olka11135
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Wrzesień 2021
- Postów
- 23 707
U nas nie ma obaw
Tylko dziewczyna odświeżającą wątek mieszka z teściami i nie ma oddzielnego nie wiem piętra itd. Więc rozumiem jej obawy
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
U nas nie ma obaw
Nie zostawiam dziecka z nimi, staram się sobie radzić ze wszystkim tak, żeby mógł być cały czas przy mnie. Ale czasem nie ma innej rady i zostać musi. Czy mam się wtedy bać, że zostawię go, a oni mu przyleją za jakąś bzdurę? Kiedyś ruszał paluszkiem lampkę na schodach, babcia groziła palcem, że nie wolno, ale malutki wtedy był, nie rozumiał. Powiedziała wtedy, że "dawniej to by dostał wciry i bałby się nawet spojrzeć w kierunku tej lampki" . Naprawdę uważasz to za zdrowe podejście, bo kiedyś każdy tak robił? Ja nie. Mnie i mojego rodzeństwa nikt nie bił, a wiedzieliśmy co można, a czego nie. Jak ktoś w ten sposób "zagraża" mojemu dziecku to mi się włącza instynkt obronny i nie powiem, jakie myśli do głowy przychodzą.Normalnie.
Oni swoje a ty swoje.
A rozmowa? Mowilas im na spokojnie co o tyM myślisz? Myśle ze tłumaczenie. A mąż powinien teściom dosadnie zaznaczyc ze tak się nie robi.Nie zostawiam dziecka z nimi, staram się sobie radzić ze wszystkim tak, żeby mógł być cały czas przy mnie. Ale czasem nie ma innej rady i zostać musi. Czy mam się wtedy bać, że zostawię go, a oni mu przyleją za jakąś bzdurę? Kiedyś ruszał paluszkiem lampkę na schodach, babcia groziła palcem, że nie wolno, ale malutki wtedy był, nie rozumiał. Powiedziała wtedy, że "dawniej to by dostał wciry i bałby się nawet spojrzeć w kierunku tej lampki" . Naprawdę uważasz to za zdrowe podejście, bo kiedyś każdy tak robił? Ja nie. Mnie i mojego rodzeństwa nikt nie bił, a wiedzieliśmy co można, a czego nie. Jak ktoś w ten sposób "zagraża" mojemu dziecku to mi się włącza instynkt obronny i nie powiem, jakie myśli do głowy przychodzą.
Nie zostawiła bym dziecka z kimś takim. Babcia, nie babcia. Ona ma takie poglądy, zasady i ciężko będzie to zmienić. Nie zaufałabym.Nie zostawiam dziecka z nimi, staram się sobie radzić ze wszystkim tak, żeby mógł być cały czas przy mnie. Ale czasem nie ma innej rady i zostać musi. Czy mam się wtedy bać, że zostawię go, a oni mu przyleją za jakąś bzdurę? Kiedyś ruszał paluszkiem lampkę na schodach, babcia groziła palcem, że nie wolno, ale malutki wtedy był, nie rozumiał. Powiedziała wtedy, że "dawniej to by dostał wciry i bałby się nawet spojrzeć w kierunku tej lampki" . Naprawdę uważasz to za zdrowe podejście, bo kiedyś każdy tak robił? Ja nie. Mnie i mojego rodzeństwa nikt nie bił, a wiedzieliśmy co można, a czego nie. Jak ktoś w ten sposób "zagraża" mojemu dziecku to mi się włącza instynkt obronny i nie powiem, jakie myśli do głowy przychodzą.
Też pamiętam, że nie raz dostałam od mamy. I to w sumie za same pierdoły. Tata nigdy nie podniósł na mnie ręki. Za to moja mama tak sobie radziła z wychowaniem dzieci. Nigdy nie popierałam bicia dzieci, nawet klapsów bo przecież takie dziecko nie rozumie za co dostało. Są inne sposoby niż klapsy, czy karanie.Normalnie.
Oni swoje a ty swoje.
Czy jest ktoś kto nie miał/ nie ma do czynienia w najbliższym otoczeniu z osobami, które w ten sposób wychowywały swoje dzieci ?
Moi rodzice nie raz nie dwa zdrowo mi przylali. A z opowieści wiem , że i mój mąż po tyłku dostał
Cóż, wtedy były inne czasy.
Dzisiaj są inne metody wychowywania i my rodzice przecież sami będziemy wychowywać swoje dzieci wedle naszych nowoczesnych norm.
U nas też będzie barierka
To są ludzie z racją przenajświętszą. Ściana nie do przebicia.A rozmowa? Mowilas im na spokojnie co o tyM myślisz? Myśle ze tłumaczenie. A mąż powinien teściom dosadnie zaznaczyc ze tak się nie robi.
To są ludzie z racją przenajświętszą. Ściana nie do przebicia.
Ale tak było. Za czasów mojej młodości rodzice tłukli dzieci czym popadnie. Pasem, kablem, na wsi pogrzebaczem, ręką. Bicie dzieci było powszechne i akceptowalne. Jak uderzył sąsiad, a dziecko się poskarżyło, to jeszcze dostało w głowę od ojca, bo sąsiad zawsze miał rację. W sumie to nie kojarzę, żeby kogoś nie bito. Bicie było powszechne. Każdy od czasu do czasu dostał. Ci co mieli mniej szczęścia byli regularnie bici.Zawsze jak słyszę, że ktoś był bity „bo były takie czasy” to odpala mi się w głowie „chłopi zakładali babom chomąto i orali nimi pole”. Takie to INNE CZASY.
Czyli jestem ewenementem bo nie byłam bita nigdy.Ale tak było. Za czasów mojej młodości rodzice tłukli dzieci czym popadnie. Pasem, kablem, na wsi pogrzebaczem, ręką. Bicie dzieci było powszechne i akceptowalne. Jak uderzył sąsiad, a dziecko się poskarżyło, to jeszcze dostało w głowę od ojca, bo sąsiad zawsze miał rację. W sumie to nie kojarzę, żeby kogoś nie bito. Bicie było powszechne. Każdy od czasu do czasu dostał. Ci co mieli mniej szczęścia byli regularnie bici.