Kwiat Jabłoni
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Październik 2020
- Postów
- 261
Hm, chyba jeszcze raz sobie pozwolę tu odpowiedzieć, a potem lecę w inne, bardziej pożyteczne rejony internetu.
Przede wszystkim zacznę od tego co powinno się tu znaleźć na pierwszym miejscu: odpowiedź na pytania dręczące autorkę. Oczywiście posiłkuję się informacjami od specjalistów poparte artykułami w linkach, bo sama mam zupełnie inne wykształcenie.
Pytania były trzy: czy do zapłodnienia może dojść poprzez stosunek przerywany: tak, jak najbardziej. Wg indeksu Pearla statystycznie od 10 do 35 kobiet na 100 stosujących tę metodę antykoncepcji w ciągu roku zajdzie w ciążę. Moim zdaniem to przyczyna większości wpadek.
Czy do zapłodnienia może dojść po wprowadzeniu palca ze spermą do pochwy? (Np. podczas świadomego pettingu, niekoniecznie perfidnego "łapania na dziecko" - dop. mój). W przypadku wysokiej płodności obojga, dni płodnych i innych czynników jest to możliwe, szansa na to jest bardzo mała, ale jest.
Co do kontaktu zewnętrznych narządów, czy też przedsionka pochwy ryzyko jeszcze bardziej maleje.
Tu już nie znalazłam statystyk, ale owszem, ludzie zadają takie pytania w internecie.
I teraz tak: jasne, dziewczyna mogła/powinna zapytać gdzie indziej (niepotrzebne skreślić), np. lekarza w internecie. Mogla też znaleźć te odpowiedzi w internecie, tak jak ja przed chwilą, żeby wesprzeć się autorytetami.
Różnica mną i Wami, które tu ze mną dyskutujecie jest taka, że mnie to nie obchodzi czy nie potrafiła, czy jej się nie chciało, czy źle sobie włączyła zakładkę, czy jest internetowym trollem. Pytanie zawisło, moderator go nie usunął, nie było obraźliwe ani wulgarne. Było powodowane niewiedzą, a to wystarczający powód, żeby na nie odpowiedzieć. Czy fakt, że takie podobne pytania pojawiają się co tydzień sprawia, ze trudniej Wam korzystać z forum, macie jakiś utrudniony dostęp do interesujących was tematów? Jeśli nie chcecie, to możecie nie odpisywać. Tak po prostu. A może po prostu była to dla Was okazja, żeby się trochę powyzłośliwiać i poczuć swoją wyższość?
I tak, czytałam ten argument, ze ktoś jej głupio gdzieś doradzi na przypadkowym forum i przez to dziewczyna wpadnie w kłopoty. Takie złe rady może dostać i od koleżanki z ławki, na forum, i to takim dużym jest za to bardziej prawdopodobne, że ktoś wyłapie dezinformację i ją naprostuje, tym bardziej jeśli pytanie jest dość proste.
Jestem przekonana, że dużo fajniej i pożyteczniej jest pomóc innej osobie, niż się z niej naśmiewać, nawet jeśli pomyślimy że pytanie jest głupie i nie na miejscu. Pisałam to tu już wielokrotnie, i zdania nie zmienię, nawet jeśli będę tu siedzieć 10 lat.
Jak zobaczyłam, że jest 5 stron odpowiedzi, i tylko jeden wpis jako tako pomocny i na temat, a inne super dojrzałe w stylu: papier toaletowy->śmieszne! -> kupa!->fuj fuj! śmieszne! to pomyślałam, że coś tu nie gra i napiszę, co uważam. Nie, nie znam dziewczyny, nikt mi za to nie płaci i nikogo nie usprawiedliwiam. Zaangażowałam się, bo mnie wkurza podejście do edukacji seksualnej w Pl. Zamiatające pod dywan, kpiące, traktujące jako tabu. Wkurza i przeraża. Czyta się potem o tym, że matka w pozostawiona sama sobie zamordowała niechciane dziecko, albo ze 15-latek morduje 13 letnią dziewczynę w ciąży. Nie jestem ministrem edukacji, premierem ani dyrektorką szkoły i nie mam niestety na to wpływu w dużym stopniu poza tym, że nie głosuję na partię która walczy z rzetelną edukacją seksualną.
