reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Zagrożenie dla dziecka

Ja sobie poradziłam, ale nie do końca uważam się za zwycięzcę. Miałam dwie kotki. Po urodzeniu syna obie nienajlepiej znosiły dziecko w domu, a jedna kotka dosłownie dostawała kociokwiku, sikała na wszystko, chodziła i prychała na domowników, zaczęła też regularnie tłuc swoją siostrę (wcześniej tłukła okazjonalnie). Plus była też najeżona na mojego noworodka i miałam wrażenie, że może go kiedyś też zaatakować pod wpływem stresu. Ja będąc w połogu zdecydowałam, że szukam jej domu adopcyjnego, bo nie pociągniemy długo w takiej konfiguracji. Po 2 miesiącach zgłosiła się do mnie starsza Pani która akurat szukała kota już też raczej dojrzałego. Oddałam ją mam nadzieję w dobre ręce już ponad rok temu. Czasem kobitka przysyła mi fotki które chyba świadczą o tym, że kot nie cierpi.


Mimo że była ze mną dłużej niż mąż i dziecko to w sytuacji, gdy zaczęła sprawiać zagrożeni, albo nawet gdyby sprawiała tylko zwykły kłopot, ale chciałby tego mój mąż, to nie wahałam się i nie wahałabym się jej oddać. Możecie mnie skrytykować, ale ja się z autorem wątku zgadzam w kwestii, że zwierzę to nie to samo co człowiek i mimo że byłam i jestem do moich kotów przywiązana nie ma tu znaku równości.

Chyba raczej skoki kota płodu nie uszkodzą, ale wydaje mi się, że ten wątek ujawnia ciekawsze kwestie i reakcja większości duuużo mówi o oczekiwaniach wobec mężczyzn i tego, jak to oni nie powinni mieć własnych.

Prywatnie uważam, że synkowanie/córeczkowanie kota lub psa to jest zajob. (Sue me!) I ma chłop prawo kota zwyczajnie nie lubić. Pytanie gdzie leży lojalność jego partnerki... bo odwróćmy trochę sytuacje: niechby np facet miał amstaffa, zanim poznał kobietę. Ona zachodzi potem w ciążę, ale pies jej nie lubi, warczy na nią, a czasem sobie skoczy. Nie gryzie itd, ale swoje waży, więc parę razy nawet ją przewrócił. Co byście poradziły tej dziewczynie, gdyby pisała tu, że pies może chyba jej zagrażać? Że psa nie chce i marzy o tym, żeby chłop wreszcie sie tego psa pozbył. Pisałybyście, że e tam, spoko, spoko, piesek był pierwszy, twój partner go kocha, więc że względu na niego, weź nie bądź taka sztywna, nic się nie stało? Że jak się z nim wiązała, to widziała że jest już psiecko, to o co jej teraz chodzi? Tak po prostu mnie to ciekawi
Ja bym napisala, ze wiedziala, na co się pisze i znała podejście faceta do psa od samego początku 🤷‍♀️
tak samo Autor wiedział, ze ona ma kota. Ja nie lubię psów, to zwyczajnie nie biorę faceta, który psy ma albo chciałby mieć.

Też rozważałam wydanie kotów, bo był moment, ze podejrzewalismy u syna alergię, więc ja to rozumiem. I akurat dla mnie zawsze syn jest na wyższym miejscu niż koty, co nie zmienia tego, ze za koty też jestem odpowiedzialna i też stworzylam im komfortowy kąt w mieszkaniu, skoro wiem, ze syn je czasami męczy 🤷‍♀️

Natomiast wzięcie zwierzaka to wzięcie za niego odpowiedzialności na całe jego życie, a nie dopóki nie zacznie przeszkadzac w wizji idealnego życia.
 
reklama
@Myszopingwin jesteś zdaje się jedyną trzeźwo i racjonalnie myślącą kobietą udzielającą się w tym wątku.
Tak, żadne zwierzę nie powinno być traktowane jak dziecko. Nie dajmy się zwariować.

Dbanie o komfort zwierzaka kosztem ludzkich domowników jest w mojej ocenie nie do przyjęcia.
Przykładowo ten uwalający się na brzuch kocur, mógłby być trzymany na dystans, nie dopuszczany do przytulania na łóżku. Wtedy nie istniałoby ryzyko wskoczenia na brzuch dziewczyny.

