reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Lady Loka - żeby to było takie proste.
Wiesz, może by załapał jakby zobaczył, że to nie jest leżenie i pachnienie. Że od samego początku jest stres, lekarz grzebiący w kroczu, USG, pobrania, sprawdzanie czy jest ok, zakładanie pessara, niech sobie wyobrazi jak bardzo to lekkie i przyjemne. Nie mówiąc o samym porodzie. Poza tym sama sobie dziecka nie zrobiłaś :p więc niech nie narzeka, bo się aktywnie do tego stanu przyczynił.
 
reklama
Lady Loka - też tak twierdzę :D
Ja jak mój mi narzeka, to mu mówię, że następnym razem on pójdzie, żeby mu coś zeszyli :D
Ale fakt, że narzeka mało, bo wiedzieliśmy przed ciążą, że tak będzie i długo o tym rozmawialiśmy.

Mam wrażenie, że tu to ja bardziej narzekam, dzisiaj się rozpłakałam, że mam ochotę na cheeseburgera, a nie mogę wyjść do Maka 🙈 i mam ochotę na frytki, ale smażone, a nie mamy frytkownicy i mam ochotę na popcorn serowy z mikrofali, ale mikrofali też nie mamy, już mąż zaczął mowić, żeby kupić jakąs tanią mikrofalę, ale mu powiedziałam, że bez sensu na jeden popcorn 😂 ale cięzko mi czasami jak on sobie wychodzi, a ja nie mogę.
 
Ja nie mam siły na to, by rozczulać się nad sobą tak jak mój mąż się nad sobą rozczula.
O 6 nad ranem nasz syn zwymiotował, mąż musiał mu pościel zmienić i ostatecznie wstał koło 8.30, dosypiając do 9, zły, że mu sen ktoś przerwał.
Wkurzona jestem na niego jak rzadko kiedy.
 
My dziś po wizycie u tego drugiego lekarza, co operował mi macicę. I tylko mi narobił bałaganu w głowie :D. A jechałam się uspokoić.
Mówi, że może bym rodziła w UCZKiN w W-wie bo tam teraz urzęduje i jest dobra opieka nad noworodkami (III ST. )
A mój prowadzący znowóż na Madalińskiego, lub przed terminem na Karowej w W-wie.
I weź tu bądź mądry.
Szyjka 3,6 do 4 cm (chyba chodziło o to, że na prosto 3,6, a 4 z tym łukiem), mała waży 630 g, 23+4.

Dziewczyny, a Wy z mężami/ partnerami rodzicie?
 
Z UCZKiNu teraz duża część kadry odchodzi po tym jak Wielgoś przestał być ordynatorem, więc może dlatego poleca Ci inny szpital:)
 
Wielomatka u mnie też mąż cały weekend wściekły, burczy tylko na mnie i na córke. Ma milion rzeczy do zrobienia a czasu mało. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze nadal nie widzi, ze największym problem jest to ile czasu spędza w pracy. Dzisiaj zapowiada się ze moja mama spędzi u nas 24 godz, jakby swojego życia nie miała, mąż w tym raczej problemu nie widzi.
I pewnie, leżenie fajnie. Tv można troszkę obejrzeć, książki poczytać, ale nerwy i stres które temu towarzyszą....tylko my wiemy i potrafimy się zrozumieć.
Ja już mam schizy, w sobotę wydawało mi się że już nic mnie nie piecze, Wczoraj już się czegos doszukiwalam a teraz to nie wiem....za dużo o tym wszystkim się myśli. pobrałam sobie jakoś dziś wymaz z pochwy bo lekarz kazał zrobić ale już się stresuje ze pewnie źle i wynik będzie fałszywy. najchętniej chodziłabym codziennie do lekarza.
 
A ja dziś mam uczucie jak by brzucha nie było albo jak był nie mój. Takie dziwne bardzo. Gdyby mała się nie ruszał to bym pewnie na IP poszła.
Ja mam najbliższy szpital, niestety tylko I stopień. Rodziła tam córka i synowa koleżanki z pracy, jest podobno ok. Nie wiem czym się martwię, przecież wszystko jest dobrze, tylko jakoś po głowie chodzi że coś może pójść nie tak.
Ann mnie raz nic nie piekło, jakaś delikatna wydzielina na wkładce, poszłam do lekarza i się okazało że piękny grzybek wychodowałam. Aż lekarka oczy zrobiła, jak jej mówię, że nic nie piecze nic nie swędzi. No to następnym razem jak tylko raz zapieklo to biegiem po leki, a ona że nic nie na i może czymś skórę podrażniłam.
Mika ja nie wiem gdzie mój luby będzie jak będę rodzić, nie ma go po 13h dziennie. Mam się cieszyć bo zrezygnował z pracy w soboty. On w sumie nie chce być przy porodzie bo nie wie jak się zachowa, mówi że albo będzie krzyczał na wszystkich albo padnie w kącie.
 
reklama
My dziś po wizycie u tego drugiego lekarza, co operował mi macicę. I tylko mi narobił bałaganu w głowie :D. A jechałam się uspokoić.
Mówi, że może bym rodziła w UCZKiN w W-wie bo tam teraz urzęduje i jest dobra opieka nad noworodkami (III ST. )
A mój prowadzący znowóż na Madalińskiego, lub przed terminem na Karowej w W-wie.
I weź tu bądź mądry.
Szyjka 3,6 do 4 cm (chyba chodziło o to, że na prosto 3,6, a 4 z tym łukiem), mała waży 630 g, 23+4.

Dziewczyny, a Wy z mężami rodzicie?
Z UCZKiNu teraz duża część kadry odchodzi po tym jak Wielgoś przestał być ordynatorem, więc może dlatego poleca Ci inny szpital:)
Właśnie czytałam o tej aferze i mam mieszane uczucia, co do UCZKiNa. To właśnie ten mój lekarz został nowym kierownikiem i może dlatego ściąga tam swoje pacjentki. Podobno ma jeszcze dużo odejść pod koniec roku lekarzy.

Ann, w tamtej ciąży urodziłam, przeliczając na tą ciążę, gdzieś w połowie stycznia, może koło 20. Będziemy robić wszystko z prowadzącym, żeby tak się nie stało, ale w głowie mam to, że może się powtórzyć, więc wcale nie tak dużo czasu. U mnie szyjka niestety nie była prorokiem, kiedy będzie poród przedwczesny, całą ciąże tą i poprzednią ok. 3,5 cm, zamknięta i twardnienia brzucha bez wpływu, a tu bach, pękł pęcherz. Niby dobrze, że szyjka długa, ale u Was można coś wyłapać, zrobić, założyć szew, leżeć plackiem, a ja jestem jak na bombie. Nie wiadomo, co gorsze. Liczę na to, że to była ta przegroda macicy, a nie jakieś predyspozycje do przedwczesnych porodów.

Mój mąż też nie chce, ale trochę go rozumiem, bo on z tych słabnących przy pobieraniu krwi. Powiedziałam, że na samym parciu może wyjśc, ale na rozwieraniu szyjki ma być. Trochę sobie popatrzy, że to nie takie hop-siup. Edukuję go, że kobity będą się drzeć, że to normalne i nawet kupiłam mu już ciapki na zmianę :D.

Swoją drogą, u nas też kolorowo nie jest. Sa kłótnie, tylko ja z tych co się zapienią i przechodzi mi po 5 minutach. Jak mąż coś zaczyna marudzić, to mu odpysknę i po 5 minutach już zapominam o tym, co jego denerwuje, bo on chyba by chciał jeszcze się pofoszyć :D.
 
Ostatnia edycja:
Do góry