A teraz moje życzenie: opowiedzcie, jak poznałyście Waszych mężów:-) ;-)
Ja swojego męża poznałam 24.03.2001 r. w lubińskim Realu .
Tak się złożyło, że akurat w weekend razem tam pracowaliśmy - ja byłam hostessą i promowałam piwo LECH, Paweł z kolei filtry do wody BRITA (w zastępstwie za siostrę). Zapoznaliśmy się na stołówce, gdzie chodziliśmy na papieroska i rozmawialiśmy o pierdołach. Dzień później wracaliśmy razem busem do Legnicy i on zaprosił mnie na imprezę do swojego kolegi (byłam w klasie maturalnej i zakuwałam, a on mnie chciał trochę z domu wyciągnąć). Dałam mu swój nr tel. i miał zadzwonić. Zadzwonił prawie po tygodniu (hehe ale zapłon, na szczęście ma to wybaczone bo był na szkoleniu w Warszawie), spotkaliśmy się raz, drugi ... i tak jesteśmy ze sobą ponad 6 lat.
Dodam, że o mały włos, a może i nie bylibyśmy razem, ponieważ w dniu kiedy dałam mu nr tel. to była niedziela i strasznie padało. Mój wspaniałomyślny tatuś postanowił po mnie pojechać i na całe szczęście przyjechał kilka minut za późno, bo właśnie wsiadłam do busa. No ale ojczulek nie dał za wygraną, wyprzedził busa i na przystanku czekał na mnie, ja nic - jadę dalej. Kolejny przystanek, dalej nie wysiadam, bo sobie myśle tak, zapłaciłam za bilet, rozmawiam sobie z ciekawym facetem - eeee, nie przesiadam się. Po kolejnych podchodach na przystankach ojciec zrezygnował i wrócił do domu. Gdybym wtedy wysiadła Paweł nie miałby mojego nr i może już nigdy byśmy się nie spotkali ;-).
Kurde mieszkaliśmy prawie obok siebie, chodziliśmy do tej samej szkoły, a spotkaliśmy się w Lubinie .
Agula ale mnie teraz na sentymenty wzięło - jak to fajnie powspominać piękne chwile.
Aaaa dodam jeszcze, że wtedy miałam na sobie strój piłkarski (adidasy, getry, czerwone spodenki i replikę koszulki reprezentacji Polski), bo to były jakieś mistrzostwa piłki nożnej i LECH był sponsorem, ma się rozumieć, że byłam bardzo rzucająca się w oczy i też jeden ochroniarz chciał się ze mną umówić, ale nie wiedzieć czemu odmówiłam mu - przeznaczenie