reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Praca, studia i mezowie ;)... Lubimy, czy nie?? Narzekania i zachwyty :)

sandra1982 pisze:
Dominique, uwielbiam czytac Twoje historie :) Masz strasznie fajny jezyk i czyta sie to jak powiesc obyczajowa :)

Dzięki, Sandra. Cieszę się, że się Wam podoba. Zawsze wolałam pisać niż mówić, to pewnie dlatego, że w młodym wieku (w podstawówce) byłam chorobliwie wręcz nieśmiała, dzięki "świetnym" metodom wychowawczym mojego ojca i jego matki (w wieku 7-8 lat bałam się nawet w domu telefon odbierać, a do sklepu sama w ogóle nie chodziłam; co wcale mi nie przeszkodziło być najlepszą uczennicą w szkole  :)) i bardzo, bardzo dużo czytam (odkąd skończyłam 3,5 roku :o). A poza tym mam, jak mówiła moja ukochana śp. Babcia, bardzo "prześmiewczy stosunek do siebie i do świata". I to by było na tyle ;)
 
reklama
Kobieto, zajmij sie pisaniem jakiejs ksiazki - bylby bestseller! No i czekam na wiecej Twoich historii, bo sa boskie! :)

 
No to ja tez troszke ponarzekam.
Wkurzylam sie odrobinke, bo mialam jechac w czwartek z szefowa do Warszawy na targi turystyczne - ja w ramach 'towarzystwa' tylko :) Bo zawsze razem jezdzilysmy. No i zapytalam Mojego co o tym sadzi, a on mi dal wyklad, zebym sobie odpuscila chociaz raz!!!! (tak jakbym nie wiadomo co robila), ze mam nie jechac, ze to w koncu min. 4 godz. niewygodnej jazdy, ze mam sie oszczedzac i dbac o siebie (tak jakbym nie dbala) itd. itp. No i musze niestety wyjazd odwolac...Wiem, ze z jednej strony ma racje, bo roznie bywa - wystarczy mocniejsze przyhamowanie, pas zle ucisnie brzuch i moze byc tragedia, ale w koncu rownie dobrze moze sie cos takiego stac tu na miejscu...
Drugi raz zdenerwowalam sie o 2 w nocy ( :) ) z piatku na sobote- najpierw bylismy ze znajomymi w knajpce wieczorem, a po poworocie lezelismy i gadalismy - wymyslalismy imiona dla dziecka i bylo ogolnie bardzo milutko :) az tu nagle T. wylecial z tekstem: "Z iloma facetami spalas?". Zamurowalo mnie, bo nigdy o cos takiego nie pytal i ja Jego tez nie, bo dla mnie liczy sie to co jest teraz, a nie to co bylo kiedys - no i mu to powiedzialam, a on zebym liczyla, bo chce wiedziec. I na to pyta czy z 30-oma? Ja, ze zwariowal, a on, ze tylko pyta. W koncu jakos go zbylam i zmienilismy temat.
A wczoraj pisalismy na gg (bo pojechal do siebie) i zeszlismy na temat naszego maluszka. T. jest swiecie przekonany, ze to bedzie chlopczyk. Ja mu mowie, ze wydaje mi sie, ze coreczka (zreszta przeciez USG tak wykazalo, chociaz moze sie to zmienic), a on dalej uparcie, ze syn; wiec nie wytrzymalam i pytam: "To co, jak bedzie coreczka to sie do niej nie odezwiesz?", a on: "Jak dalej bedziesz pisac takie glupoty, to nie odezwe sie do Ciebie". I jak to zrozumiec chlopow!

No to wyzalilam sie, napisalam co mi lezalo na sercu i mi lepiej :)
 
Sandra, nie przejmuj się. Chłopy to bardzo nieskomplikowane stworzenia :laugh:

Co do Twojego wyjazdu do Warszawy, to jednak się zgadzam z Twoim T. Różnie może być (masz rację, że jak coś ma się stać (tfu, tfu, odpukać!), to może się stać też na miejscu), ale zawsze w innym mieście będzie gorzej. Twój lekarz daleko, rodzina też... Ja bym nie ryzykowała. W ogóle mam lekkie przewrażliwienie na tym punkcie, bo gin mi nagadał o szkodliwym wpływie wstrząsów podczas jazdy samochodem czy komunikacją miejską, zwłaszcza biorąc pod uwagę jakość naszych dróg, więc unikam jak mogę wszelkich, nawet niedalekich podróży.
 