Osobiście planuję mieć na to taki wpływ, że będę moje dzieci uczyć i uświadamiać, i postaram się ze wszystkich sił, żeby w razie jakichkolwiek wątpliwości mogły zwrócić się z nimi do mnie lub ich ojca i mogły nam zaufać, że ich nie wyśmiejemy, niezależnie, jak "głupie" by się wydawały i niezależnie, czy mają 10, 15, 20 czy 35 lat.
Także też wolałabym, żeby autorka nie musiała nigdy pytać, bo nie miałaby luk w edukacji, lub też spytała od razu specjalistę, a nie narażała się na tę uroczą tutaj kobiecą solidarność <sarkazm>. Jednak stało się inaczej, i gdyby pierwsza komentująca wyjaśniła jej te zagadnienia, to może nie rozkręciłaby się tutaj ta przykra polewka i taka g***oburza z serwetkami w odwodzie, za przeproszeniem.
Nie wiem ile czasu tu spędzę, ale tyle ile będę, będę starać się pomagać innym, bo tak jestem wychowana. Wy będziecie zwalczać kpiną niepasujące zdaniem was pytania, no i ok, mamy wolność słowa. Napisałam chyba już wszystko chciałam. Wiem, nie przekonam Was. Mimo wszystko pozdrawiam, cześć.
Przede wszystkim zacznę od tego co powinno się tu znaleźć na pierwszym miejscu: odpowiedź na pytania dręczące autorkę. Oczywiście posiłkuję się informacjami od specjalistów poparte artykułami w linkach, bo sama mam zupełnie inne wykształcenie.
Pytania były trzy: czy do zapłodnienia może dojść poprzez stosunek przerywany: tak, jak najbardziej. Wg indeksu Pearla statystycznie od 10 do 35 kobiet na 100 stosujących tę metodę antykoncepcji w ciągu roku zajdzie w ciążę. Moim zdaniem to przyczyna większości wpadek.
Czy do zapłodnienia może dojść po wprowadzeniu palca ze spermą do pochwy? (Np. podczas świadomego pettingu, niekoniecznie perfidnego "łapania na dziecko" - dop. mój). W przypadku wysokiej płodności obojga, dni płodnych i innych czynników jest to możliwe, szansa na to jest bardzo mała, ale jest.
Co do kontaktu zewnętrznych narządów, czy też przedsionka pochwy ryzyko jeszcze bardziej maleje.
Tu już nie znalazłam statystyk, ale owszem, ludzie zadają takie pytania w internecie.
Wskaźnik Pearla, czyli jak bardzo skuteczna jest dana metoda antykoncepcji?
Podchodząc świadomie do tematu seksu i chcąc cieszyć się nim bez obawy o niechcianą i nieplanowaną ciążę, korzystamy z antykoncepcji. Na rynku dostępnych jest wiele metod mających za zadanie zapobiegać zapłodnieniu. Metody antykoncepcji mają różną skuteczność działania, mierzoną za pomocą...
www.medonet.pl
Czy podczas pettingu można zajść w ciążę?
Czym jest petting? Czy w ten sposób można zajść w ciążę? Czy wytrysk na narządy płciowe może zakończyć się ciążą? Czy można petting traktować jak naturalną metodą antykoncepcji? Na pytanie odpowiada lek. Katarzyna Darecka.
www.medonet.pl
I teraz tak: jasne, dziewczyna mogła/powinna zapytać gdzie indziej (niepotrzebne skreślić), np. lekarza w internecie. Mogla też znaleźć te odpowiedzi w internecie, tak jak ja przed chwilą, żeby wesprzeć się autorytetami.
