Witam wszystkie przyszłe mamy
Chciałam Wam opowiedzieć swoją historię związaną z wynikiem AMH, żebyście wiedziały że wynik badań to nie wszystko. Starałam się o dziecko prawie 2 lata, jestem po przeszczepie szpiku kostnego, z chorą tarczycą, wiedziałam że lekko nie będzie. Po dwóch latach zaczęliśmy się badać i tutaj cios prosto w serce wynik AMH 0.02! dokładnie taki, mam ten dokument zachowany na pamiątkę. Miałam normalnie okres, może nieregularny, ale był nie wierzyłam, że jestem bezpłodna. Oczywiście skończyło się to głęboką depresją, tak bardzo pragnęłam dziecka, byłam przed ślubem, a moje życie dało mi wielkiego kopa po raz kolejny. Mój narzeczony w akcie desperacji zawiózł mnie do prywatnego lekarza, sądząc że to wszystko jest pomyłką. Miesiąc później po otrzymaniu wyników okazało się, że mam cystę na jajniku wielkości pomarańczy, która wymagała usunięcia operacyjnego, poprzedni lekarz nic nie widział. Podczas operacji odnaleziono jeszcze endometriozę no po prostu cudownie, więcej do dobicia już nie trzeba było. Zgłosiliśmy się do kliniki niepłodności w Anglii bo tutaj mieszkam, kazali mi powtórzyć badania AMH bo cysta mogła wpłynąć na wynik, a Polsce nikt mi tego nie powiedział. Wynik po prawie roku, bo tyle to trwało zanim dostaliśmy się do kliniki wyszedł już 5,25 jak na mój wiek ponad 30 lat i tak za mało by zajść naturalnie w ciążę, ale z InVitro może się udać. Odzyskałam wiarę, przestałam się już starać o dziecko, po prostu czekałam na InVitro w szczególności, że moja przyjaciółka zaszła za pierwszym razem w tej samej klinice miesiąc wcześniej. Zajęłam się ślubem i przygotowaniami, w trakcie wesela strasznie źle się czułam, powiedziałam do męża, że tak się stresuję, aż mi nie dobrze. Trzy dni później dowiedzieliśmy się co było tego przyczyną
zaszłam w ciążę – naturalnie bez żadnych zabiegów czy tabletek, których się już nałykałam tonami podczas tych dwóch lat. Ciąża była bardzo silna, zero problemów, urodziłam zdrową i piękną córeczkę, która niedawno skończyła roczek i jest moim największym szczęściem, jakie mnie w życiu spotkało, mój malutki cud. Dlatego drogie Panie, uwierzcie w to, że będziecie mamami, po prostu odpuście i pozwólcie własnemu ciału działać. Ja nie mogę być lepszym przykładem na to, że marzenia się spełniają: chemioterapia, radioterapia i przeszczep szpiku kostnego, niedoczynność tarczycy, endometrioza i wynik AMH, który jasno ukazuje, że jestem niepłodna, a mimo tych wszystkich przeciwności losu urodziłam zdrowe dziecko. Trzymajcie się, marzenia się spełniają, trzeba w nie tylko uwierzyć