No wiem, ze ma racje z tym moim wyjazdem, ale wkurzylam sie tego jego tekstami typu: "Odpusc sobie CHOCIAZ RAZ" - tak jakbym nie wiadomo co robila... Jejku, dobrze, ze jest to forum :)
 
Wiesz co Sandra rozumiem cie doskonale , mi tez sie ostatnio podniosło cisnienie...jak sie dowiedziałam od męza ze tesciowa cos sie tam krzywi ,ze jak jak tak moge jezdzic do rodziców wtym stanie( jedzie sie autem 5 h) w dupie ich mam to sa moi rodzice tam sie urodziłam i tam sie dobrze czuje.....i bede tam jezdzic koniec kropka...na szczescie ciąze znosze dobrze jazde tez ,wiec leje na nich ...najlepiej to by mnie uwiązali w domu i patrzyli jak puchne.....szkoda gadac...( stwierdzenie tesciowej przykładowe...ze jak sie jedzie tyle godzin to dziecko bezie chore bo w takiej pozycji tyle godzin??? zgroza.....)a jak ktos musi leze i sie nie ruszac??? to tez dziecko bedzie chore??
 
TO ja wam opowiem jeszcze lepsza historyjke.... z soboty na niedziele zrobilismy mojego D. tacie urodzinowe party- 50 osob...niespodzianka lalala itp. Caly dzien uwijalam sie jak mrowka... pomagalam , sprzatalam, gotowalam itp.
Ale jako ciezarowka wiem ze o godzinie 10 musze isc spac.... bo dluzej nie wysiedze. a zasrane towarzystwo walilo , tupalo, darlo sie w nieboglosy o 2 w nocy.... zadzwonilam na dol do D. i kaze mu przyjsc na gore do sypialni. chcialam aby znalazl mi kluczyki , podstawil auto i myslalam ze pojade do rodzicow spac w spokoju.... A on odebral , pogadam i sie nie pojawil....dzwonilam z 10 razy i echo....
zeszlam , sama znalazlam kluczyki.... polazlam z kilometr do garazu...o 3 w nocy.... i myslalam ze mnie krew zaleje....
Towarzystwo ignorantow jak tylko wyszlam wlaczylo muze na fula i impreza w toku....
Obiecalam ze ani jego DURNA siostra ani najprawdopodobniej rodzice nie dotkna dzidzi.... CO do rodzicow nie jestem pewna bo jesli sie pokalaja ignoranci to moze zezwole na wizyty.... siora jest skreslona.... Durna amerykanka z wysokim mniemaniem i jedna para spodni wiecznie ta sama na du**e. o bosze...wiem ze robie sobie wrogow.... wiem ze moze przesadzam ale nienawidze chamstwa...zwlaszcza w moim wlasnym domu!
 
Monika, wiem jak to jest, nie martw sie. Ostatnio (w piatek) nie moglam mpjego T. wyciagnac z kanjpy, bo sie spotkalismy ze znajomymi, ja - kierowca, cala reszta pila, wiec jak w koncu mowie T. po polnocy, ze juz mu wystarczy i ze jedziemy to bylo oczywiscie: "Prosze, jeszcze chwile, chwila nas nie zbawi" itd. wiec ja ulegla - oczywiscie siedzialam, na szczescie przed 1, po kolejnych moich ponagleniach, w koncu sie zebralismy i pojechalismy do domu.
Monika, zobaczysz - bedzie dobrze, a zlosc Ci przejdzie :) pozdrawiaserdecznie i zycze wytrwalosci!!

Jaaga, ja jezeli mieszkalabym z dala od rodzicow, to tez na pewno jezdzilabym do nich nie patrzac czy to 2 czy 6 godzin jazdy! Co innego, gdyby byly jakies przeciwskazania do tego. Na szczescie mieszkam z rodzina (chociaz czasami wolalabym nie ;) ), wiec nigdzie dojezdzac nie musze. Jezeli chodzi o moj wyjazd to wiem, ze T. ma z jednej strony racje - skoro nie jest to konieczne, to moge sobie odpuscic...
 
a ja mam 14 godzin samolotem o! i wiecie co... mam w dupie D i jego rodzine, Albo wreszcie odetnie pepowine albo nie mamy o czym rozmawiac. Powiedzial mi dzis ze jego rodzina ma prawo i bedzie WYCHOWYWAC nasze dziecko...Hameryka dla mnie nie raj wiec w polsce urodze i w polsce wychowam!
A amerykanski tatus bedzie dojezdny.... jesli zechce.
BOje sie byc samotna mama...ale nie pozwole soba pomiatac! O!
 
reklama
monika_k80 pisze:
Powiedzial mi dzis ze jego rodzina ma prawo i bedzie WYCHOWYWAC nasze dziecko...Hameryka dla mnie nie raj wiec w polsce urodze i w polsce wychowam!

eee, to chyba "lekko" przesadził z tym wychowywaniem dziecka przez jego rodziców. Dziecko powinni wychowywać przede wszystkim jego własni rodzice a dziadkowie mogą ewentualnie pomóc, ale jak się ich poprosi. Ja nienawidzę wtrącania się, więc dobrze rozumiem co możesz czuć.
 
Do góry