Hej dziewczyny, chciałabym się podzielić swoją historią. Dokładnie wiem kiedy doszło do poczęcia ponieważ staraliśmy się z mężem o dziecko, różnica w obliczeniach może być max 2/3 dni że względu na nie regularne owulację. Około 4 tygodnia pojechaliśmy na pierwsze USG... Nie było widać nic. Oczywiście usłyszałam że są 3 opcje, wczesne poronienie, ciąża pozamaciczna lub za wczesna ciąża. Jednak kobieta która wykonywała USG miała minę i rozmawiała ze mną jakby już wszystko było przesądzone. Przez kolejne dni żyłam jak w pół śnie. Przeczytałam chyba cały internet, nie mogłam spać, jeść, ciągle płakałam. Ta sytuacja wykańczała mnie psychicznie do tego stopnia, że postanowiłam zgłosić się do GP i po rozmowie z lekarką zostałam odesłana na E&A. Tam po 11 godzinach oczekiwania na konsultacje z lekarzem, powiedziano mi, że beta wyszła delikatnie za wysoka więc zdecydowali zrobić mi USG na sprzęcie sprzed 30 lat chyba... Ale okazało się, że jest pęcherzyk
w macicy dzięki Bogu. (Między jednym a drugim USG była różnica 4 dni) Lekarka wydała z siebie okrzyk radości, ja popłakałam się ze szczęścia. Na odchodne dostałam tylko polecenie zrobienia kolejnego badania krwi i "profesjonalnego USG" żeby zobaczyć więcej niż na tym starym sprzęcie. Krew zrobiłam po 48 godzinach, mieli zadzwonić z wynikami gdyby coś było nie tak... Nie zadzwonili - kolejna ulga. Udało mi się umówić następne USG w Early pregnancy unit (5 dni od ostatniego). Przyszłam na pewniaka... Niestety tym razem nie było z czego się cieszyć. Pani która mnie badała znalazła pęcherzyk o wymiarach 15x17x6 bez zarodka. Sprawdziła jajniki, jajowody itd. również nie znalazła nic. Wysłała mnie do pokoju obok na konsultacje i sprawdzenie wyników badań. Okazało się że beta przyrosła w ciągu 48 godzin z 10.000 do 14.000 myślałam że to za mały przyrost bo słyszałam że powinno iść o co najmniej 66% w górę ale powiedzieli że przyrost jest w normie tylko.... Przy 14 tys. Już powinien być zarodek a to nie zwiastuje dobrze. Pani położna skonsultowała się z lekarzem z tego szpitala, ten odesłał ją na konsultacje telefoniczną z lekarzem (specjalista) z innego szpitala i po około 40 minutach wróciła do mnie ze zwieszoną miną i oświadczyła, że bardzo jest jej przykro ale nie ma dla mnie dobrych wiadomości. (To był 6tydz 1d +/- 2 dni) Nic nie wskazuje na to by ciąża się rozwijała ale.... Proszę przyjść na USG za tydzień. Więc tak to wygląda do tej pory, jedna wielka niewiadoma, emocje jak na roller costerze...
.