reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Żona i matka, ale już nic po za tym:(

no mi dbanie o męża odpada bo jest daleko więc tu mam spokój ;-) Choć jeśli chodzi o gotowanie to gotuje mąż ( jak jest teraz na emigracji to jadam sam shit) a sprzątaniem się dzielimy bo nie jestem fanką w ten sposób spędzania wolnego czasu choć mogło to tak zabrzmieć :tak: Myślę ,że w moim przypadku to kwestia dobrej organizacji :happy2:
 
reklama
Ja szczerze watpie,ze bezradny przeczyta to wszystko co my tu piszemy....:sorry2: bo juz teraz przekomarzamy sie nawzajem...
Fajny,nowy temat facet zapodal 'babom'.......:-D

Agniecha jak najbardziej mysle,ze facet poczyta jak to sie jej zonie w D*pie poprzewracalo i calkiem inaczej na nia spojrzy niz gdyby poczytal,ze ma problem i jego obowiazkiem jest jej pomoc...bo skoro my kobiety mamy tak dbac o facetow podajac im obiad pod nos ,sprzatajac itp ,bo to przeciez nasz obowiazek to i jego obowiazkiem jest dojsc do tego co dolega jego zonie,ze jest tak zle............
 
Faktycznie oceniłyśmy sprawe z jednej strony, ale o to nas poproszono. Takie są nasze opinie i mamy do nich prawo, każda ma swoje zdanie.
A swoją drogą facet pewnie ma teraz znas niezły ubaw jak to babom łatwo makaron na uszy nawinąć...:-D
Zielona... ja swojego męża włączam w obowiązki. Wraca z pracy i bawi się z dziećmi potem kąpie starszego. Czasem tez gary pozmywa. Codziennie wynosi śmieci i wychodzi z psem. Od czasu do czasu posprząta więc nie mam źle. Skoro tego od niego wymagam to muszę dać tez coś od siebie. Jakoś nie wyobrazam sobie tego żebym ja robiła 100% w domu a on nic i odwrotnie.
To nie sa opowieści rodem z PRL-u. Taka mam potrzebę żeby w domu było w miarę ogarniete i ugotowane. Robie to dla siebie i swojej rodziny. Spełniam się w tym. Poza tym chciałabym wychować dzieci na takie, które umieja sprzątać i lubią czystość, a nie syf, a przykład musi iść z góry. Nie jestem tez jakąś szurniętą pedanką czy super perfekcyjną panią domu. Wszystko w granicach rozsądku. Nie widzę w tym nic złego.
 
Witam serdecznie, ponownie,
Chciałem podziękowanie wszystkim zaangażowanym w mój wątek.
Część z Was pytała o chorobę dziecka i tu w odpowiedzi ponieważ moja żona kiedyś pokazała mi to forum i pewno sama jest zarejestrowana wolałbym unikać pewnych szczegółów z naszego życia.

Osobiście nie uważam, żeby jej się zupełnie poprzewracało, ponieważ czasami zrobi coś w domu.
Przed porodem była super świetną dziewczyną, zawsze uśmiechniętą i radosną. Lubiącą zabawę, spotkania etc.
Po porodzie jednak zaczęły się schody bo w szpitalu spędziliśmy bardzo dużo czasu.
Namawiałem ją, abym mógł zamiast niej posiedzieć przy córeczce w nocy, żeby mogła wrócić do domu...odpocząć.

Mi faktycznie korona z głowy nie spadnie jeśli ugotuję, popiorę i posprzątam poprasuje...robiłem to od małego i uważam, że to nic trudnego.
Jenak moja obawa tkwi w zmianie zachowania i podejścia do ŻYCIA w rodzinie a nie do obowiązków.

Ja nikomu niczego nie jestem winien, żebym musiał wszystko robić sam...Żona również, dlaczego więc tak się stało, że ja pracuję zawodowo, wracam do domu i mam jeszcze 2 dodatkowe etaty - 1. gosposi, 2. opiekunki do dziecka...
Nie mówię, przy tym, że nie sprawia mi to radości, bo wiem jacy panowie dzisiaj są leniwi a ja taki nie jestem.
Cieszy mnie gdy mogę pobawić się z córeczka, pogadać do niej, poprzytulać, przewinąć, wykąpać,uprać jej ciuszki (mega piękne) i uprasować, a przy tym trzymając moją Istotkę na rękach zrobić obiad.

To są cudowne chwile, których nigdy bym nie przeżył będąc leniuchem.
Martwi mnie jednak fakt, że moja żona jest bardzo pasywna, unika mnie, moich zalotów. Gdy się do niej uśmiecham, robi krzywa minę i coś odburknie pod nosem nieprzyjemnego.

Starałem się dopytać o co chodzi...myślałem, że może jest zazdrosna o moją relacje z córeczką - bo ewidentnie jest lepsza niż jej. Wycofałem się troszkę dając żonie możliwość zabawiania dziecka, ale córeczka i tak woli mnie. Nic na to nie poradzę. Czytam bajki do snu, śpiewam jej, tańczymy sobie, wygłupiamy się i jest fajnie.
Córeczka jej faktycznie jedyną osobą, która się cieszy z mojego powrotu do domu.

Pewno część z Was powie, że problem wyolbrzymiam, albo koloryzuję, ale z tego co już zdążyłem przeczytać tutaj na fourm, opinie Wasze są mocno zbliżone do tych, które zebrałem w moim otoczeniu znającym moja żonę.

