cm). Jestem jej wdzięczna, że nie wysłała mnie do domu po tym, jak przez dwa dni zapis KTG był w miarę ładny (niektórzy tak robią, że wypisują do domu szybko zamiast obserwować jeszcze, jak mój lekarz, kiedy raz zapis wyszedł dobrze i posłał mnie do domu, bo brakowało miejsc na oddziale, ale to było wcześniej). Bała się o mnie i to było widać. Są lekarze z powołania i są lekarze, którzy odpier... fuchę dla kasy albo kształcą się w tym kierunku tylko dla renomy.
 
Leżałam od 14 tc. Skracała mi się szyjka najprawdopodobniej przez twardnienia, a później konkretniejsze skurcze macicy. Urodziłam córeczkę w 36 tygodniu. Leż i nie marudź. To wszystko jest do ogarnięcia, wystarczy się tylko odpowiednio nastawić i zmobilizować. Dasz radę 🙂
Trzeba było doczytać temat do końca 😉 nie muszę leżeć, wyszłam ze szpitala, nic mi (nam) się nie dzieje 😊
 
Nie każdy lekarz przyjmujący prywatnie to dobry lekarz. Mój prowadzący, do tego ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, bagatelizował moją szyjkę i twardnienia macicy. Po dłuuugim czasie, kiedy szyjka była już za krótka jak na tygodnie ciąży i miałam takie twardnienia, że chwilami zginało mnie w pół, skierował mnie do siebie do szpitala. Dostałam jedną dawkę na rozwinięcie płuc malutkiej, a na następny dzień, po kiepskim zapisie KTG, wysłał mnie do szpitala o III stopniu referencyjności. Tam pani ordynator, kobieta, przetrzymała mnie 16 dni, po czym odeszły mi wody niespodziewanie (choć czułam, że porod tuż, tuż, miałam skróconą szyjkę o 70% i rozwarcie przez kilka dni na 2 cm). Jestem jej wdzięczna, że nie wysłała mnie do domu po tym, jak przez dwa dni zapis KTG był w miarę ładny (niektórzy tak robią, że wypisują do domu szybko zamiast obserwować jeszcze, jak mój lekarz, kiedy raz zapis wyszedł dobrze i posłał mnie do domu, bo brakowało miejsc na oddziale, ale to było wcześniej). Bała się o mnie i to było widać. Są lekarze z powołania i są lekarze, którzy odpier... fuchę dla kasy albo kształcą się w tym kierunku tylko dla renomy.
Nie powiedziałam że każdy bedzie lepszy ale jeśli nie jesteś zadowolona z opieki prywatnego lekarza to znajdujesz innego lub poprostu idziesz do tego który ma naprawde dobre opinie. Na NFZ to często można do usr...j śmierci czekać żeby dobrze trafić a w ciąży na to czasu nie ma
 
Trzeba było doczytać temat do końca 😉 nie muszę leżeć, wyszłam ze szpitala, nic mi (nam) się nie dzieje 😊
Wybacz, nie doczytałam do końca. Poczytuję już tylko forum z racji, że zajmuję się córeczką, więc nie czytam wszystkich stron od razu.

Najważniejsze, że nic złego się nie dzieje. Ja miałam twardnienia brzucha od powiedzmy 20 tc. Najpierw sporadycznie i nic sobie z tego nie robiłam, ale później to była jakaś katastrofa. Od około 30 tc czułam się koszmarnie, zmiana pozycji już nawet nie pomagała. Na początku od czasu do czasu były skurcze, ale później te skurcze były coraz częstsze, przez co bałam się nawet wstać do toalety. Nie pomagał magnez, No-spa, picie dużej ilości wody...
To straszne przez co muszą przejść kobiety w takich sytuacjach, ale warto przecierpieć ten czas. Też byłam negatywnie nastawiona, myślałam już nawet, że zaatakuje mnie deprecha, często płakałam i się stresowałam przez tę sytuację. Odliczałam kolejne dni i tygodnie... I wiesz co? Minęło 2,5 miesiąca od porodu, a ja powoli zapominam o tym wszystkim.
Jestem zdania, że w ciąży, nawet z pierdołą, warto jechać do lekarza sprawdzić co i jak. Mnie intuicja dobrze poprowadziła.

Jeszcze raz powtórzę - dobrze, że u Ciebie wszystko ok.
 
Ostatnia edycja:
Nie powiedziałam że każdy bedzie lepszy ale jeśli nie jesteś zadowolona z opieki prywatnego lekarza to znajdujesz innego lub poprostu idziesz do tego który ma naprawde dobre opinie. Na NFZ to często można do usr...j śmierci czekać żeby dobrze trafić a w ciąży na to czasu nie ma
Na temat lekarzy dyskutować nie będę, bo miałam do czynienia z wieloma ginekologami i co lekarz to inna opinia.
Mój prowadzący miał bardzo dobre opinie, był bardzo pewny tego co robi, jednakże u mnie wyszło jak wyszło - nie wiem pojęcia dlaczego tak, ale drugiej ciąży u niego prowadzić nie będę.
W każdym bądź razie, dobrze, że Ty trafiłaś na dobrego gina od razu, jeśli tak było.
 
Ostatnia edycja:
Wybacz, nie doczytałam do końca. Poczytuję już tylko forum z racji, że zajmuję się córeczką, więc nie czytam wszystkich stron od razu.

Najważniejsze, że nic złego się nie dzieje. Ja miałam twardnienia brzucha od powiedzmy 20 tc. Najpierw sporadycznie i nic sobie z tego nie robiłam, ale później to była jakaś katastrofa. Od około 30 tc czułam się koszmarnie, zmiana pozycji już nawet nie pomagała. Na początku od czasu do czasu były skurcze, ale później te skurcze były coraz częstsze, przez co bałam się nawet wstać do toalety. Nie pomagał magnez, No-spa, picie dużej ilości wody...
To straszne przez co muszą przejść kobiety w takich sytuacjach, ale warto przecierpieć ten czas. Też byłam negatywnie nastawiona, myślałam już nawet, że zaatakuje mnie deprecha, często płakałam i się stresowałam przez tę sytuację. Odliczałam kolejne dni i tygodnie... I wiesz co? Minęło 2,5 miesiąca od porodu, a ja powoli zapominam o tym wszystkim.
Jestem zdania, że w ciąży, nawet z pierdołą, warto jechać do lekarza sprawdzić co i jak. Mnie intuicja dobrze poprowadziła.

Jeszcze raz powtórzę - dobrze, że u Ciebie wszystko ok.
Na temat lekarzy dyskutować nie będę, bo miałam do czynienia z wieloma ginekologami i co lekarz to inna opinia.
Mój prowadzący miał bardzo dobre opinie, był bardzo pewny tego co robi, jednakże u mnie wyszło jak wyszło - nie wiem pojęcia dlaczego tak, ale drugiej ciąży u niego prowadzić nie będę.
W każdym bądź razie, dobrze, że Ty trafiłaś na dobrego gina od razu, jeśli tak było.
Jak ktoś się decyduje prowadzić ciążę na NFZ to niestety ale ja uważam że to ryzykowne z takim podejściem lekarzy jakie niestety jest i o to mi głównie chodziło bo pisałaś że szukałaś lekarza z NFZ
 
reklama
Do góry