Dziewczyny kochane, wasze wypowiedzi swiadcza dokladnie o tym o czym pisze autorka wspomnianej przez mnie ksiazki. Ale to po prostu trzeba przeczytac.
A to ze wy same chcecie sie podobac "sobie" to wlasnie jest kwestia wychowania od malenkosci w przekonaniu ze kobieta ma sie podobac i ze takie a nie inne srodki prowadza do tego. Zreszta to jest fakt, bo w koncu rozne kultury maja rozne wzory urody, nawet w roznych czasach rozne typy sie podobaly.
Ciekawe tylko, ze wiekszosc facetow wcale sie swoim wygladem nie przejmuje, chodza otyli, czesto w wymietych ubraniach, nawet sie nie myja (wielu facetow zmienia skarpetki czy majtki raz na tydzien!!!).
Oczywiscie nie jestem za tym zeby chodzic w tlustych wlosach, w brudnych ubraniach i z zapuszczonymi paznokciami.
Ale sek w tym, zeby zaakceptowac siebie takim jakim sie jest i nie korygowac tego sztucznie (no, oczywiscie paznokcie obcinamy
), oczywiscie tez nie chodzi o to zeby objadac sie slodyczami i nabawic sie otylosci, tlumaczac sobie, ze "taka juz jestem" albo "taka mam przemiane materii";-) Jesc powinno sie zdrowo, dostarczac wszystkich potrzebnych skladnikow, ale wtedy jesc tyle na ile mamy apetyt (czyli np. ilosc ciastek ograniczyc, ale juz warzyw, miesa i owocow jesc tyle na ile ma sie ochote).
No i wszyscy powinni (w granicach rozsadku) dbac o siebie, nie tylko kobiety, ale rowniez, a moze przede wszystkim mezczyzni!
Nie potraktujcie tego jako calkowitego streszczenia ksiazki, ona jest bardzo obszerna, do tego napisana w formie rozprawy naukowej, nie da sie jej wiec tak krotko strescic.