reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Zbuntowany dwulatek...

Dołączył(a)
10 Marzec 2018
Postów
1
Witam. Jestem mamą prawie dwuletniego chłopca i jestem juz chyba na granicy swojej cierpliwości. Nie miałam pojęcia ze tak małe dziecko może dać tak w kość. Mój syn jakieś 5 miesięcy temu wszedł w tzw. 'bunt dwulatka'. Jest żywym przykładem na wszystkie artykuły na ten temat. Zaczęło się od używania ulubionego słowa NIE. Teraz raczej jest to odpowiedzią na wszystkie pytania, propozycje oraz nakazy typu daj rączkę-Nieee! (wyrywa się bo jest taki dorosły i idzie sam), chodź ubieramy się bo jedziemy brum brum- Niee!! (Ucieka chowa się i macha na mnie rączką). Oczywiście każda czynnosc kończy się tak samo ubieranie, mycie wycieranie buzi, wyciąganie z wanny itd itp. Na wszystko odpowiada krzykiem i rękoczynami chociaż można dostać nawet za to ze się coś powiedziało lub złe spojrzało hah. Jest też małym manipulantem bo czasami żeby osiągnąć swój cel jest milutki daje buziaki i wgl aż do czasu zakonnczenia czynnosci. (Np. Chce powyglądać przez okno to jest miły daje buziaki osobie która trzyma go na rekach lecz gdy chce go już postawić na podłogę dostaje w twarz. Ostatnio doszły tez głupie pomysły robienie czegoś na przekór mi po 10 razy np wyłączanie tv albo zakrecanie gazu gdy coś gotuje na kuchni. Czasem już doprowadza mnie to do szału zezloszcze się czasem niestety krzyknę co wywołuje u niego SMIECH i tym bardziej to powtarza. Ostatnia świetna zabawą jest siadanie pupą do psa miski z wodą co skutkuje to przebieraniem go całego bo jest cały mokry. Każda moja odmowa na jego dajj konczy się histerią rzucaniem przedmiotami lub uwaga-obrywaniem swojego nosa co wygląda komicznie. Czasem jest tak ze zanim zdążę sprzatnac po jego jakimś pomyślę on już broi coś innego.. Wydaje mi się ze on chodzi i tylko myśli co tu nowego zbroic. Nie zabawi się niczym sam dłużej niż 3 sek no chyba ze czymś co nie wolno. A gdy zmywam wymyśla zabawę ze niby nasz pies go goni (choć idzie w innym kierunku) i chowa się mi między nogami i przepycha. Zrobienie czegoś przy nim graniczy z cudem. Zazdroszczę mamom których dzieci chcą oglądać bajki chciałabym mieć takie wyrzuty sumienia jak one ze włączyly bajke dziecku żeby np ugotować obiad hah. Opadam już z sił nie pomagają tlumaczenia ani nawet mojej zdenerwowanie z bezsilnosci bo nie słucha się mnie kompletnie jedynie męża który wystarczy ze powie 'Eee' i to działa bo chyba do niego czuje tylko respekt gdy zwraca mu uwagę. Chociaż jemu też się obrywa czasem za to ze się spojrzy wtedy gdy syn sobie tego nie życzy. Bicia oduczam go już półroku łapiąc za rękę i tłumacząc ze nie wolno ze boli itd. Bez skutku. Mój sukces to jedynie to ze jak mnie uderzy i zaraz mnie przutUla i całuje w ramach przeprosin ale innych nie chce. Czasem podladuje i z zaskoczenia ugryzie lub uszczypie co jest dla niego mega zabawne. Synek chyba myśli ze jest małym władca nawet zaznacza to gestem walenia piescią o stół co oznacza JA TU RZĄDZE Odrazu zaznaczę ze nie ulegam jego 'rządom' wymuszaniem i wyznaczam mu granice, lecz może robie to w nieodpowiedni sposób.
To wszystko składa się do tego ze nie mam już siły jestem cały czas zdenerwowana, zmęczona ciągła walką o cokolwiek, czuje się już bezsilna i boję się że nie daje rady. Przekłada się to na mój nastrój bo gdy mąż wraca z pracy ja po całym takim dniu jestem zła jak osa zamiast cieszyć sie z jego powrotu..

