Dziękuje wszystkim za opinie i rady
co do rozmów to juz tyle razy probowałam...bez zadnego echa... i to odepchnelo mnie dodatkowo...
nie wiem o czym mam dalej z nim rozmawiac kiedy ja już go nie kocham
gdybym nadal cos do niego czula to bym nie miala takich mysli, zeby zakonczyc ten zwiazek... tylko staralabym sie cos z tym zrobic... jak kogos kocham to jestem w stanie wiele poswiecic naprawde i wiele zniesc
kiedys w poprzednim dlugoletnim zwiazku sama siebie zniszczyłam takim znoszeniem wszystkiego z milosci... wiec naprawde ja nie nalezy do silnych i zdecydowanych... uczucie potrafi strasznie mydlić mi oczy...ale jesli nie mam zadnych pozytywnych uczuc juz co do niego to jedyne sensowne rozwiazanie jak dla mnie to skonczyc to wszystko
pierw mialam mysl zeby poczekac na narodziny bobaska...i poczekac az troche podrosnie
ale ile mialabym czekac zeby dziecko podroslo na tyle ze moglabym mu to wyjasnic... lata... a wcale nie powiedziane ze mniej by wtedy cierpialo
bo nagla zmiana moglaby wywrócic swiat malucha do góry nogami... tak jak powiedziałam, nie chce mu ograniczac spotkan z maluszkiem jak juz przyjdzie na swiat ale chyba tak byloby dla wszystkich najlepiej
dzidziol przyszedl by na swiat jak juz cala sytuacja bylaby rozwiazana.. nie musialby ogladac klocacych sie i krzyczacych na siebie rodzicow, ja bym sie nie dusila w tym zwiazku i przy okazji nie oklamywała go, ze cos do niego czuje...