reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

Dziewczyny zamiast aminopunkcji można zrobić,np. Harmony test. Daje większą pewność niż aminopunkcja ale trochę kosztuje, jednak nie ma ryzyka poronienia. Lekarz pobiera tylko 2 większe strzykawki krwi , wysyła do labo i zależnie od wyników są już nawet tydzień po wysłaniu.
 
reklama
MommyTigger z tego co mi wiadomo - tak jak pisze julia - obecnie nic w 100% nie zastępuje amnio, te badania raczej są alternatywą dla osób które chcą sprawdzić podstawowe wady a nie są w stanie zaakceptować ryzyka jakie niesie za sobą zabieg ...
 
Witam Was Kobietki.
Przebrnęłam przez wszystkie strony Forum i uspokoiłam się jeszcze bardziej.
We wrześniu skończyłam 35 lat, jestem mamą 4,8 letniej Córci i postanowiliśmy w wakacje z mężem, że chcemy mieć 2 dzidzię..
Udało się !!!! Wszystko pięknie, szczęśliwie, aczkolwiek przebieg ciąży inny niż z pierwszą dzidzią- gorszy.
W 9 tyg. miałam I- sze USG dopochwowe, aby potwierdzić ciążę. Widziałam dzidzię.
Wszystko układało się dobrze...
Mój gin wystawił mi skierowanie na badania prenatalne ( ze względu na wiek) do Kliniki, gdzie miałam przeprowadzone tez wszystkie badania podczas pierwszej ciąży.
I tak w 12t+4d pojechaliśmy z córcią i mężem przywitać się z Dzidzią :) Bałam się bardzo, czy "zdjęcia" USG wyjdą w porządku, strach mi dopiero odpuścił, gdy p. dr powiedziała, że Dzidzia jest zdrowa, przezierność i wszystkie inne parametry są OK.
NT 1,8
BPD 18,6
OLU 0,9
PŁYN W NORMIE
WSZYSTKIE ORGANY WIDOCZNE
Popłakałam się z radości.
Pani Dr i Recepcjonistka tylko przypominały mi o koniecznym badaniu krwi. Kuźwa , poszłam na pobranie nawet nie wiedząc po co, na co w jakim celu. Dopiero podczas pobierania krwi z dłoni pielęgniarka wstępnie poinformowała mnie, ze jest to po to, żeby wykluczyć choroby genetyczne. Powiedziała, że w moim przypadku mam się nie martwić,bo na pewno nie zadzwonią, gdyż po USG ryzyko wyniosło 1:1800. Więc tak naprawdę po kilku dniach zapomniałam o pobraniu krwi ( nawet nie wiedziałam jak się to nazywa). W 14 dniu po godz. 19 telefon z kliniki z chaotyczna informacją ,że wyniki są złe, wzrosło ryzyko 1:139 i że muszę iść do genetyka, że do Genomu (przychodnia z genetykiem), że amniopunkcja, ale że ryzyko poronienia. Babka z recepcji gadała, jak z automatu a ja płakałam, mąż krzyczał m, bo nie wiedział o co chodzi. Z telefonu nie zrozumiałam nic, byłam, jak w transie. Po jakimś czasie od odebrania info, zadzwoniłam do mojego gina, dalej nie wiedząc w sumie o co chodzi. a on zadał mi pytanie czy w razie W będę chciała usunąć ciążę????? A to jak, a to mogę tak prawnie, a dlaczego, a jak to możliwe.... ???? Nie potrafiłam ochłonąć !!!! Całą noc nie przespałam, ale zaczęłam sama czytać, szukać, dowiadywać się. W pracy na 2 dzień wyglądałam i żyłam jak Zombi. Na 2 dzień po fatalnym tel. uspokoiłam się, bo wiedziałam " z czym mam do czynienia" :( Uzgodniliśmy z mężem, że bez względu na ryzyko, jakie za sobą niesie amniopunkcja - poddam się jej. Uzgodniliśmy, że nie daj Boże wynik będzie zły- dokonamy terminacji. Niestety jestem zbyt słaba psychicznie, na podjęcie się wyzwania jakim jest wychowanie chorego dziecka. Nasza córcia cały czas też wymaga naszej uwagi, poświęcenia, a będzie potrzebowała tego jeszcze więcej. 5 listopada mam amnio i jestem przerażona, zestresowana , ale trzymam się. Muszę być silna dla siebie, dla córeczki, dla dżindżulka w brzuchu , dla męża. Stres i dodatkowe nerwy w niczym nie pomogą :(
Bardzo się boję,a le co mi zostało poza wiarą, nadzieją, dobrą myślą :( Na zewnątrz jestem OK, wesoła, w pracy się wygłupiam, w domu z rodziną też żyje "normalnie" . Czasami jednak siadam na toalecie i cicho popłakuję, bo nikt poza nami, tak naprawdę nie rozumie tego BÓlU, tej niepewności...
Jeszcze tydzień i będę po zabiegu...
Pozdrawiam dziewczynyyyy
 
cześć Julia
- nie bierzemy Fisha.. Uzbroję się w cierpliwość, choć wiem, że nie będzie łatwo.
Na tym prenatalnym USG - Dzidziuś "pomachał" -nam rączką ( wzniósł swoją malusią rączkę góra-dół) ), więc wierzę, że był to znak
- że wszystko jest i będzie w porządku :)
 
Kemilia....,,wiem co czujesz niestety.....jestem juz przy końcu oczekiwań,w czwartek mam dzwonić w sprawie wyników mojej amnio...
Samego badania nie masz sie co bać jesli o to chodzi,nie jest bolesne tylko raczej nieperzyjemne...
Potem tylko te 3 tygodnie oczekiwań...
Ja radzilam sobie podobnie jak ty,pocichutku popłakiwałam samotnie.....
Mi to pomagało,wiec jesli tobie tez pomaga to sie tego nie wstydź.....wazne żeby na wlasny sposób sobie radzić,byle by pomogło:-)
Ja ciągle wierzę ze bedzie wszystko dobrze....
Życzę ci spokoju przede wszystkim no i pozytywnych wieści:-)
 
reklama
Kemilia mysl pozytywnie. ;) usg wyszlo wporzadku a to najwazniejsze ;) badanie jest nie przyjemne ale nie boli tak jak pisze patyy ;)

Patyy &&&& bardzo mocno zacisniete ;)
 
Ostatnia edycja:
Do góry