Może przeszłyście przez to samo i znacie jakieś dobre sposoby na opisane zachowania mojego łobuziaka, jak byc bardziej cierpliwą i jak przetrwać ten okres jak najłagodniej i moc się cieszyć z tych pieknych chwil jakie daje nam macierzynstwo.
Może nie jestem sama i będzie mi wtedy trochę raźniej i łatwiej :)
Pozdrawiam!
 
reklama
Hmm mój syn ma teraz 2 lata i 8 miesięcy jest bardzo spokojny i grzeczny. Mam jeszcze drugie dziecko 8 miesięcy. Zajmuję się nimi praktycznie sama mąż wraca wieczorem na kąpiel dzieci . Jeszcze dwa miesięce temu przeżywałam jego histerie - na szczęście u mnie to był tylko wrzask (ale było głośno i potrafił co chwila to robić) nigdy nie dałam mu klapsa, ani na niego nie krzyczałam. Staram się zawsze reagować spokojnie. Pamiętam jak wracałam z moim wrzeszczącym dzieckiem na rękach-coś sobie wymyślił i prowadziłam wózek :) (później musiałam moją dwójkę zanieść na rękach na szczęście 1 piętro, ale lekko nie było- tylko 2 razy). Trudno było karmić jedno dziecko piersią i drugim się zajmować..ale teraz już się do tego przyzwyczaił. Ja zrezygnowałam całkowicie z tv (podobno dzieci 2 letnie nie powinny wogóle oglądać) Chodzę z dwójką dzieci na zajęcia ogólnorozwojowe . Niestety każda mama musi znaleźć swój sposób. To co u jednej mamy się sprawdza u innej nie. U mnie działał pokój na wyciszenie. Pocieszę cię, że to mija ;-), ale przed Wami jeszcze kilka ładnych miesięcy. Na pewno dziecko nie może Was bić to niedopuszczalne. Mój raz tylko chciał spróbować mnie uderzyć (widział u innego dziecka) od razu stanowczo powiedziałam nie bo to mnie boli i od niego odeszłam - już nigdy tego nie powtórzył. Ja sama robię obiady (zupa i drugie danie) i sprzątam - choć jak pierwsze miało 2 latka było ciężko z dwójką skupić się na domu . Wytrwałości, stanowczości i mądrości w wychowaniu
 
hej.mi tez sie sie trafił mały "diabelek" wiec cie rozumiem,mój syn ma ponad 2latka. I bil nas bardzo mocno .niestety musilam sie uciec do bardziej surowych rzeczy zeby go troche uteperowac .wiem ze to brzmi okrutnie ale ubns kończyło sie nawet tluczeniem szklanek przez małego w złości ,lub jak mu nie pozwoliłam czegos potrafił podbiec do nagrzanego kominka i go dotknąć zeby zrobic na złość.moja metoda to brak słodyczy (mieliśmy szafeczke ze słodyczami i mały dostawl po obiedzie cos słodkiego)byla to dla niego surowa kara.do tego brak oglądania bajek. Jak wpadal w histerie bo Nie dostal noża do zabawy rzucal sie na ziemie i darł sie w niebogłosy nakrzyczałam na niego i odesłałam na swoje lozko. Byla to dla niego mocna kara ktora trwała może 1min:)lub nie reagowalam na jego histerie a zabawki którymi rzucal zabierałam .wedlug mnie to wina rozpieszczenia.moj syn jest jedynym wnukiem z obu stron i miał pozowlenia na wszystko mimo mojego sprzeciwu i pozniej zaczęły sie kłopoty w domu.dzis po dwóch miesiącach "walki" mały jest grzeczniejszy ,bicie zmniejszylo sie do minium .rzuca sie na podłogę może raz w tyg .wiadomo ma gorsze dni i psoci ale staram sie jasno wytaczac mu granice. Ostatnio słyszałam ze właśnie w wieku dwóch lat krztaltuje sie charakter dziecka.
 
Moja córka ma już prawie 5 lat ale kiedy była młodsza tez przechodziliśmy ciężkie chwile... i polecam nie zwracanie uwagi na dziecko w tym czasie kiedy robi nam na złość, u nas pomogło. Trwało to kilka tyg ale zrozumiała i z czasem było lepiej.. tez potrafiła przyjść uderzyć, zabierać to co było mi w danej chwili potrzebne itp... musisz być konsekwentna bo czym starsze dziecko tym ma ciekawsze pomysły jak rozzłościć rodziców [emoji4]