Różnica mną i Wami, które tu ze mną dyskutujecie jest taka, że mnie to nie obchodzi czy nie potrafiła, czy jej się nie chciało, czy źle sobie włączyła zakładkę, czy jest internetowym trollem. Pytanie zawisło, moderator go nie usunął, nie było obraźliwe ani wulgarne. Było powodowane niewiedzą, a to wystarczający powód, żeby na nie odpowiedzieć. Czy fakt, że takie podobne pytania pojawiają się co tydzień sprawia, ze trudniej Wam korzystać z forum, macie jakiś utrudniony dostęp do interesujących was tematów? Jeśli nie chcecie, to możecie nie odpisywać. Tak po prostu. A może po prostu była to dla Was okazja, żeby się trochę powyzłośliwiać i poczuć swoją wyższość?
I tak, czytałam ten argument, ze ktoś jej głupio gdzieś doradzi na przypadkowym forum i przez to dziewczyna wpadnie w kłopoty. Takie złe rady może dostać i od koleżanki z ławki, na forum, i to takim dużym jest za to bardziej prawdopodobne, że ktoś wyłapie dezinformację i ją naprostuje, tym bardziej jeśli pytanie jest dość proste.
Jestem przekonana, że dużo fajniej i pożyteczniej jest pomóc innej osobie, niż się z niej naśmiewać, nawet jeśli pomyślimy że pytanie jest głupie i nie na miejscu. Pisałam to tu już wielokrotnie, i zdania nie zmienię, nawet jeśli będę tu siedzieć 10 lat.
Jak zobaczyłam, że jest 5 stron odpowiedzi, i tylko jeden wpis jako tako pomocny i na temat, a inne super dojrzałe w stylu: papier toaletowy->śmieszne! -> kupa!->fuj fuj! śmieszne! to pomyślałam, że coś tu nie gra i napiszę, co uważam. Nie, nie znam dziewczyny, nikt mi za to nie płaci i nikogo nie usprawiedliwiam. Zaangażowałam się, bo mnie wkurza podejście do edukacji seksualnej w Pl. Zamiatające pod dywan, kpiące, traktujące jako tabu. Wkurza i przeraża. Czyta się potem o tym, że matka w pozostawiona sama sobie zamordowała niechciane dziecko, albo ze 15-latek morduje 13 letnią dziewczynę w ciąży. Nie jestem ministrem edukacji, premierem ani dyrektorką szkoły i nie mam niestety na to wpływu w dużym stopniu poza tym, że nie głosuję na partię która walczy z rzetelną edukacją seksualną.
Osobiście planuję mieć na to taki wpływ, że będę moje dzieci uczyć i uświadamiać, i postaram się ze wszystkich sił, żeby w razie jakichkolwiek wątpliwości mogły zwrócić się z nimi do mnie lub ich ojca i mogły nam zaufać, że ich nie wyśmiejemy, niezależnie, jak "głupie" by się wydawały i niezależnie, czy mają 10, 15, 20 czy 35 lat.
Także też wolałabym, żeby autorka nie musiała nigdy pytać, bo nie miałaby luk w edukacji, lub też spytała od razu specjalistę, a nie narażała się na tę uroczą tutaj kobiecą solidarność <sarkazm>. Jednak stało się inaczej, i gdyby pierwsza komentująca wyjaśniła jej te zagadnienia, to może nie rozkręciłaby się tutaj ta przykra polewka i taka g***oburza z serwetkami w odwodzie, za przeproszeniem.
Nie wiem ile czasu tu spędzę, ale tyle ile będę, będę starać się pomagać innym, bo tak jestem wychowana. Wy będziecie zwalczać kpiną niepasujące zdaniem was pytania, no i ok, mamy wolność słowa. Napisałam chyba już wszystko chciałam. Wiem, nie przekonam Was. Mimo wszystko pozdrawiam, cześć.