Niestety dziewczyna dba moim zdaniem zbyt bardzo o uczucia kota i nie chcąc by było mu przykro naraża dziecko w brzuchu na niespodziewany skok pupila.
 
@Lady Loka

U mojej dziewczyny dziecko nie jest na wyższym miejscu od kota. Są na równi. Gdy poruszyłem z nią dzisiaj ten temat usłyszałem, że kotek jest jej synkiem i kocha go tak samo jak maleństwo w brzuszku.
Dziewczyna zaznaczyła, że nie chce rozróżniać i że obu synków kocha tak samo i nie będzie faworyzowania.

Nie widzi w tym niczego złego, a mi w tym momencie opadły ręce.
 
Ja sobie poradziłam, ale nie do końca uważam się za zwycięzcę. Miałam dwie kotki. Po urodzeniu syna obie nienajlepiej znosiły dziecko w domu, a jedna kotka dosłownie dostawała kociokwiku, sikała na wszystko, chodziła i prychała na domowników, zaczęła też regularnie tłuc swoją siostrę (wcześniej tłukła okazjonalnie). Plus była też najeżona na mojego noworodka i miałam wrażenie, że może go kiedyś też zaatakować pod wpływem stresu. Ja będąc w połogu zdecydowałam, że szukam jej domu adopcyjnego, bo nie pociągniemy długo w takiej konfiguracji. Po 2 miesiącach zgłosiła się do mnie starsza Pani która akurat szukała kota już też raczej dojrzałego. Oddałam ją mam nadzieję w dobre ręce już ponad rok temu. Czasem kobitka przysyła mi fotki które chyba świadczą o tym, że kot nie cierpi.


Mimo że była ze mną dłużej niż mąż i dziecko to w sytuacji, gdy zaczęła sprawiać zagrożeni, albo nawet gdyby sprawiała tylko zwykły kłopot, ale chciałby tego mój mąż, to nie wahałam się i nie wahałabym się jej oddać. Możecie mnie skrytykować, ale ja się z autorem wątku zgadzam w kwestii, że zwierzę to nie to samo co człowiek i mimo że byłam i jestem do moich kotów przywiązana nie ma tu znaku równości.

Chyba raczej skoki kota płodu nie uszkodzą, ale wydaje mi się, że ten wątek ujawnia ciekawsze kwestie i reakcja większości duuużo mówi o oczekiwaniach wobec mężczyzn i tego, jak to oni nie powinni mieć własnych.

Prywatnie uważam, że synkowanie/córeczkowanie kota lub psa to jest zajob. (Sue me!) I ma chłop prawo kota zwyczajnie nie lubić. Pytanie gdzie leży lojalność jego partnerki... bo odwróćmy trochę sytuacje: niechby np facet miał amstaffa, zanim poznał kobietę. Ona zachodzi potem w ciążę, ale pies jej nie lubi, warczy na nią, a czasem sobie skoczy. Nie gryzie itd, ale swoje waży, więc parę razy nawet ją przewrócił. Co byście poradziły tej dziewczynie, gdyby pisała tu, że pies może chyba jej zagrażać? Że psa nie chce i marzy o tym, żeby chłop wreszcie sie tego psa pozbył. Pisałybyście, że e tam, spoko, spoko, piesek był pierwszy, twój partner go kocha, więc że względu na niego, weź nie bądź taka sztywna, nic się nie stało? Że jak się z nim wiązała, to widziała że jest już psiecko, to o co jej teraz chodzi? Tak po prostu mnie to ciekawi
Nie traktuje swoich zwierząt jak ludzkich dzieci, co nie zmienia faktu że kot to żywe stworzenie które ma swoje emocje. I zawsze mnie zastanawia czy ludzie dla których np oddanie kota po 10latach to takie machnięcie ręką, mają taką samą łatwość wobec innych ludzi, czy np rozważaliby oddanie dziecka gdyby starsze zaczęło być agresywne wobec młodszego czy jednak wykazalaby minimum chęci do wspólnej pracy ;) No ale mnie od małego w domu uczono, że zwierzę to nie tylko danie karmy i wody do miski czy wyprowadzenie na spacer, ale przede wszystkim wziecie na siebie odpowiedzialności za żywą istotę nawet jeśli będą momenty ciężkie i będzie się trzeba napracować.
 
