IDA - wstyd się przyznać, ale ja też kilka razy już nie wyrobiłam i dałam Przemkowi po łapkach
ale chyba za lekko (na szczęście) bo wcale się tym nie przejął i nie popłakał. Mnie to najgorzej wyprowadza z równowagi jak on ma czasem taki bojowy nastrój, czyli lata i rzuca wszystkim (najczęściej w Alę) i co chwila próbuje ją uderzyć. Stawiam go do kąta, ale to nie zawsze przynosi efekt i wtedy jak już nic nie skutkuje to żeby się trochę uspokoił i wyciszył to go zamykam w jego pokoju, ale to nie jest tak, że on tam siedzi i wyje z rozpaczy, na ogół się zaczyna bawić autami
No ale chociaż przez tę izolację się trochę uspokaja, no i ja też mogę ochłonąć. Traumy po tym na pewno nie ma.
nice, wcale ci się nie dziwię... i absolutnie nie zarzekam się że nie zdarzy się taka sytuacja że zastosuję rodzaj kary tudzież uspokojenia dziecięcia, który normalnie w moich standardach by się nie mieścił - z prostego powodu: nie mam doświadczenia z dzoećmi i nie zdaję chyba sobie nawet sprawy z MOŻLIWOŚCI takich berbeciów, a z drugiej strony: tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono
cdn pewnie;-)
aha, a co do "dania po łapkach" ro chyba obie wiemy że nie o to chodzi że dziecię ma łzy wypuścić tylko zaczaić "aha, coś jest nieteges", ważniejsze czy przekaz chociaż w minimalnym stopniu dotarł
ps. tak mi się przypomniało: Mysza lepiej reaguje na swojskie dla niej "nu nu nu" i odpowiedni gest palcem niż "nie wolno" - chyba potwierdza się to co twierdzą psychologowie - słowo "nie" nie dociera do naszych mózgów po prostui tak się teraz zastanawiać zaczęłam czy w każdej sytuacji dałoby radę zamiast słów :nie wolno" albo wielozdaniowych tłumaczeń, ubrać zakaz w "przekaz pozytywny" - rozgryzie ktoś? albo chociaż spróbuje?
Dodam jeszcze że tak (
Ida napisała)oczy kota z Shreka jak widzę u mojego syna to często mu ulegam i niestety czasem on jest górą
spokooooooooooo, u mnie zazwyczaj
wiecie co jak widze - a widze u siebie w pracy jak matki traktuja dzieci to plakac mi sie chce... potrafia dziecku niespelna 3 latap rzywalic w pysk przy ludziach i drzec ryje na caly sklep bo dziecko wzielo gumy do zucia sprzed kasy itp.... nie wiem - nie potrafilabym Leane uderzyc nawet w dupke (calowac i udawac ze gryze po kapieli a i owszem:-)) , a co dopiero w twarz zeby dziecku okulary na podloge spadly.... qrwa!!! dla mnei to nei matka tylko suka!
a ja ytak sobie myślę że skoro kilkulatkowi takie strzały sprzedaje to jak dziecko było mniejsze to też znało zmak klapsów
znam ludzi którzy w dzieciństwie mieli naprawdę hardcore z tzw. "dyscypliną" w tle i wyrośli na naprawdę zajebistych ludzi ale jak widać czasem takie kary nie dość że nic nie dają to potem .... ehhh.... każdy ma swoje sumienie
ja swoje posiadam również
hehe, nie 5MIESIĘCZNEMU tylko 5 MIESIĘCY MŁODSZEMU OD NASZYCH czyli... 19 miesięcy kawaler ma, bo urodziny w marcu
ps. chciałabym mieć jaja żeby być taką matką jak Ty dla swoich dzieciuf
:***
wiecie co? a ja się czuje jakbym miała prawie carte blanche... nie mam żadnych wspomnień związanych z "wychowywaniem"
serio... ścierą po plecach dostałam raz w wieku chyba 12 lat - nie dość że zasłużylam (serio, należało mi się
na taki pomysł wpadłam że aż szok
) to nawet żadnych pretensji do mamy nie mam
a poza tym??? jakoś tak jakbym miała podsumować sposób w jaki byłam wychowywana to opierał się on chyba na ... wyrzutach sumienia
wystarczyło że usłyszałam "ale to go boli" "mamie będzie smutno" itd itp i było po buncie
i nie. to wcale nie jest dobry sposób, bo do dziś mi to zostało. a jak wiadomo w dzisiejszym świecie bez jaj żyć się nie da