Przykro mi z powodu straty
:* mysle,,ze gdybym byla na Twoim miejscu to tez byloby ciezej z wyluzowaniem... u mnie jednak historia skonczyla sie szczesliwie, urodzilam zdrowego, dorodnego i wspanialego synka. A teraz po prostu nie moge sobie pozwolic na takie lezenie kak w I ciazy. Martwie sie o dzidzie w brzuchu, ale nie mam wiekszego wplywu na swoja szyjke... ribie to co musze, z umiarem. Jak mam gorszy dzien to obiad zamowie, pije duzo melisy
mi pomaga. Wzielam to na klate, jest jak jest. Te nasze szyjki to najwieksza zagadka wspolczesnej medycyny chyba. I owszem-lezenie duzo pomaga, ale same wiecie jak jest. Czasem bez wiekszego powodu brzuch twardnieje i sie dzieje. Dlatego ciesze sie z kazdego dnia