Wysłane z iPhone za pomocą Forum BabyBoom
 
Witam! Zacznijmy od tego, że nie ma czegoś takiego jak "bunt dwulatka", bo dziecko się nie buntuje tylko nie potrafi poradzić sobie z własnymi emocjami, nie potrafi ich opisać tak jak dorosły człowiek i stąd wrażenie, że się buntuje :)

polecam nie zwracanie uwagi na dziecko w tym czasie kiedy robi nam na złość, u nas pomogło. Trwało to kilka tyg ale zrozumiała i z czasem było lepiej.. tez potrafiła przyjść uderzyć, zabierać to co było mi w danej chwili potrzebne itp... musisz być konsekwentna bo czym starsze dziecko tym ma ciekawsze pomysły jak rozzłościć rodziców

Tu się podpiszę, ja również nie zwracam uwagi, do dzisiaj, kiedy mój syn (obecnie pięciolatek) tupie nogami, piszczy, krzyczy, warczy czy mówi, że mnie nie lubi i te pe i te de, a nawet więcej, potrafiłam zrobić dokładnie to samo co syn. On tupie? To ja też, Jasio warczy, to ja też... mina dziecka bezcenna, ale NIE WOLNO się śmiać, choćbyśmy mieli dostać szczękościsku, powaga na twarzy do końca MUSI być. Nie poszłam tak daleko żeby rzucić się na podłogę, ale podejrzewam, że dałoby i to radę :)

Co do przymilania się, no cóż każde dziecko tak robi, popatrzmy też na siebie samych, no nie znam nikogo, kto jak czegoś chce, to jest niemiły :) Dlatego jeśli wiemy, że za przytulasami, buziolami itp. czai się jakaś zachcianka dziecka, a my nie mamy czasu na to akurat, albo to nie pora na słodycze czy inne takie, konsekwentnie mówić nie, a jak dziecko zacznie stroić cyrk, postępowanie jak powyżej.

Co do przemocy ze strony dziecka są dwa wyjścia, za jedno mnie wszystkie mamy świata zjedzą i zlinczują, a drugie niekoniecznie przyszło mamom do głowy.
Zacznę od tego akceptowalnego: popłakać się kiedy dziecko uderzy, zbije cokolwiek co nie jest jego zabawką. Pokazać smutek i żal że postępowanie naszej latorośli jest niewłaściwe. Mój syn zabił mnie śmiechem jak się "popłakałam", także odłożyłam tę metodę "na później".
Drugi sposób: oddać dziecku, naturalnie nie żeby bolało, tylko żeby poczuło lekkie dotknięcie, że nas cios dziecka zabolał i wtedy nie tłumaczyć "nie wolno bić" bo to z naszej strony hipokryzja, tylko powiedzieć wyraźnie "mnie też bolało jak mnie uderzyłeś i jest mi przykro, że musiałam ci oddać' i potem zapytać czy czuje to samo co my, jak potaknie, to powiedzieć, że nie chcemy się bić, czy jakie tam słowa mamy wybiorą. Jak macie zamiar w przyszłości tłumaczyć dziecku, że ma prawo się bronić i oddać cios, to nie mówmy maluchowi że nie wolno bić, bo to się wyklucza. Pokazać że mamy prawo do obrony już dwulatkowi, a wtedy dwa razy pomyśli zanim podniesie rękę. Mój syn uderzył mnie tylko raz, przytrzymałam go za ramiona i powiedziałam "mnie też to boli" tonem jakim szef do nas mówi, że nie jest z nas zadowolony. Poza tym widzę kiedy mu rączka do góry idzie i wtedy mówię "pamiętaj, że ci oddam, także pomyśl czy chcesz to zrobić". Niestety raczej u dwulatka ciężko o takie rozmowy. Dodam, że jak by syn mnie uderzył już w twarz, to bez wahania dostałby klapsa w tyłek, bo tego nie toleruję i nie będę tłumaczyć do znudzenia, że "nie wolno".

Psycholodzy pewnie powiedzą, że nie są to dobre metody wychowawcze, ale u mnie zdało to egzamin.
 
U mnie na wszystko jest "Nie, mama be, nie". Córcia jest strasznie żywym dzieckiem, więc wiele razy jest proszona o nie robienie czegoś, bo stanie jej się krzywda, ale ona wie lepiej. Szczerze mówiąc rzadko na nią krzyczę... Pozwalam jej spaść np. z kanapy czy z szafki (jeśli widzę, że jest to na tyle bezpieczne, by najwyżej zrobił się siniak). Już się nauczyła, że szafka pod telewizorem nie jest do siedzenia, a skakanie po kanapie może zaboleć. Tak samo jak nie chce jeść. Raczej dzieci jak będą naprawdę głodne, to w końcu przyjdą i powiedzą. Nie raz było tak, że jak robiła awanturę, że jeść nie będzie, to zabierałam talerzyk i odstawiałam małą do pokoju, a za max godzinę miałam aniołka na kolanach. Raczej staram się pokazać konsekwencje takiego zachowania, a nie krzyczeć i niepotrzebnie wprowadzać nerwową atmosferę. Wystarczy na spokojnie zrobić swoje i pokazać dziecku, że jego zachowanie nas nie rusza (tak, jest to czasem paskudnie ciężkie).
 
