reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wyścig matek

A najgorsze, gdy w grupie wcześniej wspierających się mam..jedna z mam rodzi nagle dziecko niepełnosprawne. Opóźnione w rozwoju psycho-ruchowym przez wielotygodniowe, miesięczne pobytu w szpitalach. Jak taka mama ma mieć jeszcze siłę czytać wyścigi osesków?
Piszę jako taka właśnie mama.
Córcia już zaległości nadrobiła, codzienna wilogodzinna rehabilitacja..siedzi, wstaje...ma 10 m-cy, no prawie 11..i wg mnie jest super dzielna.
Przez wyścig matek właśnie kilka miesięcy temu rozstałam się z grupą mam z BB.
 
reklama
z pewnością..Ale patrzac z dystansu...kiepskie takie dowartościowanie. Bo nic tak naprawde nie wynika z faktu czy dziecko wstanie w wieku 6 m-cy czy 11-stu...no może poza faktem, że dziecko, które, powiedzmy..., stoi w wieku 6 m-cy może miec problemy ortopedyczne w przyszłości.
 
Offtop:

Nagonka – ostry, nie przebierający w środkach atak
skierowany przeciwko osobie, grupie osób, grupie społecznej lubnarodowi
 albo przeciwko jakiemuś zjawisku (także: zjawisku społecznemu) lub zdarzeniu.

Koniec offtop'a

Mimo to rozumiem, ze chodzi Ci o nagonke na karmienie mlekiem modyfikowanym a nie karmienie piersia.
Nie wiem jak w Twoim otoczeniu ta nagonka sie przejawia - mam nadzieje, ze bez ofiar. Jednak wiedza o wyzszosci mleka matki nad tym modyfikowanym jest powszechnie dostepna. Osobiscie nie dziwi mnie fakt gdy kobieta czuje dume karmiac piersia i mowiac o tym otwarcie. Nie uwazam tez zeby kobiety karmiace "MM" powinny byly czuc sie tym dotkniete.
Wyscig szczurow byl, jest i bedzie, bo czlowiek zawsze bedzie chcial miec lepiej od drugiego, a kto z kim przestaje taki sie staje.

Wysyłane z mojego GT-S5570 za pomocą Tapatalk 2
 
Śmieszy mnie to za każdym razem, jak czytam posty SuperNiani itp. Co gorsza, połowa tych matek jest wśród nas na forum, ale idealnie dopasowują się do tematu i zmieniają jak kameleony.
 
A najgorsze, gdy w grupie wcześniej wspierających się mam..jedna z mam rodzi nagle dziecko niepełnosprawne. Opóźnione w rozwoju psycho-ruchowym przez wielotygodniowe, miesięczne pobytu w szpitalach. Jak taka mama ma mieć jeszcze siłę czytać wyścigi osesków?
Piszę jako taka właśnie mama.
Córcia już zaległości nadrobiła, codzienna wilogodzinna rehabilitacja..siedzi, wstaje...ma 10 m-cy, no prawie 11..i wg mnie jest super dzielna.
Przez wyścig matek właśnie kilka miesięcy temu rozstałam się z grupą mam z BB.

Jeszcze gorsze jest, gdy mama w 34 tygodniu ciąży rodzi martwe dziecko i nastaje cisza i "usunięcie z listy" oczekujących. Miecz przez plecy w serce.
 
Offtop:

Nagonka – ostry, nie przebierający w środkach atak
skierowany przeciwko osobie, grupie osób, grupie społecznej lubnarodowi
 albo przeciwko jakiemuś zjawisku (także: zjawisku społecznemu) lub zdarzeniu.

Koniec offtop'a

Mimo to rozumiem, ze chodzi Ci o nagonke na karmienie mlekiem modyfikowanym a nie karmienie piersia.
Nie wiem jak w Twoim otoczeniu ta nagonka sie przejawia - mam nadzieje, ze bez ofiar. Jednak wiedza o wyzszosci mleka matki nad tym modyfikowanym jest powszechnie dostepna. Osobiscie nie dziwi mnie fakt gdy kobieta czuje dume karmiac piersia i mowiac o tym otwarcie. Nie uwazam tez zeby kobiety karmiace "MM" powinny byly czuc sie tym dotkniete.
Wyscig szczurow byl, jest i bedzie, bo czlowiek zawsze bedzie chcial miec lepiej od drugiego, a kto z kim przestaje taki sie staje.

