reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

reklama
@msmisia @Avanza

Tak. W ogromnym skrócie uznały (a raczej jedną z nich, ale.wcisnela swoją.teorie innym) amnio za równoznaczna z aborcja.Ich zdaniem nikt nie robi takich badań jak się nie chce pozbyć dziecka.
I to tylko podkładka , żeby zrobić skrobankę...

Także opadły mi ręce, nogi i cycki.
1.Uwazam, że przede wszystkim nie podjęłam żadnej decyzji, bo nie chciałam jej podejmować nie mając wyniku.Nie chciałam sobie wkręcać najgorszego, ani robić nadmiernej nadziei.
2. Uważam, że decyzja o tym co dalej, powinna być decyzja rodziców, a nie dalszej rodziny czy znajomych z bo wątpię, aby ktokolwiek z nich zechciał odciążyć rodzicow na jeden dzień i zająć się chorym dzieckiem. Każda kobieta ma inną sytuację rodzinna, materialna i inna odporność psychiczną.Ojciec także. Są też różne sytuacje medyczne i różne rokowania.
3. Przez ten miesiąc miałam okazję odbyć ileś rozmów z osobami, które zdecydowały się na urodzenie dziecka z niepełnosprawnością (głównie ZD) ale również z dziewczynami, które terminowaly i uważam, że nikt nie ma.prawa oceniać kobiety w takiej sytuacji. Tobjej życie i wybór też musi być jej.


A ja coz. Gdy w końcu jedna z nich "pękła" i powiedziała o co chodzi (wcześniej nie odbierały, odrzucały połączenia, spotkane na mieście wręcz uciekały itd) po prostu życzyłam wszystkiego dobrego i oby nie musiały być w takiej sytuacji, a jeśli.jakims cudem będą to aby miały wsparcie od rodziny i przyjaciół .Numery skasowałam (bym.sie nie pomyliła i aby nie korciło) a na ulicy mówię "Dzień dobry" i idę dalej.
Bo coz innego mi pozostało?

Czuje żal, bo nawet nie przyszło mi do głowy, że ktoś może tak zareagowac...Ale jednocześnie coś we mnie peklo i nie umialabym z nimi rozmawiać jak dawniej i wolę nie mieć kontaktu wcale.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i jest to tak prawdziwe...
 
Mi lekarz też powiedział, że nie ma sensu robić nifty ... więc nie brałam pod uwagę.

Co do samej amniopunkcji, mnie nikt nie oceniał i każdy wspierał. Moi rodzice nie byli zachwyceni uważali, że to jakieś wymysły ale starali się mi pomóc, zabrali starszego syna na 3 dni do siebie.

Co do samej aborcji. Wiadomo z punktu widzenia osoby wierzącej jest to niedopuszczalne i żaden powód nie tłumaczy decyzji o terminacji. Nie każdy jest wierzący i nie można mu wtłaczać swojego punktu widzenia. Ja w pierwszej chwili gdy USG wyszło źle byłam załamana. Drugie niepełnosprawne dziecko, sytuacja jak z złego snu. Oczywiście miałam nadzieje, że będzie dobrze ale przygotowałam się na najgorsze. Po wynikach amniopunkcji do końca się martwiłam. Bo mój syn chodzi do szkoły specjalnej i wiem, że liczba dzieci z ZD czy innym to niewielka liczba przypadków. Większość to autyści lub dzieci których, uszkodzenia są wynikiem porodu. Skala problemu jest bardzo duża.
 
@msmisia @Avanza

Tak. W ogromnym skrócie uznały (a raczej jedną z nich, ale.wcisnela swoją.teorie innym) amnio za równoznaczna z aborcja.Ich zdaniem nikt nie robi takich badań jak się nie chce pozbyć dziecka.
I to tylko podkładka , żeby zrobić skrobankę...

Także opadły mi ręce, nogi i cycki.
1.Uwazam, że przede wszystkim nie podjęłam żadnej decyzji, bo nie chciałam jej podejmować nie mając wyniku.Nie chciałam sobie wkręcać najgorszego, ani robić nadmiernej nadziei.
2. Uważam, że decyzja o tym co dalej, powinna być decyzja rodziców, a nie dalszej rodziny czy znajomych z bo wątpię, aby ktokolwiek z nich zechciał odciążyć rodzicow na jeden dzień i zająć się chorym dzieckiem. Każda kobieta ma inną sytuację rodzinna, materialna i inna odporność psychiczną.Ojciec także. Są też różne sytuacje medyczne i różne rokowania.
3. Przez ten miesiąc miałam okazję odbyć ileś rozmów z osobami, które zdecydowały się na urodzenie dziecka z niepełnosprawnością (głównie ZD) ale również z dziewczynami, które terminowaly i uważam, że nikt nie ma.prawa oceniać kobiety w takiej sytuacji. Tobjej życie i wybór też musi być jej.


