Witajcie dziewczyny, postanowiłam napisać jeszcze na tej grupie, mimo że dziewczyny na grupie kwietniowe już mnie uspokoiły ale może znajdę kogoś tu w podobnej sytuacji... Otóż jestem właśnie w 28 tc (27i5d) w poniedziałek miałam usg i szyjka 3.3mm, wczoraj miałam badanie ginekologiczne i mój lekarz powiedział że szyjka bez zmian ale wchodzi w nią palec... czyli ja rozumiem to tak, że jest rozwarcie. Po badaniu byłam w takim szoku że nie mogłam słowa powiedzieć... ścisnelo mi gardło, łzy w oczach i niby lekarz mówił że spokojnie itd Ale już nic do mnie nie docierało, później miał operację za operacją i nie udało mi się z nim porozmawiać, ale to lekarz któremu bardzo ufam, przez te 6 tyg opiekował się mną bardzo, przychodził rozmawiał itd... woec sądzę że jeśli coś byłoby bardzo źle to by mi powiedział...
Z drugiej strony wieczorem poszłam na "brzuszki " czyli słuchanie tętna dziecka, i położna zapytała mnie który tydz. więc mówię jej że 28 i zrobiła taką minę dziwną, za chwilę pyta chłopie czy dziewczynka, więc mówię, że chłopiec, i usłyszałam że szkoda bo dziewczynki mają większe szanse na przeżycie i, żebym chociaż jeszvze wytrzymała 2 tygodnie żebym miała skończony 30 tydz ciąży... wróciłam z tych brzuszków do sali i wyłam jak bóbr, nie wiedziałam co myśleć, czy ona uważa że ja nie dotrzymam tej ciąży? czy myśli że urodze zaraz ?
dużo czytałam na ten temat i niektóre dziewczyny od 7 tc mają rozwarcie na 1 cm, i koniec końców muszą mieć wywoływane porody... dziewczyby z kwietniowych też uspokajały, ale wiecie jak człowiek leży to ciężko odgonić myśli...
W poniedziałek mam mieć USG i pobranie posiewu ( bo przecież miałam kolejną infekcję) mam nadzieję, że tym razem wyjdzie jałowy i będą mogli założyć pessar (mogą to zrobić przy rozwarciu zewnętrznym? ) ma któraś z Was takie rozwarcie ?
Chciałabym zasnąć i obudzić się za 10 tyg.
Pozdrawiam Ola [emoji9][emoji9][emoji9]