reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Zwolnienie

Jak lekarz zobaczył moje przerazenie w oczach to zaproponował mi zwolnienie. Ja niestety mam działałnosc gospodarczą i ponieważ prowadzę ją zaledwie 4 miesiące to jeszcze żadnych kokosów na tym nie zarobilam. Jakbym poszła na zwolnienie to dostaje jakas marna kaske a firma z którą współpracuje pewnie znalazłaby sobie w końcu kogoś bardziej sprawnego. To mnie przejmuje pewnym smutkiem ale cóż zrobić??? Nie moge sobie pozwolić na odpoczywanie no chyba, ze faktycznie byłabym chora bardzo... :-[
 
reklama
Dziewczyny idźcie na zwolnienie jeśli tylko możecie! jeszcze zdążycie się napracować w życiu, a te kilka miesięcy zleci szybciej niż Wam się zdaje. a instynkt "wicia gniazdka " zagospodaruje ten czas za Was ;)

ale tak na poważnie - ja najgorszy czas przepracowałam, poszłam na zwolnienie pod koniec 5-tego miesiąca i za nic bym nie oddała tego urlopu :) powiedziałam lekarzowi że kończę studia, co było prawdą, i bez problemu dawał mi zwolnienia. do tego dogadałam sie z dyrektorem, bo byłam jego sekretarką i przyprowadziłam koleżankę na zastępstwo za siebie. powiedziałam, że wrócę do pracy nie prędzej niż dziecko skończy roczek.

i wiele bym dała, żeby wtedy nie szukać w najmniej spodziewanym momencie toalety, bo właśnie dopadły mnie mdłości, albo kończyć na gwałt rozmowę i lecieć jak oparzona do najbliższej łazienki ;D
tym które się wahają, mówię - sio na zwolnienie! :-*
 
Ojej jak dobrze ze ja mam taką gin, ktora bez pytania mnie dala mi L4 i nadal daje ;) ... teraz mam poszpitalne jeszcze 2 tyg. :) .. ale przyznam Wam sie ze naprawde bardzo duzo daje mi to zwolnienie, bardzo dobrze jak narazie sie czuje (odpukac) i mam nadzieje ze tak bedzie do konca ciąży :) czego i Wam zycze :-*
 
Tak tak zwolnienie to rewelacja !! Ja miałam dużą dawke stresu w pracy i bardzo chciałam isc na L4 mimo że czułam i nadal czuje się znakomicie. Teraz robie co chce, śpie ile tylko mam na to ochoty. Moja babcia jak mnie widzi to mówi że wyglągam jak śieżo upieczona ;D
Agnieszka18 zmień lekarza.U mnie też nie ma zadnych problemów z ciążą, a zwolnienie dostałam.
 
Mała Mi - nie rozumiem, czasem mi sie wydaje że przesadnie robićie z siebie jakieś biedne nieszczęsliwe istotki, nie widze sensu siedzenia w domu, jestem typem niespokojnego ducha i tydzień w domu to wystarczająca dawka po której rozrywa mnie.
Jeśli z maleństwem jest wszystko w porządku to dlaczego nie mogę wykonywać swojej pracy (zakład jest w likwidacji i nic sie nie dzieje, a poza tym za chwilkę po likwidacji pójdę na zasiłek macieżyński wysokości 100% mojej pensji i jeszcze nasiedzę sie w domku) dlatego praca ani nie jest ciężka ani stresująca.
Codziennie rano wstaję i ide do pracy i wydaje mi sie że jestem potrzebna i nie myśle stale o maleństwie i potencjalnych jego wadach i przeziernościach karkowych i innych rzeczach które jak słyszę to ciarki mnie przechodzą...
Wierze że moja i wszytskie inne dzidzie będą zdrowe i urodzą sie o czasie :) :) :)

Może to jest wyjście bo zanadtto sie przejmowanie też do niczego dobrego nie prowadzi - w pierwszej ciąży wstawałam o 5 rano jezdziłam codziennie na uczelnie zdawałam egzaminy i jezdziłam do domu 2 godziny PKS do domu a mała urodziła sie o czasie zdrowiutka o wadze 3450

Przepraszam jeśli którąś z Was uraziłam, oczywiści nie mam tego w zamiarze, ale czasem wydaje mi sie że same (ja też jestem w tej grupie) czytając to forum nakręcamy sie i obsesyjnie wszystkie martwimy sie o maleństwo które nosimy w sobie....
Oczywiście wśród nas są dziewczyny z przejściami które mają prawo sie denerwować, ale to naszym dzieciom na pewno nie pomaga - one denerwują sie razem z nami...

Tak myślę i jeśli którąś z WAS uraziłam to bardzo przepraszam, piszcie co myślicie

 
Aga dlaczego mialabys kogos urazic .. wyrazilas swoje zdanie, a o to chyba w zyciu chodzi m.in. ;) .... troche bez sensu by bylo gdyby kazdy myslal identycznie ;) ... ja tam jestem za L4 tyle ze no wlasnie jak podkreslilas, jestem jedna z tych kobiet po przejsciach ....

Wiem ze moja praca jest ciezka i pamietając z poprzedniej ciaży niemile momenty, ciesze sie ze moge teraz spac ile wlezie, nie stresowac sie tym czy spoznie sie czy nie, czy bede miala czas aby cos zjesc itd ... i rzecz jasna pomimo ze mam teraz wiele czasu na myslenie, nie przejmuje sie stale ze z moja dzidzia cos moze byc nie w porzadku ;) .....
 
I tak MoniQa trzymać,
a ja wiem że jak mam chwilkę wolnego to myśle i czytam te najgorsze sczenariusze, które dziewczyny opisuja a potem śnią mi sie one w wersji ze mną, tego absolurnie nie chcę!!!
 
Cześć Mamuśki - jestem na zwolnieniu od momentu jak lekarz potwierdził moją ciążę czyli od 6 tygodnia. Pracuję w 2 szkołach (gimnazjum i średnia), mam 40 godzin i jak o tym usłyszała moja pani doktor, to stwierdziła, że absolutnie nie mogę wrócić do pracy. To był dla mnie szok, bo przez ostatnie 4 lata tak pracowałam (pracuję już 14 lat) i nagle przejscie w "stan spoczynku" spowodowało u mnie przez pierwszy tydzień potężny kryzys. Czułam się jak pasożyt, odrzutek, a jeszcze informacje docierające do mnie ze szkół, że spokojnie sobie poradzili z moją nieobecnością dobijały mnie. Jestem już na L4 czwarty tydzień i absolutnie nie mam zamiaru wrócić do pracy (lekarz i tak by mnie nie puścił ze względu na poprzednie poronienia). Jest mi dobrze, dużo wypoczywam, dbam o siebie, mam dużo czasu i jestem szczęśliwa. Wczoraj byłam na USG i widziałam jak moja dzidzia macha do mnie łapką. Cóż więcej do szczęścia potrzeba???
Pozdrawiam - asia
 
reklama
Dziewczynki, poradźcie mi, co zrobić??!! Ja pracuję dopiero od marca, ale będę musiała iść na zwolnienie, bo przecież nie mogę dźwigać nic ciężkiego, ani myć okien!!!! A na dodatek studiuję i jedna z moich wykładowczyń nie chce mi zaliczyć ostatniego semestru, bo nie mogę jechać na wycieczkę, z której mamy zrobic sprawozdanie!!!! Najgorsze,że to ostatni rok!!!! Poradźcie, co zrobić, bo jestem załamana!!!! :( :( :(
 
Do góry