Ktoś napisał, że to może depresja...Możliwe, ale dopóki żona sama nie zauważy problemu, to jej nie pomogę, bo nie będzie chciała (typ Zosia samosia).
Mi nie zależy na rozwalaniu tego co nas łączy, ale na pielęgnacji i wspólnym zrozumieniu. Zaangażowaniu obu stron. Przecież ja też przeżywam chorobę dziecka, tak samo się martwię i płaczę nocami nad niepewnym losem.
Faceci też czują do cholery i to nie jest tylko domena kobiet!.
Chce zrozumieć co się dzieje z naszym życiem, abym mógł coś z tym zrobić.
Wydaje mi się że i tak dużo robie dla swojej rodziny w tym dla żony.
Prawdą jest że poród i wychowanie dziecka to olbrzymie wyzwanie dla kobiety, jej ciała, umysłu, zdrowia, wytrzymałości etc. ale my ojcowie też przechodzimy taką samą próbę. Co prawda, nie tyjemy i nie mamy z tego powodu rozstępów itd., ale musimy zrezygnować z naszych zainteresowań na rzecz rodziny, musimy być dostępni niezależnie od czasu i miejsca.
W moim przypadku porzuciłem wszystko to co trawiło mój czas na rzeczy nie związane z rodziną i opieką nad dzieckiem.
Znalazłem w firmie osobę, która przejęła na siebie moje obowiązki, bo po prostu mnie nie było w pracy.

Zatem reasumując chcę szczęścia dla mojej rodziny i zdrowia dla córeczki.
Dziekuję tym samym wszystkim za życzenia, zdrowia dla córki...to bardzo miłe i pocieszające, ze są jeszcze ludzie, którym zależy.

Nie wiem co zrobię, ale nie dopuszczę do rozpadu rodziny i do utraty kobiety mojego życia. I jak ktoś pytał...będę walczył o nas. Mam nadzieje, że kiedyś się to poprawi, myślę, że nie wcześniej niż z powrotem dziecka do zdrowia, ale i tak wytrwam.

Może tych kilka słów wyjaśnień nakreśli sytuację i pomoże wam w odpowiedzi na trapiące mnie pytania.
Serdecznie pozdrawiam
 
Eh...bezradny chyba chodzi o to,ze Ty caly czas pracujesz na seks a ciagle tego seksu nie masz :laugh2:
Kurcze...moze Twojej zonie przeszkadza to Twoje gotowanie,prasowanie z dzieckiem na reku??,co? moze daj na luz i zostaw to prasowanie a zamiast tego zorganizuj dla was kolacje przy swiecach..........czy oczekujesz,ze zona ja zorganizuje?? albo zamiast kolacji wspolna kapiel??
Twoja zona jest na tabletkach antykoncepcyjnych?? jesli tak to mozliwe ,ze one sa winne temu,ze jej libido podupadlo.
Aj...nie Wy pierwsi i nie ostatni...wiele malzenstw po urodzeniu dziecka ma takie problemy.

A jak zona zna forum to dobrze :-) istnieje szansa,ze sobie czyta :-D
 
reklama
Narodziny dziecka to coś pięknego, rodzina się powiększa, na świecie pojawia się maleństwo, które totalnie odmienia nasze życie. Oczywiście opieka nad dzieckiem wiąże się z ogromem obowiązków, nie wszystko wyglada tak kolorowo, jak ludzie to sobie wyobrażają przed narodzinami. Często nieprzespane noce, zmęczenie - wiadomo, że są lepsze i te gorsze chwile. A choroba dziecka to coś najsmutniejszego i niesprawiedliwego... Nie każdy dzielnie radzi sobie w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że Twoja żona może mieć depresję - tak jak pisały to już wcześniej dziewczyny. Stąd ta zmiana w zachowaniu, brak troski o codzienne rzeczy. My możemy tu tylko 'gdybać' co zrobić, by było lepiej. Wydaje mi się, że powinieneś skontaktować się z kimś, kto pomaga takim osobom, opowiedzieć o wszystkim. Może on będzie potrafił pomóc nawet bez bezpośredniego kontaktu z Twoją żoną - może przynajmniej potwierdzi teorie o depresji, a może ją odrzuci, może podpowie jak postępować...
Poza tym może Twoja żona potrzebuje czasu po prostu dla siebie - tak jak sugerowała to kosheen. Wiele kobiet siedzących w domu z dziećmi przez caly dzień, potrzebuje chwili dla siebie, by 'odetchnąć', zmienić na chwilę otoczenie, nie musieć przez chwilę myśleć, o tym czy trzeba zmienić pieluchę, czy właśnie jest czas posiłku dziecka etc etc. My mamy 8-miesięcznego synka. I jest naszym największym szczęściem w życiu. Siedzę z nim w domku. Ale mam 'umowę' z mężem - zresztą mąż sam mi to zaproponował - że w weekend on przejmuje w całości opiekę nad synkiem, bym ja mogła odpocząć, spotkać się z koleżanką, pójść do sklepu bądź po prostu poleniuchować. Kobieta, matka też potrzebuje chwili, by się oderwać.
Może postaraj się też, byście mieli więcej czasu tylko siebie, we dwoje. Jeśli możecie, zostawcie córeczkę pod czyjąś opieką choćby na kilka godzin, i ten czas spędźcie razem...
Życzę zdrowia dla córeczki! I trzymam kciuki za Was :tak:
 
Do góry