Z zazdrością czytam wasz zapał do kupowania zabawek. Też go miałam przy pierwszym synku ale do czasu.
My młodszemu Tomkowi nie kupiliśmy jeszcze ani jednej zabawki, bo wszystko odziedziczył po starszym bracie, który był i jest bardzo absorbującym dzieckiem i wciąż potrzebował nowych atrakcji. Fakt faktem każdą nową zabawką bawił się krótko i czasami szkoda było kasy. Najdroższy prezent - koń na biegunach CHICCO, ze zdejmowanymi płozami i można jeżdzić na kółkach. Kosztował kilka lat temu 350 zł (kupione z pieniędzy które otrzymał na urodziny od cioci i babć) i zagraca do dziś korytarz.
Bartek ma dopiero 6 lat a my już toniemy w zabawkach. Nasz salon jest jego bawialnią, korytarz zawalony pudłami i zabawkami z których wyrósł (czekają na Tomka). Zabawki dostaje tylko z okazji urodzin, dnia dziecka, gwiazdki, mikołajek, zajączka. Kiedyś częściej ale wprowadziliśmy limit. Od nas z reguły nie dostaje nic bo i tak dostaje dużo prezentów, a przecież nie zawsze wie co od kogo. Buntuje się gdy dostaje ubrania na gwiazdkę choć w zeszłym roku na gwiazdkę dostał w sumie (od cioć, babć, wujków i innych) chyba z 15 prezentów w tym 10 nowych zabawek (reszta ciuchy i książki). Z przerażeniem myślę o zbliżających się świętach. Już zapowiedziałam wszystkim, żeby Tomkowi nie kupować zabawek tylko kosmetyki czy pieluchy, a dla Bartka prosimy głównie o książki lub rzeczy do szkoły (jest w zerówce).
Zawsze przed gwiazdką w Bartka przedszkolu jest akcja zbiórki zabawek i wówczas robimy przegląd zabawek (z Bartkiem oczywiście) i oddajemy to czym się bawi najmniej.
To tak apropo kupowania zabawek.
My młodszemu Tomkowi nie kupiliśmy jeszcze ani jednej zabawki, bo wszystko odziedziczył po starszym bracie, który był i jest bardzo absorbującym dzieckiem i wciąż potrzebował nowych atrakcji. Fakt faktem każdą nową zabawką bawił się krótko i czasami szkoda było kasy. Najdroższy prezent - koń na biegunach CHICCO, ze zdejmowanymi płozami i można jeżdzić na kółkach. Kosztował kilka lat temu 350 zł (kupione z pieniędzy które otrzymał na urodziny od cioci i babć) i zagraca do dziś korytarz.
Bartek ma dopiero 6 lat a my już toniemy w zabawkach. Nasz salon jest jego bawialnią, korytarz zawalony pudłami i zabawkami z których wyrósł (czekają na Tomka). Zabawki dostaje tylko z okazji urodzin, dnia dziecka, gwiazdki, mikołajek, zajączka. Kiedyś częściej ale wprowadziliśmy limit. Od nas z reguły nie dostaje nic bo i tak dostaje dużo prezentów, a przecież nie zawsze wie co od kogo. Buntuje się gdy dostaje ubrania na gwiazdkę choć w zeszłym roku na gwiazdkę dostał w sumie (od cioć, babć, wujków i innych) chyba z 15 prezentów w tym 10 nowych zabawek (reszta ciuchy i książki). Z przerażeniem myślę o zbliżających się świętach. Już zapowiedziałam wszystkim, żeby Tomkowi nie kupować zabawek tylko kosmetyki czy pieluchy, a dla Bartka prosimy głównie o książki lub rzeczy do szkoły (jest w zerówce).
Zawsze przed gwiazdką w Bartka przedszkolu jest akcja zbiórki zabawek i wówczas robimy przegląd zabawek (z Bartkiem oczywiście) i oddajemy to czym się bawi najmniej.
To tak apropo kupowania zabawek.