Wysyłane z mojego GT-S5570 za pomocą Tapatalk 2

Kobiety karmiące MM nie czują się dotknięte tym, że inna mama karmi piersią. czują się dotknięte komentarzami, które je spotykają, gdy karmią niemowlę butlą z MM. Często są to komentarze zupełnie obcych, wścibskich bab. A przyczyn jest naprawde wiele. I nieprawda, że mleko matki jest zawsze najlepsze dla dziecka...Ja np. dziecko od drugiego m-ca życia karmiłam MM, specjalistycznym,wzbogaconym w składniki dodatkowe, bo takie były zalecenia lekarzy ze szpitala.
 
"Wscibskie baby" wypowiadaja sie na kazdy temat zwiazany z naszym codziennym zyciem w sposob sugerujacy czyjas niekompetencje. Nie tylko na ten :)
A to co kazda z Was wybiera dla wlasnego malego cudu to tylko i wylacznie Wasza sprawa. Kazdy o tym wie ale czesto zapomina, ze to co mowia i mysla o Was inni nie czyni Was takimi, reputacja wsrod takich "bab" to chyba nic potrzebnego ?
A co do mleka to doskonale rozumiem, ze sa rozne rodzaje mleka modyfikowanego i posrod nich sa lepsze i gorsze, drozsze i tansze. Jednak czytajac publikacje naukowe na ten temat wyrobilem sobie zdanie o tym ze mleko naturalne jest bardziej wartosciowe i latwiej przyswajalne, jesli to kogos irytuje to patrz drugi akapit ;)

Wysyłane z mojego GT-S5570 za pomocą Tapatalk 2
 
To oczywiste, że mleko naturalne jest w wielu przypadkach dużo zdrowsze i łatwiej przyswajalne. Jednak są wyjątki...np dziecko z cholestazą i napadową hipoglikemią z utratą przytomności. Wówczas, nawet gdyby miała rzekę mleka naturalnego, lekarze słusznie każą przejść na MM. Ja tam w ogóle nie rozumiem nagonki na takie a siakie karmienie. W obie strony to działa...mamy karmiące MM też potrafią nieźle dowalić mamom karmiącym naturalnie. I po co? jakie znaczenie ma to po roku życia dziecka? Dla mnie zerowe.
 
A o karmieniu piszę tylko dlatego, że od tego rozpoczyna się wyścig matek :) Potem dochodzą kolejne aspekty.
 
