Dziewczyny ja mam pytanie czy któraś miała taką sytuację jak ja.
O pierwszą ciążę starałam się ponad pół roku, ale udało się i szczęśliwie donosiłam ją do końca. Synek w styczniu będzie miał 2 latka. Postanowiliśmy się starać o drugie dziecko, starania rozpoczęliśmy w lipcu, zaszłam od razu, jednak poroniłam w połowie sierpnia w 6 tygodniu samoistnie. Lekarz kazał odczekać jeden cykl i dał zielone światło na kolejne starania, zaszłam w ciążę we wrześniu również od razu się udało, tylko, że w 11 tygodniu (22.11) jak poszłam na kolejne usg okazało się, że zarodek obumarł jakieś dwa tygodnie wcześniej, ja nie miałam żadnych plamień, skurczy, bóli, więc to był dla mnie szok. Następnego dnia miałam zabieg łyżeczkowania. Teraz czekam na wypis ze szpitala i za dwa tygodnie mam iść do ginekologa.
Zastanawia mnie to, że teraz nie miałam żadnych problemów z zajściem w ciążę, a ciąże lipcowa i wrześniowa tak szybko się straciły. Mój lekarz uważa, że jest to najprawdopodobniej z przyczyn genetycznych i raczej nie zaproponuje mi żadnych badań, a ja chciałabym mieć pewność, że to, że straciłam te dwie ciąże nie wiąże się z żadnymi chorobami jakie można leczyć. Badania na cytomegalię, toksoplazmozę, cytologię, ogólne badania krwi i moczu miałam robione w 7 tygodniu i wszystkie wyszły dobre, wręcz książkowe. Szukam przyczyny w sobie, bo w obydwu tych ciążach od samego początku czułam, że coś jest nie w porządku i intuicja mnie niestety nie zawiodła.
O pierwszą ciążę starałam się ponad pół roku, ale udało się i szczęśliwie donosiłam ją do końca. Synek w styczniu będzie miał 2 latka. Postanowiliśmy się starać o drugie dziecko, starania rozpoczęliśmy w lipcu, zaszłam od razu, jednak poroniłam w połowie sierpnia w 6 tygodniu samoistnie. Lekarz kazał odczekać jeden cykl i dał zielone światło na kolejne starania, zaszłam w ciążę we wrześniu również od razu się udało, tylko, że w 11 tygodniu (22.11) jak poszłam na kolejne usg okazało się, że zarodek obumarł jakieś dwa tygodnie wcześniej, ja nie miałam żadnych plamień, skurczy, bóli, więc to był dla mnie szok. Następnego dnia miałam zabieg łyżeczkowania. Teraz czekam na wypis ze szpitala i za dwa tygodnie mam iść do ginekologa.
Zastanawia mnie to, że teraz nie miałam żadnych problemów z zajściem w ciążę, a ciąże lipcowa i wrześniowa tak szybko się straciły. Mój lekarz uważa, że jest to najprawdopodobniej z przyczyn genetycznych i raczej nie zaproponuje mi żadnych badań, a ja chciałabym mieć pewność, że to, że straciłam te dwie ciąże nie wiąże się z żadnymi chorobami jakie można leczyć. Badania na cytomegalię, toksoplazmozę, cytologię, ogólne badania krwi i moczu miałam robione w 7 tygodniu i wszystkie wyszły dobre, wręcz książkowe. Szukam przyczyny w sobie, bo w obydwu tych ciążach od samego początku czułam, że coś jest nie w porządku i intuicja mnie niestety nie zawiodła.