Mam nadzieję, ze nie planujecie więcej niż jedno dziecko, bo nie wiem, co to będzie jak ona będzie w drugiej ciązy, a na brzuch nagle skoczy jej np. 2latek. Też wtedy oddasz starszego? Zabronisz wchodzić na łózko?

Powaznie zapytaj jej ginekologa czy to faktycznie jest aż tak groźne 🤷‍♀️

ona naprawdę ma prawo do takiego podejścia 🤷‍♀️ no poważnie. Ty masz prawo do swojego, jak najbardziej. Tyle, że gdyby nie było dziecka, to powiedzialabym Ci, ze przy takiej róznicy najlepiej jednak się rozstać. Bo będziecie mieć na tym tle coraz więcej konfliktów. A skoro jest dziecko, no to zastanów się, co jest dla Ciebie ważniejsze. Kot wiecznie zył nie będzie, więc moze warto zacisnąć zęby i przeczekać? Albo się rozstać pomimo to, skoro nie potrafisz zaakceptować tego kota. To już Twoja decyzja 🤷‍♀️
 
@thepaszkov
@Lady Loka

A ja nigdzie nie napisałem, że chcę by dziewczyna wywaliła kota z domu.
Nie mogę po prostu znieść tego matkowania zwierzęciu. Przy tych skłonnościach kocura skakania na brzuch oczekiwałbym nie dopuszczania do okoliczności, w których mogłoby dojść do takiej sytuacji.
 
@thepaszkov
@Lady Loka

A ja nigdzie nie napisałem, że chcę by dziewczyna wywaliła kota z domu.
Nie mogę po prostu znieść tego matkowania zwierzęciu. Przy tych skłonnościach kocura skakania na brzuch oczekiwałbym nie dopuszczania do okoliczności, w których mogłoby dojść do takiej sytuacji.
Powtórzę jeszcze raz, do porzygu, powinienes zapytać jej ginekologa o to, czy faktycznie w jej przypadku jest to takie groźne 🤷‍♀️

Jeżeli nie matkowala kotu przed ciążą, to obstawiam, że hormony działają i że po ciązy jak zajmie się dzieckiem, to jej przejdzie. Mnie koty kompletnie przestał interesować po porodzie, aż wstyd przyznac.
Jeżeli przed ciążą tak robiła, no to widziały galy, co brały.
 
@Myszopingwin jesteś zdaje się jedyną trzeźwo i racjonalnie myślącą kobietą udzielającą się w tym wątku.
Tak, żadne zwierzę nie powinno być traktowane jak dziecko. Nie dajmy się zwariować.

Dbanie o komfort zwierzaka kosztem ludzkich domowników jest w mojej ocenie nie do przyjęcia.
Przykładowo ten uwalający się na brzuch kocur, mógłby być trzymany na dystans, nie dopuszczany do przytulania na łóżku. Wtedy nie istniałoby ryzyko wskoczenia na brzuch dziewczyny.

Niestety dziewczyna dba moim zdaniem zbyt bardzo o uczucia kota i nie chcąc by było mu przykro naraża dziecko w brzuchu na niespodziewany skok pupila.
Ale dziewczyna chyba taka była kiedy ją poznałeś? Kiedy się do niej wprowadziłeś?
Czyli to zaakceptowałeś? Co więcej zrobiłeś sobie z nią dziecko.
I teraz oczekujesz od niej zmiany. No ktoś jest tutaj chyba nie fair.

Kot jej krzywdy nie zrobi, za to Twoja paranoja tak, przecież wszędzie mówią żeby kobiet w ciąży nie stresować.

Mam dwa koty, jeden z nich rozciągał się na moim brzuchu dzień przed cesarką. Mam koleżanki które nosiły swoje 13 kilowe dzieci, też żyją.

Nasz jeden kot lubił po nas skakać rano kiedy był głodny, żeby nas obudzić. Po cesarce przez pierwsze dwa tygodnie zamykaliśmy na noc drzwi do sypialni żeby mi na brzuch nie wskoczył. Ale z dzieckiem w domu sam przestał skakać.

Na początku koty traktowały mała jak powietrze, teraz ma 13 miesięcy i dochodzi do nich, daje im buziaki, głaszcze je i przytula. Są jej ba bu i no ni, i nie wyobrażam sobie żeby ich nie miała, mają wspaniałą relację.

A uczucie do kota ewoluuje kiedy dziecko się pojawi.
 
reklama
Do góry