A ja coz. Gdy w końcu jedna z nich "pękła" i powiedziała o co chodzi (wcześniej nie odbierały, odrzucały połączenia, spotkane na mieście wręcz uciekały itd) po prostu życzyłam wszystkiego dobrego i oby nie musiały być w takiej sytuacji, a jeśli.jakims cudem będą to aby miały wsparcie od rodziny i przyjaciół .Numery skasowałam (bym.sie nie pomyliła i aby nie korciło) a na ulicy mówię "Dzień dobry" i idę dalej.
Bo coz innego mi pozostało?

Czuje żal, bo nawet nie przyszło mi do głowy, że ktoś może tak zareagowac...Ale jednocześnie coś we mnie peklo i nie umialabym z nimi rozmawiać jak dawniej i wolę nie mieć kontaktu wcale.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i jest to tak prawdziwe...

Jestem w szoku, jak można do tego tak podejść... Ignorancja, niewiedza, brak empatii? Tak jak piszesz, decyzja jest osobista, ja aborcji nie biorę i nie brałam pod uwagę, ale uważam, że to kwestia osobistego wyboru i nie można nikomu niczego narzucać.
Między innymi ze względu na takie sytuacje nigdy nie spieszę się, by informować o ciąży. Oczywiście rodzice, rodzeństwo dowiadywali się szybciej, ale dalszej rodzinie nie chciałam nigdy zbyt szybko obwieszczac takich informacji. Niestety rodzinę mam dość dociekliwa i jakiekolwiek nie spozywanie alkoholu na spotkaniach rodzinnych od razu wiąże się z sugestiami. Ze znajomymi, przyjaciółmi nie mam tego problemu - sama zdecydowałam kiedy powiem o ciąży, o złych wynikach wie tylko jedna kuzynka i najbliższa przyjaciółka i wiem, że mam w nich wsparcie. Choć sądzę, że pozostałe tez by mnie wspierały, ale jakoś nie miałam chęci dzielić się tym z wieloma osobami... Może jak juz będę znała wyniki, to wspomnę, co przechodziłam, ale póki co do szczęścia nie jest mi to potrzebne.

Szkoda, że ludzie zawsze wiedzą swoje...
 
To niesamowite jak ludzie są bezmyślni... ręce opadają.
Z drugiej strony lepiej wiedzieć kto jest przyjacielem a kto jest tylko do balangi.
Takich „ przyjaciół” tez bym nie potrzebowała- teraz Shaer masz świadomość kogo warto mieć przy sobie s kogo można sobie darować

Ja powiedziałam o amnio moim rodzicom i teściowej bez szczegolow, tylko ze idę na badania i ze „ bywało lepiej”
Dwie koleżanki tez miały skrawki info . Nie chciałam żadnych rad
A amnio robiłam choć bałam się i decyzje zostawiałam na po wynikach, bo mąż raczej był za terminacja a ja nie. Ale nie wiem jaka byłaby ostateczna decyzja i nie chciałam takich gadek które by mi nie pomogły.
Z tego samego powodu uważam ze sejm tez nie powinien podejmować decyzji za kobiety i ich najbliższych- niech każdy robi zgodnie ze swoim sumieniem i poczuciem co będzie dobre dla ich rodziny.

Dziewczyny, myśle ze te osoby co tak łatwo osad wydają nie myślą nad tym co tak naprawdę by zrobiły w takiej sytuacji bo tyle nas znamy ile nas sprawdzono.


Trzymajcie się pogodnie weekendowo i głowa do góry! Nasze życie w naszych nie cudzych rękach!
 
U mnie rodzina (ojciec ze swoją panna, mama i teściowie) nie wiedzieli, że mam amniopunkcje i nie mam zamiaru im mówić.
Moja mama jest czarnowidzka i jest depresyjna, na wieść o ciąży zareagowała tak (zresztą.o.kazdej) że odechciało mi się mówić jej cokolwiek.

Z koleżanek wiedziała w sumie jedna ale rozgadala.Ale może to i lepiej...
 
U nas decyzja o amnio była wspólna, moja i męża. Maz sam mi nawet odradzal Nifty, powiedział "znam Cię, i tak wiem że Nifty Cię nie przekona bo to prawdopodobiensteo i tak będziesz chciała zrobić amnio więc tylko szkoda czasu i każdy", no i miał rację bo już miałam dość kolejnyvh badań przesiewowych. O wiedzieli tylko moi rodzice i szefowa, bo brałam dłuższe L4.

Nienawidzę ludzi którzy mają czelność oceniać innych także @Shaer współczuję bo zamiast wsparcia zostałaś odrzucona i oceniona
 
reklama
Racja, złe wieści tez spowodowały, że jakos nie miałam ochoty z nikim o tym rozmawiać, nawet nie o złych wynikach tylko, a nawet o ciąży w ogóle.
Po amnio trochę mi to uczucie odpuscilo, bo wiem, że zabieg poszedł dobrze, a wyniki które otrzymam będą pewne. Tez bym się nie uspokoiła robiąc nifty i wiedząc że i tak może się pomylić.
 
Do góry