Drogie Mamy. Mam do Was pytanie o bardzo trudną dla mnie sprawę. Jestem w 11 tc. Od 7 tc cierpię na chroniczną bezsenność. Zaczęło się nagle z dnia na dzień i trwa już ponad 4 tygodnie. Problem ten powoduje, ze nie jestem w stanie cieszyć się ciążą, czuję się permanentnie źle- mam typowe objawy 1 trymestru: permanentne mdłości, wymioty, osłabienie, bóle i zawroty głowy, brak sił i nakładająca się na to bezsenność powoduje, że ciąża jest dla mnie jedna wielką męką. Czytałam, ze wiele z Was ma problemy z częstymi wybudzeniami i trudnościami z ponownym zaśnięciem. Ja nie śpię całe noce. W ogóle. Kładę się ok 21/22 bo czuję się skrajnie zmęczona i wyczerpana, ale tylko przez cała noc obracam się z boku na bok i męczę się do rana. Udaje mi się zasnąć na chwile nad ranem, o godz 7, 8. Dziś zasnęłam po 9. Śpię 3-4 godziny, czasem 5, ale snem z którego wybudzam się co godzinę i nie jest to na pewno sen służący regeneracji. Mój ginekolog twierdzi, ze to stany napięciowe, ale ja nie czuję żadnych stresów, napięć, po prostu leżę i czekam spokojnie na sen, który nie przychodzi. Próbowałam już wszystkiego. Wietrzenie pokoju, zaciemnienie, picie melisy, branie tabletek ziołowych z waleriany. Gin przepisał mi doraźnie hydroksyzynę- wzięłam 3 razy, ale bez efektu. Jestem załamana i zrozpaczona, bo wykańcza mnie ta sytuacja. Nigdy w życiu nie miałam najmniejszych problemów ze snem, od zawsze śpię jak dziecko. To moja druga ciąża, pierwszą całą przespałam, do samego końca. Nie chce brać leków nasennych, bo boję się o dziecko. Z drugiej strony mam strach, ze to wieczne niespanie i stres z tym związany przyczyni się do tego, ze dziecko będzie się zle rozwijać. Całe dnie chodzę jak zombie, nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Czy któraś z Was tak miała/ ma? Czy dziecko mimo tych problemów rozwijało się prawidłowo ? Czy któraś z Was zaczęła tak ciążę, a problemy minęły w kolejnym trymestrze? Jestem zrozpaczona i już nie wiem co robić...