reklama
Po pierwsze: taka rywalizacja nie jest domeną matek. Ona jest wszędzie. Uczymy się jej od najmłodszych lat, wysysamy ją z mlekiem matki ( z przeproszeniem karmiących mm). W szkole się zaczyna : oceny, rankingi, dzielenie na lepszych i gorszych, mierzenie czyjejś wartości punktami . Potem trwa, trafia się na to w każdej dziedzinie życia. W przypadku macierzyństwa powszechność rywalizacji wzrasta, bo macierzyństwo zrównuje. Pani Kasia, dajmy na to kosmetyczka, na gruncie zawodowym może rywalizować z koleżanką, ale z panią Magdą, dajmy na to pracownikiem naukowym, specjalizującym się w budowie stawu łokciowego skoczka pustynnego, już w zasadzie nie ma o czym gadać i między nimi żadne pole do rywalizacji i przeskakiwania się nie istnieje. Chyba, że obie są matkami. W macierzyństwie są zrównane. Każda matka, przez sam fakt bycia matką staje się kompetentną znawczynią tematu. I już pani Kasia z panią Magdą mogą się użerać jak równy z równym, w temacie w którym obie są tak samo wszechwiedzące, albo tak samo zielone.
Po drugie: ludzie lubią czuć się osadzeni w grupie. Należeć do jakiejś społeczności, mieć za sobą autorytet zbiorowości. Karmisz mm, nosisz w chuście, używasz pieluszek marki x? Kilka kliknięć i już znajdujesz grupę mam o takich samych poglądach. Rozsiadacie się wygodnie i zaczynacie mantrę „ jesteśmy najlepsze, nasza metoda jest najsłuszniejsza” . Jest miło. A jak się wie, że gdzieś, poza naszą grupą są inni, którzy robią inaczej, to można z politowaniem pokiwać głową. I poszukać kolejnego dowodu na to, że to nasza opcja jest jedynie słuszna. Bo te karmiące cycem to to, bo te po cesarce to tamto, bo od noszenia w chuście się robi owamto, bo od smoczka to wiadomo, bo te co dają dzieciom słoiczki są wyrodne – a wszystko to, żeby czuć się lepiej we własnej skórze i z własnymi decyzjami.
Po trzecie: Nigdy wcześniej w dziejach ludzkości komunikacja nie była tak łatwa i tak powszechna. Co ma swoje wady i zalety. Kiedyś najwyżej jedna mama spotykając drugą w piaskownicy pochwaliła się , że jej córeczka to już biegała w wieku ośmiu miesięcy, usłyszała w odpowiedzi że synek tej drugiej to jak miał półtora roku przemawiał całymi zdaniami. Może jedna czy druga miała w domu jakąś książkę na temat tego, jak się powinno rozwijać dziecko. Może nawet z tabelkami, ale to tyle. A teraz? Napisze któraś na forum, że dziecko coś… piętnaście minut potem ma dwadzieścia siedem odpowiedzi. O treści w spektrum od „ moje dużo wcześniej” do „ za wcześnie, idź z nim do neurologa!”. Tego się nauczyłam, mając dziecko. Że cokolwiek ono kiedykolwiek zrobi, zawsze znajdą się osoby które powiedzą, że to za późno i takie, które powiedzą, że to za wcześnie. I że kompletnie nie należy się tym przejmować. Bo kolejnym skutkiem powszechności i łatwości komunikacji i dostępu do informacji jest wszechobecność wiedzy – powierzchownej i skrótowej, ale często traktowanej jak wyrocznia. Biedne kobiety czytają te artykuły w necie, o tym co powinien umieć taki na przykład dwulatek, dręczą potem swoje dziecko co chwilę spoglądając w tabelkę – spełnia, nie spełnia? Umie –nie umie? O rany, może zapóźniony w rozwoju? Jakieś ćwiczenia, może rehabilitacja, może leki? Może na forum zapytać? No a na forum to się zawsze znajdzie jakaś życzliwa dusza, która postraszy na dobre. I zdiagnozuje, że to wszystko wina cesarki, albo fatalnej diety, albo… no ogólnie wiadomo, niekompetentnej matki! I matka nieszczęsna i przerażona, oskarżona o niekompetencję i drżąca o swoje niezgodne z tabelką dziecko miota się i panikuje. I wyrzuca sobie, że może faktycznie, te słoiczki to nie był dobry pomysł? Może gdyby jednak gotowała te zupki sama… Aż trafia na taką co gotowała zupki sama, i mimo to ma jakiś problem z dzieckiem. Ha! Co za ulga! To nie słoiczki zawiniły! I – wcześniej udręczona przez „zupkowe” – wreszcie może mieć swoje małe pięć minut tryumfu, kiedy siada do komputera i klepie „ a widzisz, to przez zupki, moje jest na słoiczkach i nigdy nie miało takich problemów!”. Zaraz dołączają inne „od słoiczków”, żeby ją wesprzeć. Że one też na słoiczkach i też bez problemów. „Zupkowe” ruszają do kontrataku. Że to na pewno nie wina zupek, że słoiczkowe mordują i trują swoje dzieci i nawet, jeśli teraz nic się nie dzieje to na pewno prędzej czy później się stanie. I tak to się toczy. W obronie słuszności swoich koncepcji macierzyństwa zapominają o tym, że dziecko to nie maszyna, że każde jest inne, że każde rozwija się w swoim tempie i na swój sposób, że co jednemu służy to drugiemu szkodzi, że nie istnieje jedyna słuszna droga i jedynie słuszny wzorzec macierzyństwa.
 
Do góry