kasia_2005
Październikowa Mama'06 Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 12 Listopad 2005
- Postów
- 850
Już jestem..po szpitalu (brr, patalogia ciązy i takie przypadki z maluszkami, ze aż serce się kraja) Trudno się dostac na oddział, ale wyjśc stamtąd..jeszcze trudniej
No więc, nie było tak źle, cukrzyca owszem, ale moim zdaniem w bardzo łagodnej postaci. Leczenie? dieta cukrzycowa i kontrola glikemi (mam glukometr wiec luzik)Po kilku dniach pomiarów wiem, że musze uważać jedynie rano, bo wtedy po śniadaniu skacze cukier, czyli śniadanko na pól (jedna kromka a po godzinie druga) potem w ciągu dnia mój organizm znakomicie spala cukier i nawet odrobina szaleństwa (lody, frytki) nie sprawują kłopotu. No zapewne tak z tą dieta nie mam problemu z utrzymaniem, bo po prostu nie mam ochoty na "zakazane i niewsazane" potrawy, typu ziemniaki na obiad (trzeba zjesc polowe mniej niz dotychczas, luzik, nie jem..ryzu moge mniej, klusek tez..) slodyczy nie jadam (jedynie lody a to juz probowalam moge zjesc,ale w ciagu dnia, spali sie) Z bialego pieczywa tez lepiej zrezygnowac, to tez luzik bo w naszej piekarni pan piecze niesamowicie pyszny chlebek ciemny bez konserwantow, cud miód. Generalnie uważać muszę..ale bez przesady. Jedynie uciążliwe to kłucie się w opuszki palców, godzine po posiłkach (dla kontroli)..ale to sie da scierpiec
A tam w szpitalu..niewiele robili..kontrole glikemi (co bym mogla to sama zrobic w domu) jakies badania, typu USG (nie wiedzialam maluszka, bo ekran odwrocony ale wiem, ze rosnie jak na drożdzach, ma już 1225g wielkoludek mój, co wg wymiarów USG wskazuje na ponad 29 tydzien..ale ja sie trzymam starej daty porodu), zrobili ogólne badania (to tez sie nic nie zmienilo -przeciez kilka dni temu mialam badania) No i troszke posłuchałam serducho maluszka (codziennie rano zapis echa serca z zaznaczonymi ruchami synusia) O malo nie dostałam zawału, bo akura w dniu kiedy mialam zostac wypisana tetno spadło (chwilowe) do 80, na szczęscie po powtrórce było już ok (widocznie maluch przekręcił się i ucisnął pępowinkę)
generalnie powiem Wam tak, uspokoilam się troszkę, wiem ze z maluchem jest ok, cukier mogę kontrolować (na szczescie obylo sie bez insuliny) No i nauczyłam się jednego, jestem wielce szczęsliwa, że pod serduszkiem noszę zdrowego synusia (mam nadzieje ze bedzie tak do konca) to ogromne szczęscie. Wiecie, to niesprawiedliwe, ze niektore kobietki tak pragną dzieciaczka, dbają o siebie..a maluszek jest chory, bardzo chory, czasem sie nie rodzi, albo za malutki.
No i raziła mnie ta znieczulica lekarzy - "nic nie da sie zrobic, prosze wrocic za 2 tygodnie do szpitala, do nas ale prosze sie nie zdziwic ze przestanie pani czuc ruchy dziecka" Matko, w zyciu nie chcialabym uslyszec takiego tekstu..
No a ja..na szpitalnym żarełku schudłam 2 kg w ciągu 4 dni, a maluszek urusł duży..No cóż..moze i dobrze, ale to zarełko nie posiadało żadnych witaminek, warościowych dla rozwoju maluszka..Ciesze sie ze jestem w domku i mam nadzieje ze wróce do szpitala jedynie na PLANOWY poród
No więc, nie było tak źle, cukrzyca owszem, ale moim zdaniem w bardzo łagodnej postaci. Leczenie? dieta cukrzycowa i kontrola glikemi (mam glukometr wiec luzik)Po kilku dniach pomiarów wiem, że musze uważać jedynie rano, bo wtedy po śniadaniu skacze cukier, czyli śniadanko na pól (jedna kromka a po godzinie druga) potem w ciągu dnia mój organizm znakomicie spala cukier i nawet odrobina szaleństwa (lody, frytki) nie sprawują kłopotu. No zapewne tak z tą dieta nie mam problemu z utrzymaniem, bo po prostu nie mam ochoty na "zakazane i niewsazane" potrawy, typu ziemniaki na obiad (trzeba zjesc polowe mniej niz dotychczas, luzik, nie jem..ryzu moge mniej, klusek tez..) slodyczy nie jadam (jedynie lody a to juz probowalam moge zjesc,ale w ciagu dnia, spali sie) Z bialego pieczywa tez lepiej zrezygnowac, to tez luzik bo w naszej piekarni pan piecze niesamowicie pyszny chlebek ciemny bez konserwantow, cud miód. Generalnie uważać muszę..ale bez przesady. Jedynie uciążliwe to kłucie się w opuszki palców, godzine po posiłkach (dla kontroli)..ale to sie da scierpiec
A tam w szpitalu..niewiele robili..kontrole glikemi (co bym mogla to sama zrobic w domu) jakies badania, typu USG (nie wiedzialam maluszka, bo ekran odwrocony ale wiem, ze rosnie jak na drożdzach, ma już 1225g wielkoludek mój, co wg wymiarów USG wskazuje na ponad 29 tydzien..ale ja sie trzymam starej daty porodu), zrobili ogólne badania (to tez sie nic nie zmienilo -przeciez kilka dni temu mialam badania) No i troszke posłuchałam serducho maluszka (codziennie rano zapis echa serca z zaznaczonymi ruchami synusia) O malo nie dostałam zawału, bo akura w dniu kiedy mialam zostac wypisana tetno spadło (chwilowe) do 80, na szczęscie po powtrórce było już ok (widocznie maluch przekręcił się i ucisnął pępowinkę)
generalnie powiem Wam tak, uspokoilam się troszkę, wiem ze z maluchem jest ok, cukier mogę kontrolować (na szczescie obylo sie bez insuliny) No i nauczyłam się jednego, jestem wielce szczęsliwa, że pod serduszkiem noszę zdrowego synusia (mam nadzieje ze bedzie tak do konca) to ogromne szczęscie. Wiecie, to niesprawiedliwe, ze niektore kobietki tak pragną dzieciaczka, dbają o siebie..a maluszek jest chory, bardzo chory, czasem sie nie rodzi, albo za malutki.
No i raziła mnie ta znieczulica lekarzy - "nic nie da sie zrobic, prosze wrocic za 2 tygodnie do szpitala, do nas ale prosze sie nie zdziwic ze przestanie pani czuc ruchy dziecka" Matko, w zyciu nie chcialabym uslyszec takiego tekstu..
No a ja..na szpitalnym żarełku schudłam 2 kg w ciągu 4 dni, a maluszek urusł duży..No cóż..moze i dobrze, ale to zarełko nie posiadało żadnych witaminek, warościowych dla rozwoju maluszka..Ciesze sie ze jestem w domku i mam nadzieje ze wróce do szpitala jedynie na PLANOWY poród