A ja dokończę swój wątek ,może komus to pomoże się uspokoić.
Więc tak jak pisałam twardniał mi brzuch 1000 razy dziennie i popadłam prze to w totalna paranoje która nie pozwala funkcjonować . Dosłownie , na zmianę macalam się po brzuchu, czytałam internety i płakałam. Nie jadłam dziś nic do ok 18 bo tak reaguje na stres. Ale do brzegu.
Wkoncu poszłam do innego ,nie swojego lekarza na " lewa " kontrolę poza swoją która mam 6 września. Do 6 to bym od zmysłów odeszła. Okazało się że wszystko w normie, mam obkurczona macicę, powinna być lepsza ale generalnie nie ma tragedii. Dzidziuś żyje i ma się dobrze, a to najważniejsze. Teraz już spokojniejsza czekam na wizytę u swojego gina. Co mogę doradzić? Jeżeli jesteście mocniejsze psychicznie to nie dajcie sobie popaść w rozpacz tak jak ja. U mnie wiem że nic by nie zadziałało tylko słowa lekarza. Jak macie się stresować to idziecie do gina niech odpowie nawet na najgłupsze wasze pytanie.