reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Złe momenty

Natalia1208

Fanka BB :)
Dołączył(a)
11 Styczeń 2019
Postów
332
Dziewczyny jestem szczęśliwa mama. Moja córeczka to moje największe szczescie ale ostatnio nie dogaduje się z mężem. Przed urodzeniem córeczki przenieśliśmy się do innego miasta. Ustaliliśmy, że ja po macierzyńskim zostaje z córką w domu, aż skończy 3 lata. Od kiedy skończył mi się dochód niestety czuje się źle. Mam oszczędności jeszcze ale kurczą się, mąż nas praktycznie utrzymuje, ja że swoich mam tylko na swoje wydatki. Zawsze byłam niezależna A teraz to się zmieniło, nie zostawię córeczki niestety na razie, nie ma takiej możliwości, nie chce zostawać nawet z tata, strasznie placze. Mąż nie docenia tego co robię w domu, zajmuje się ciągle dzieckiem i ma wszystko w domu postawione pod nos. Mąż pracuje z domu, praca luźna. Ciągle słyszę komentarze, że mogłabym pomyśleć aby zarabiać przez Internet ale ja nie mam pomysl u jak i nie mam nawet czasu. Córcia jest wymagającym dzieckiem, nadal je z piersi. Czy któraś z Was jest też na utrzymaniu męża? Często słyszę ostatnio obraźliwe komentarze jak coś mi nie wyjdzie np boję się jeździć autem po dużym mieście i jak musimy gdzieś jechać mąż jest zły. Ostatnio mam problemy stomatologiczne, które będą dużo kosztowały i jestem załamana... dodatkowo jest to dla mnie duży stres, bo dużo wycierpialam przez zęby a mąż jest zły. Bałam się mu nawet powiedzieć o kosztach. Rodzice też mnie nie wspierają. Staram się myśleć, że nie.mam źle ale mam dola .Gdyby nie córcia, nie wiem.co by ze mną było.
 
reklama
Po pierwsze - Twoja osobista opieka nad dzieckiem ma wymierną wartość ekonomiczną (pomijając plusy dla rozwoju dziecka). Żłobek to wydatek rzędu 1500 PLN, niania 2500. Zaproponuj, że wrócisz do pracy a koszty opieki podzielicie 50/50. Po drugie, warto jednak zadbać o swoją samodzielność - swobodne przemieszczanie się samochodem przy małym dziecku jest bardzo istotne. Warto poczytać mężowi o przemocy ekonomicznej. Kolejna sprawa to nie warto samemu się stawiać w takiej sytuacji - podstawiać pod nos, nie rozstawać się z dzieckiem.
 
Wiem, że łatwo jest powiedzieć, że mam wrócić do pracy. Niestety naprawdę nie mam serca zostawić córeczki tzn oddać jej do żłobka, wiem że byłaby to dla niej straszna trauma. Zastanawiam mnie czy są dziewczyny w podobnej sytuacji. Dodam, że nie mamy ciężkiej materialnej sytuacji. Z pensji męża wystarcza na wszystko, dorobilismy się domu bez kredytu, na swoje wydatki mam i płace niektóre rachunki. Mąż opłaca część rachunków i większość na jedzenie.
 
Czuje, że pracuje więcej w domu niż pracowałam w pracy. Ciągle sprzątam, gotuje, zajmuje się dzieckiem a słyszę że nie robię nic. Nie umiem zrobić buntu i żyć w brudzie przy dziecku lub bez obiadów.
 
Absolutnie nie chodzi mi o to, że masz wracać do pracy. Bardziej, żeby użyć takiego argumentu w stosunku do męża. Teraz osobista opieka nad dzieckiem to Twój etat.
 
Niestety mąż tak tego nie widzi... bardzo mi przykro z tego powodu. Często leży na kanapie i odpoczywa, ja robię rzeczy w domu a potem i tak słyszę, że " nie zarabiam i za to, ze postrzatam to nie kupiny chleba "
 
Widzę dwa wyjścia z tej sytuacji. Choć możesz pomyśleć, ze łatwo powiedzieć... 1. Szczerze i wprost mówisz mężowi co Ci nie leży, dając mu czas na przemyślenie tego co usłyszy. Musicie wysłuchać się nawzajem i podjąć wspólną decyzje analizując ZA i PRZECIW. Otwórz się przy tym również na jego argumenty. Otwarty umysł prowadzi do kompromisów.
2. Na zasadzie szoku, nie robisz nic z tego co robiłaś do tej pory. Serio nic się nie stanie jak nie posprzątasz przez tydzień w domu (wiem, ze sama myśl boli😉), jedzenie zrób sobie i dziecku, a najlepiej mężowi powiedz niech zrobi obiad na kilka dni w formie przystosowania się do sytuacji kiedy Ty już wrócisz do pracy, bo wtedy wszystkie obowiązku domowe będziecie dzielić pół na pół
 
Widzę dwa wyjścia z tej sytuacji. Choć możesz pomyśleć, ze łatwo powiedzieć... 1. Szczerze i wprost mówisz mężowi co Ci nie leży, dając mu czas na przemyślenie tego co usłyszy. Musicie wysłuchać się nawzajem i podjąć wspólną decyzje analizując ZA i PRZECIW. Otwórz się przy tym również na jego argumenty. Otwarty umysł prowadzi do kompromisów.
2. Na zasadzie szoku, nie robisz nic z tego co robiłaś do tej pory. Serio nic się nie stanie jak nie posprzątasz przez tydzień w domu (wiem, ze sama myśl boli😉), jedzenie zrób sobie i dziecku, a najlepiej mężowi powiedz niech zrobi obiad na kilka dni w formie przystosowania się do sytuacji kiedy Ty już wrócisz do pracy, bo wtedy wszystkie obowiązku domowe będziecie dzielić pół na pół
Właśnie. Ja też jestem na macierzyńskim. Mąż wraca z pracy i wtedy ja mam czas dla siebie. Książka, plotki, wyjście. Obiad robimy wspólnie albo na zmianę. Sprzątanie 50:50 jak w czasach przed pojawieniem się dziecka. Nie wyobrażam siebie, żebym miała mieć na głowie wszystkie domowe obowiązki i opiekę nad dzieckiem.
 
reklama
Właśnie. Ja też jestem na macierzyńskim. Mąż wraca z pracy i wtedy ja mam czas dla siebie. Książka, plotki, wyjście. Obiad robimy wspólnie albo na zmianę. Sprzątanie 50:50 jak w czasach przed pojawieniem się dziecka. Nie wyobrażam siebie, żebym miała mieć na głowie wszystkie domowe obowiązki i opiekę nad dzieckiem.
Luksus. U mnie zero czasy dla siebie, chyba że mała śpi, w domu mąż raz na jakiś czas wyjmie naczynia ze zmywarki
 
Do góry