bunt buntem ale uważam, że rodzice powinni w porę wychwycić ten moment w którym warto udac się jednak z dzieckiem do specjalisty. U nas takie nietypowe zachowania zaczeły się w pewnym momencie nasilać. Pediatra zasugerowała wizytę u psychologa i tak trafiliśmy do ośrodka LOGOS DTR w Warszawie. Po kilku miesiącach terapii jest już ok, ale kosztowało nas to sporo pracy i wysiłku.
Zwykle taki "bunt" trwa kilka miesięcy (a później 3,4...latka) pewnie i bez tego ośrodka byście sobie poradzili :), ale trzeba cierpliwości, każdy rodzić musi się jej nauczyć..
 
Wiem, że temat został rozpoczęty 4 miesiące temu, ale postanowiłam dodać coś od siebie :)

Tak zwany bunt dwulatka to naturalny i bardzo ważny etap rozwoju dziecka. Dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że jest odrębną istotą i dąży do tego, by podkreślić swoją indywidualność. Objawia się to właśnie mówieniem "nie". Wielu rodziców uznaje ten etap za coś złego, coś z czym trzeba walczyć, uważa, że dziecko zachowuje się niewłaściwie, jest niegrzeczne. Tymczasem jest to normalny etap rozwoju, przez które przechodzi każde dziecko. Dobrze jest o tym pamiętać :)

Uważam, że dobrze jest pozwolić dziecku na ten bunt i nie walczyć z nim o wszystko. Na Twoim miejscu dałabym mu jak najwięcej swobody i pozwoliłabym mu na robienie wszystkiego, co nie jest niebezpieczne. Dzieci potrzebują dużo ruchu, swobody, potrzebują eksperymentować. Jeśli spełni się tą ich potrzebę, to w sposób naturalny bunt się zmniejszy.

W przypadku rzeczy, które syn robi i które Ci przeszkadzają lub Cię irytują, np. wyłącza gaz lub siada w misce psa, to możesz tłumaczyć na spokojnie i życzliwie, że tak nie robimy i krótko podać powód. Albo możesz żartobliwie powiedzieć: "O ty mały smyku! Znowu wyłączyłeś mi gaz!" Chodzi o to, by pokazać, że jesteś po stronie dziecka i po prostu tłumaczysz mu różne rzeczy, a nie walczysz z nim - w walce ktoś musi wygrać i ktoś przegrać, a gdy jesteś po stronie dziecka, dążysz do tego, by wszyscy byli zadowoleni, przyjmujesz rolę przewodnika, dbasz o potrzeby dziecka i swoje. Jeśli syn nadal nie będzie słuchał, to dalej tłumacz na spokojnie i życzliwie i proponuj inne atrakcyjne formy zabawy zamiast siadania w misce. Czasami dziecko potrzebuje czasu, by przetworzyć sobie coś w głowie, więc uzbrój się w cierpliwość :)

Dodam jeszcze, że jeśli małe dziecko nie będzie mogło wyrazić swojego buntu wobec rodzica, bo rodzic będzie go karał lub mocno ograniczał, to w przyszłości będzie miało duży problem z postawieniem się komuś, kto będzie w pozycji od niego wyższej (tak jak teraz rodzic) np. będzie dawał się wykorzystywać swojemu szefowi lub będzie się bał mu odmówić. Dlatego ważne jest, żeby uszanować w miarę możliwości "nie" dziecka, co oczywiście nie oznacza, że pozwalamy na wszystko.

Jeśli chodzi o bicie i napady złości u dziecka, to napisałam na ten temat artykuł na swoim blogu. Zapraszam, jeśli jesteś zainteresowana :)
 
reklama
dzieci maja to do siebie, szczególnie jak rodzice im na wszystko pozwalają, a potem zdziwienie, ze się "buntują". Od najmłodszych lat trzeba pomyśleć nad jakaś pracą w grupie rówieśników, jakieś wspólne zajęcia czy coś w tym stylu.
 
Do góry